Polka do rywalizacji w tym turnieju przystępowała, nie nakładając na swoje barki żadnej presji. Jak podkreślała, miał on być dla niej przede wszystkim okazją, na zebranie doświadczenia, które zaprocentować może w przyszłości. Ostrożne nastawienie nie szło jednak w parze z osiąganymi wynikami, a przede wszystkim - prezentowanym przez 20-latkę stylem. Po spotkaniu trzeciej rundy z Iriną Begu (6:1, 6:0) zaczęły pojawiać się głosy ekspertów o tym, że Świątek poważnie rozpatrywać należy w gronie faworytek imprezy. Czwarty mecz Wimbledonu jawił się jednak jako, przynajmniej w teorii, zdecydowanie najtrudniejszy z dotychczasowych. Jabeur to bowiem w obecnym sezonie spisuje się bardzo dobrze, wygrała też "próbę generalną" przed szlemem - turniej w Eastbourne.Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj!Mecz nie zaczął się dla Świątek zbyt dobrze. Nasza zawodniczka przegrała otwierający, własny serwis, od początku znajdując się w trudnej pozycji. Przy podaniu przeciwniczki także nie była w stanie wiele zdziałać - szwankował return i na tablicy wyników po chwili było już 0:2. Na szczęście, z czasem Polka zaczęła odzyskiwać rezon - potrafiła umiejętnie "ustawić" rywalkę i była bliska przełamania powrotnego. Choć do niego nie doszło (1:3) wiele wskazywało na to, że Świątek będzie już tylko nabierać tempa.Niestety - 20-latka wygrała co prawda własny gem serwisowy "na sucho", a następnie podanie przeciwniczki, wyrównując stan rywalizacji, lecz radość nie trwała długo, gdyż chwilę później znów postawiła się pod ścianą. Celne returny Jabeur sprawiły, że na tablicy wyników pojawił się rezultat 3:4. Tunezyjka grała jak z nut i obroniła swój serwis. W gemie dziewiątym była bliska tego, by przełamać naszą rodaczkę po raz trzeci, ale na szczęście ta sztuka jej się nie udała.Ponownie do głosu dochodzić zaczęła za to Polka. Po bardzo długim gemie dziesiątym przełamała rywalkę za czwartym podejściem i raz jeszcze wyrównała. Po chwili objęła prowadzenie (6:5), stawiając moment później kropkę nad "i". Kto myślał jednak, że koncertowa końcówka pierwszego seta w wykonaniu Świątek oznacza, iż jest już "po meczu" - był w wielkim błędzie. Partia druga rozpoczęła się bowiem... w bliźniaczy sposób do poprzedniej. Iga została przełamana, nie wygrywając ani jednej piłki. Chwilę później Jabeur obroniła też własne podanie i przełamała Polkę raz jeszcze. Na tablicy wyników widniał rezultat 0:3, a sytuacja stała się naprawdę trudna. W gemie czwartym nasza zawodniczka miała trzy okazje, by przełamać rywalkę, ale żadnej z nich nie wykorzystała Było już 0:4. 20-latka nie zdołała już w tym secie nawiązać walki - wygrała tylko jeden serwis i wszystko rozstrzygnąć miała odsłona trzecia.W tej początkowo gra toczyła się "gem za gem", lecz Tunezyjka ze zdecydowanie większą łatwością wygrywała swoje wymiany. W gemie czwartym udało jej się przełamać Świątek. Polka chciała błyskawicznie odpowiedzieć, ale mimo serii błędów rywalki i kolejnych dwóch szans na przełamanie nie zdołała wygrać jej podania. Było 1:4. Kiedy Jabeur wygrała gema numer siedem już niemal jasnym było, że przygoda Polki z Wimbledonem się zakończy. Niestety - 20-latka nie nawiązała już walki i ostatecznie uległa, żegnając się z turniejem.Jabeur to pierwszy od 1974 roku reprezentant północnej Afryki, który osiągnął ćwierćfinał Wimbledonu. Poprzednio sztuki tej dokonał Ismail El Shafei.Iga Świątek - Ons Jabeur 7:5, 1:6, 1:6TC Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji!