Olgierd Kwiatkowski, Interia: Czym jest dla Francuzów Roland Garros? Tomasz Tomaszewski, komentator tenisa w Polsacie Sport: Jest najważniejszą, obok Tour de France, coroczną imprezą sportową. Ale Roland Garros wykracza z pewnością poza ramy sportu. Jest jednym z symboli Paryża i częścią francuskiej kultury. To tradycja, turniej, który nawiązuje do dawnej świetności Francji. Patronuje mu Roland Garros, słynny lotnik, bohater I wojny światowej. Czy to ze względu na tradycję Francuzi tak bardzo bronili się przed odwołaniem w ubiegłym roku tego turnieju z powodu pandemii? Doszło do ogólnonarodowej dyskusji na ten temat. - Ze względu na tradycję, ale także ze względów ekonomicznych. Roland Garros, podobnie jak Tour de France, stanowi poważny zastrzyk dla francuskiej gospodarki, a przede wszystkim dla francuskiego tenisa. Ten turniej nie był ubezpieczony jak Wimbledon i gdyby został odwołany organizatorzy ponieśliby olbrzymie straty. Na rozegraniu Rolanda zależało też tenisistom i tenisistkom, bo przecież na Wielkich Szlemach kobiety zarabiają tyle samo co mężczyźni. Decyzja o przeniesieniu Rolanda Garrosa na termin jesienny wzbudziła wiele krytyki, szczególnie w krajach anglosaskich. Dziś nie ma już chyba większego sensu ocenianie tamtej decyzji - musielibyśmy znów zagłębić się w zagadnienie walki o wpływy w światowym tenisie. Tak czy tak turnieje wielkoszlemowe to fundament tenisa . Dla nas dobrze, że paryski szlem został przeniesiony, że odbył się. Dzięki temu Iga Świątek sięgnęła po pierwsze w historii polskiego tenisa zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym w grze pojedynczej. Dobrze pan zna paryski obiekt... - Mieszkałem przez 10 lat 500 m od kortów Rolanda Garrosa. Często tam przychodziłem, czasami grałem, miałem tam wielu znajomych i niekiedy traktowałem ten obiekt jako swój klub tenisowy. Tam znajduje się centrum szkoleniowe Francuskiej Federacji Tenisowej, ale wtedy korty były dostępne. Miałem też przyjemność grać na korcie centralnym. Czy nawierzchnia na Rolandzie Garrosie jest rzeczywiście wyjątkowa? - Wielu tenisistów uważa ją za najlepszą na świecie. Pracuje nad nią przez cały rok grupa specjalistów. Istnieją pewne receptury - tak jak na Wimbledonie z trawą - które zapewniają jej wyjątkowość. Ale kiedy pada deszcz, jest wilgotno nie ma cudów. Wtedy mączka staje się nierówna, szczególnie na bocznych kortach. Uroku temu turniejowi dodaje miejsce, w którym się odbywa Roland Garros. - Miejsce niezwykle, na granicy Paryża i Boulogne tuż przy Lasku Bulońskim, tylko dosyć małe. W ostatnich latach sprawiało to organizatorom i kibicom ogromne problemy, bo tłum gęstniał. Ja jeszcze pamiętam lata 80-te, kiedy Roland Garros był kameralny. Kilka lat temu powstał projekt, żeby turniej przenieść na przedmieścia Paryża, ale federacja i lobby tenisowe walczyły o to, by pozostał w oryginalnej lokalizacji. Udało się przekonać mieszkańców, by poszerzyć tereny Rolanda Garrosa o Ogród Botaniczny. Nowa część jest przepiękna, a turniej jeszcze bardziej zyskał na uroku. Który kort lubi pan najbardziej? - Lubię pierwszy tydzień turnieju i boczne korty, kiedy można spacerować i poznać nowych graczy. Często dzieją się tam rozmaite dramaty, które umykają nam w codziennych relacjach. Bardzo lubię kort Simone Mathieu, uważam go za najpiękniejszy. Czy pana tata Bohdan, legendarny komentator tenisa, lubił turniej Rolanda Garrosa? - W 1976 roku ojciec był na finale w 1976 roku, w którym Włoch Adriano Panatta grał z Amerykaninem Haroldem Solomonem. Wcześniej Panatta wyeliminował Borga. To był niezwykły sezon tego Włocha, który był ulubieńcem Paryżanek. Ojciec dzielił się ze mną wrażeniami z Paryża, był zachwycony. Później, kiedy mieszkałem w Paryżu często mnie odwiedzał. Miał akredytacje, dawał relacje do Polskiego Radia. Był jednak tradycjonalistą i uwielbiał Wimbledon. Turniej na trawie, białe stroje, przestrzeganie etykiety - dla niego to było ważne. Częściej bywał na Wimbledonie. Mimo wszystko można powiedzieć, że Roland Garros to jest turniej z duszą. - Tak uważam. Publiczność francuska jest szczególna - inteligentna, zabawna, dowcipna, czasami złośliwa, ale są to ludzie którzy znają się na tenisie. Przy sprzedaży biletów obowiązuje system "licence", czyli uprzywilejowani są ci widzowie, którzy mają licencję Francuskiej Federacji Tenisowej. Widzowie w większości czują ten sport, znają obyczaje, etykietę. To bardzo ważne. Zna pan wielu francuskich tenisistów, wielu działaczy federacji. Jak bardzo zazdroszczą nam Igi Świątek? - Po zwycięstwie Igi otrzymałem wiele wiadomości ze środowiska francuskiego tenisa. Jej sukces odbił się szerokim echem. Iga podbiła Paryż. Także wybitni dziennikarze, od lat zajmujący się tenisem byli zachwyceni nie tylko grą, ale i postawą Igi. Byłem z tego dumny. Być może Iga jest tak postrzegana, bo mówiła o tym, że lubi Paryż, ten turniej, kort Simone Mathieu. Ujęła tym Francuzów. Czego możemy się spodziewać po występie Igi w tym roku w Paryżu? - Niektórzy mówią, że nie ma z kim przegrać. Jestem ostrożny. Co będzie jeśli przegra w trzeciej rundzie, to będzie wielkie rozczarowanie, a przecież poziom będzie niezwykle wysoki. Wśród bukmacherów jest faworytką od zwycięstwa. To ciekawe, bo jest nawet przed Ashleigh Barty. Ale szczególnie po tym, czego dokonała w Rzymie to zrozumiałe. Istnieje więc ogromna presja, ale wydaje mi się, że Iga lubi być w takiej sytuacji. Nie ośmielę się powiedzieć, czy wygra, ale wydaje mi się, że zagra dobry turniej. Bądźmy spokojni, jest młodą dziewczyną, kariera jeszcze przed nią. Jak pan ocenia szanse Huberta Hurkacza, który ten sezon na mączce do tej pory ma pechowy? - Wielka niewiadoma. Mam nadzieję, że jest już zdrowy. Hubert przygotowywał się do turnieju w Zakopanem. Widziałem wiele jego dobrych spotkań na mączce, chociażby w Rzymie w ubiegłym roku z Andriejem Rublowem, którego pokonał. Miał wyraźny spadek formy po zwycięstwie w Miami, ale on potrafi grać na nawierzchni ceglanej. Wydaje się, że będziemy mieć dużo radości związanej z Hubertem, może niekoniecznie na Roland Garrosie. W jego przypadku sukcesem będzie występ w drugim tygodniu paryskiego turnieju. W turnieju mężczyzn faworyt jest oczywisty - Rafael Nadal? - Tu nie będę oryginalny, mogę to tylko potwierdzić. Czy zagrozi mu Novak Djoković? A może Stefanos Tsitsipas, który wygrał w Monte Carlo, a ostatnio w Lyonie? Rafael Nadal jest wielkim faworytem, wygrywał w Paryżu 13 razy, miejscowa publiczność go uwielbia, traktuje Hiszpana niemal jak swojego.Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski