Iga Świątek ostatni raz grała z Julią Putincewą (41. WTA) w Indian Wells i wygrała 6:1, 6:2. To nie było ich pierwsze spotkanie - panie walczyły ze sobą trzy razy i Polka trzykrotnie była górą. WTA w Rzymie było jednak nowym otwarciem. To pierwsze starcie tych tenisistek na kortach ziemnych, a Putincewa pokonała wcześniej Martinę Trevisan (87. WTA) i Sloane Stephens (35. WTA). Pierwszy set wygrała w dobrym stylu 6:3, ale drugi zaczął już napawać niepokojem. Iga Świątek z 0:3 przeszła do stanu 6:4 i wygrała. Najpierw Jelena Rybakina, teraz Aryna Sabalenka. Problemy zdrowotne gwiazdy, sama przyznała Iga Świątek kontra Julia Putincewa. Rozgrzewka w pierwszym secie Polska tenisistka potraktowała pierwszy set jak rozgrzewkę. W pierwszych gemach pojawiały się niewymuszone błędy, ale o wiele więcej było ich po stronie Putincewej - często posyłała autowe piłki. Można było jednak pozostać pod wrażeniem dobrego serwisu Kazaszki, która zaliczyła w tej partii kilka asów. Jednocześnie widać było, że bardzo szybko w zachowaniu rywalki Świątek pojawiła się irytacja. Polka trzymała nerwy na wodzy, ale widać było choćby po ilości wpadających w siatkę lub na aut piłek, że w grze jest mniej uważna. Już drugi gem okazał się być prawdziwą przeprawą dla obu tenisistek, które rozegrały w nim aż 14 punktów. Iga Świątek w końcu przełamała Putincewą i doprowadziła do stanu 4:2 w gemach. Zaraz potem Putincewa zgłosiła wątpliwość, czy Polka nie dotknęła siatki - zostało to natychmiast sprawdzone i okazało się, że Polka nie mogła tego zrobić, była co najmniej o pół metra za daleko. Wydawało się, że raszynianka zakończy seta przy stanie 5:2 - miała nawet piłkę setową, ale wtedy świetną grą popisała się jej przeciwniczka. Cały pierwszy set pełen był jej bardzo udanych i dobrze ukrytych skrótów, co zaowocowało o wiele trudniejszą walką dla Świątek w pierwszym secie. Ostatecznie pierwszą partię Polka wygrała 6:3. Niedawno przegrała ze Świątek, teraz gruchnęła zaskakująca wiadomość. Gwiazda "zniknęła" Kłopoty Igi Świątek w drugiej partii Od zaskakującego wyniku rozpoczął się drugi set. Putincewa grała jak z nut, a Iga Świątek wydawała się być bezradna wobec dobrej dyspozycji rywalki. Kiedy na tablicy wygranych gemów wyświetlił się wynik 0:3, można było się zmartwić. Polka odrodziła się w gemie czwartym i próbowała odrobić straty. Jej gra była jednak zbyt nerwowa - wynik 1:4 z pewnością jej nie satysfakcjonował. Wydawało się, że tego seta można spisać na straty. Choć do Igi Świątek wrócił pierwszy serwis, to jej gra wciąż nie wyglądała najlepiej, a Julia Putincewa wykorzystywała każdą okazję. Jednocześnie rosła liczba niewymuszonych błędów Polki. Przy stanie 2:4 wydawało się jednak, że doszło do przebudzenia liderki rankingu WTA. Drugi wygrany przez Świątek gem miał w sobie aż 20 punktowych akcji, ale dał również nadzieję i powiew świeżości do zastanej gry Polki. Julia Putincewa za to zaczęła tracić opanowanie. Iga Świątek doprowadziła do stanu 4:4, a Kazaszka miała już widocznie dość. W całym meczu zarządzano również sporo przerw ze względu na zachowanie kibiców. Polki to jednak nie wstrzymało. Iga Świątek wygrała cztery gemy z rzędu i nie zamierzała się zatrzymywać. Ostatecznie wykorzystała szansę i wygrała 6:4, całe spotkanie kończąc wynikiem 6:3, 6:4.