Iga Świątek na tegoroczne Australian Open przyjechała w roli tak mocnej faworytki, w jakiej jeszcze w tym turnieju nie widziano jej nigdy. To wszystko przez pryzmat ostatnich wyników, które są imponujące. Polka na zakończenie poprzedniego sezonu wygrała turniej w Pekinie, a później także sięgnęła po nieoficjalne mistrzostwo świata, wygrywając prestiżowe WTA Finals. Dzięki tym wynikom błyskawicznie wróciła na pozycję liderki światowego rankingu. Przegrywał 3:6, 6:7 i zrobił to! Niewiarygodny powrót Rosjanina zza tenisowych zaświatów Potwierdzeniem dobrej formy z końcówki tamtego roku był występ w United Cup. Tam nasza gwiazda wygrała wszystkie pięć spotkań i dopisała do swojego konta cenne 500 punktów w rankingu WTA, powiększając przewagę. Co jednak ważne jej gra wyglądała naprawdę znakomicie i trudno było się do czegoś przyczepić. W związku z tą serią zdarzeń do Australii leciała, aby poprawić najlepszy wynik w tym turnieju, jakim jest półfinał. Thriller Igi Świątek. Tomasz Wiktorowski zapowiada. "Musimy zmienić rutynę" Już losowanie oznaczało jednak, że o osiągnięcie tego celu łatwo nie będzie. Świątek bowiem trafiła na naprawdę trudne rywalki. W pierwszej rundzie rywalizowała z Sofią Kenin i wygrała bez większych kłopotów. W kolejnym spotkaniu doszło jednak do starcia z piekielnie groźną Danielle Collins, z którą grać nie lubi nikt. Świątek wygrała pierwszego seta, ale później jej gra się posypała, a Amerykanka trafiała wszystko. To doprowadziło do odrobienia strat i wyjścia na prowadzenie 4:1. Polka stała w tamtym momencie pod niezwykle wysoką ścianą. Udało się ją jednak skruszyć i liderka światowego rankingu wróciła z tenisowego grobu, co podkreśliła w pomeczowym wywiadzie. - Byłam już spakowana w głowie - powiedziała Polka. Jej trener Tomasz Wiktorowski jest szczególnie zadowolony z tego, jak Iga grała w pierwszym secie. - Dla fanów którzy kibicują Idze i dla nas to był mecz stworzony dla ludzi o mocnych nerwach. Było to spotkanie, które najpierw układało się dzięki temu, że Iga zagrała dobrze zarówno taktycznie, jak i technicznie. Pierwszego seta zamknęła nie bez problemów, bo rywalka zagrała niezły tenis. Nie było idealnie, ale byliśmy zadowoleni po tym pierwszym secie - rozpoczął Wiktorowski w rozmowie z Eurosportem. Tylko Świątek i Sabalenka w elitarnym klubie. Pogrom faworytek w Australii W drugim secie Polce jakby odcięło prąd i chłodną głowę, którą się zwykle charakteryzuje. - Potem przyszło to odwrócenie trendu, niektóre decyzje i momenty, które przyszły faktycznie mogły spowodować, że wahania nastrojów u wszystkich były bardzo odczuwalne - dodał Wiktorowski. Przyznał także, że jest dumny z postawy swojej podopiecznej, którą pokazała, gdy stanęła pod ścianą i wisiało nad nią widmo odpadnięcia z turnieju. Wiktorowski zapowiedział także, że przez to spotkanie muszą zmienić swoją turniejową rutynę, co wydarzyło się raz - podczas WTA Finals w Cancun. - Musimy dzisiaj to obejrzeć i przeanalizować, bo dzisiaj było po prostu kilka złych decyzji, którymi wpuściliśmy rywalkę do meczu, a to jest taka dziewczyna, z którą każdemu będzie się grało trudno. My zwykle nie oglądamy tych meczów w trakcie turniejów, idziemy swoim rytmem i mamy swoje rytuały. Tutaj musimy zmienić rutynę, musimy ten mecz obejrzeć, bo są elementy, które możemy bardzo szybko poprawić i już takich błędów nie popełnić - zapowiedział optymistycznie Wiktorowski. Zgrzyt na Australian Open. Zaskakujące sceny pod siatką. Zmiana obywatelstwa nie pomogła Rosjance Pozostaje liczyć na to, że faktycznie błędy, które widzieliśmy w meczu z Danielle Collins już się Idze nie przytrafią. Najbliższa okazja na weryfikację tych słów już w starciu trzeciej rundy. Tam na Polkę czeka Czeszka Linda Noskova, którą Polka niedawno pokonała podczas turnieju w Warszawie. Relacja z tego spotkania oczywiście na żywo na Sport.Interia.pl.