Jedno jest pewne, jeśli Australian Open się odbędzie, a wszystko wskazuje, że tak, to uczestnicy pierwszej lewy Wielkiego Szlema muszą pojawić się na antypodach dużo wcześniej. Władze stanu Victoria, które odniosły sukces w walce z koronawirusem (żadnego nowego przypadku przez ostatnie dwa tygodnie), stawiają organizatorom twarde warunki. Każdy zawodnik i członkowie ich sztabów po przyjeździe do Melbourne muszą przejść dwutygodniową kwarantannę. Nie ma żadnej taryfy ulgowej. Czy to dotyczy Rogera Federera, czy Igi Świątek, czy Kristiny Mladenović, każdy z zawodników musi odbyć kwarantannę. Dla tenisistów takie wymagania mogą stanowić wielki problem. Czy w tym czasie będą możliwe treningi? Co z turniejami poprzedzającymi AO, rozgrywanymi w innych miastach - Brisbane, Sydney, Perth? Kiedy trzeba będzie przyjechać do Australii? Na ostatnie pytanie odpowiedź jest prosta. Jak najwcześniej. Dyrektor Australian Open Craig Tiley zapowiedział w "Daily Mail", że najpóźniej do połowy grudnia, tak żeby w styczniu być gotowym do gry i móc - po odbyciu - kwarantanny normalnie trenować. - Kiedy kwarantanna minie zawodnicy będą mogli normalnie się poruszać, robić co chcą, pójść do restauracji, do kina - mówi Tiley. W tej chwili organizatorzy zastanawiają się jak ułatwić życie przybyłym do Australii zawodnikom i zorganizować im treningi w czasie kwarantanny, by nie siedzieli bezczynnie. Dużo problemów sprawia kwestia imprez poprzedzających AO. - Granice stanowe są zamknięte od pół roku. Potrzebujemy wiedzieć, czy jeśli grasz w Brisbane, gdzie pojawia się nagle 100 nowych przypadków koronawirusa, to musisz potem przejść dwutygodniową kwarantannę w Melbourne? - zastanawia się Tiley. Aby uniknąć tego typu problemów, do czasu gdy wróci swoboda podróżowania po Australii, szefowie australijskiej federacji zamierzają ograniczyć organizację turniejów do Melbourne. W Melbourne Open ma się odbyć m.in. ATP Cup, turniej drużynowy mężczyzn. Zostałaby jednak zmniejszona liczba zespołów z 24 do 8. Po zakończeniu Australian Open w Australii miałaby być kontynuowana dalsza część sezonu ATP i WTA. Zazwyczaj tenisiści udają się w lutym do Ameryki Południowej i do Europy, ale w obecnej sytuacji, wiele organizacji tenisowych uważa, że pozostanie na antypodach na pewien czas byłoby bardziej racjonalnym rozwiązaniem, a tenisowy tour trwałby w najlepsze bez zbędnego ryzyka. Tiley przewiduje, że sytuacja z 2021 roku powtórzy się również w sezonie 2022. - Zakładamy, że przynajmniej do 2023, a nawet 2024 roku musimy zakładać podobny scenariusz - powiedział dyrektor Australian Open. ok