Pierwsza i jedyna Polka, która wygrała tenisowy turniej wielkoszlemowy w środę na stadionie Legii wzięła udział w specjalnej konferencji prasowej. Mimo ogromnego zainteresowania, ograniczonego czasu na rozmowy, Iga Świątek znalazła chwilę, by porozmawiać z Interią. Olgierd Kwiatkowski, Interia: Czujesz się nadal oszołomiona i tym sukcesem i tym co się teraz wokół ciebie dzieje? Iga Świątek, zwyciężczyni Roland Garros 2020: Przyznam szczerze, że trochę tak. Jest teraz wokół mnie trochę zamieszania. Mam jednak czas, żeby się do tego przyzwyczaić. Ale najważniejsze, że jestem w domu, wśród bliskich. Wśród nich mogę być jeszcze bardziej dumna, że wygrałam turniej wielkoszlemowy. Czy te cztery dni po finale były - pod względem psychicznym i fizycznym - cięższe niż 14 dni turnieju? - To jest zupełnie inny rodzaj pracy. Jeszcze nie jestem do niej przyzwyczajona. Muszę się wiele nauczyć. Jest to na pewno wymagające. Ale wygranie Wielkiego Szlema było jednak trudniejsze. Wymagało ode mnie ogromnej pracy i utrzymania wysokiego poziomu i optymalnego nastawienia przez cały czas trwania turnieju. Zarówno wtedy jak i teraz mogą miałam wsparcie najbliższych. To wsparcie jest dla mnie bardzo ważne i bardzo mi pomaga. Jak wyglądały godziny po ceremonii wręczenia trofeum? - Od razu poszliśmy do szatni. Mieliśmy tam wspólną sesję zdjęciową, którą wstawiłam na Instagrama. Potem mieliśmy trochę obowiązków medialnych. Wróciliśmy do hotelu i wtedy dopiero mieliśmy okazję przemyśleć to, co się wydarzyło. Wtedy zaczęło to do nas wszystko dochodzić. W tym dniu moja psycholog (Daria Abramowicz - przyp. ok) miała urodziny. To był kolejny powód do świętowania. Poszliśmy na uroczystą kolację. Dzień później miałam sesje fotograficzną zorganizowaną przez organizatorów. Co teraz? Jak zamierzasz wypocząć? Kiedy wracasz do treningów? - Potrzebuję bez wątpienia chwili przerwy. Jadę na wakacje. W czasach Covid-19 podróżowanie jest utrudnione i niebezpieczne. Będę uważać. Wybrałam fajne miejsce w Polsce. Później zaczynamy przygotowania do nowego sezonu. Trzeba wiele rzeczy wziąć pod uwagę, m.in. to, że do Australii musimy wylecieć wcześniej, żeby odbyć kwarantannę. To już jest pewnie pewne, że świąt Bożego Narodzenia nie spędzisz w Polsce? - Świąt nie spędzam w Polsce już od kilku lat. Powoli się do tego przyzwyczajam. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie będę w święta sama, ale będzie ze mną cały sztab (śmiech). Spędzamy dużo ze sobą czasu i dobrze się rozumiemy, dobrze się dogadujemy. Z punktu widzenia sportowego cieszę się, że będziemy mogli spędzić w Australii trochę czasu. Będziemy mogli przygotowywać się do Australian Open w odpowiednich warunkach pogodowych. Które gratulacje z setek, a może tysięcy, jakie otrzymałaś, ucieszyły cię najbardziej? - Prawdę mówiąc nie odczytałam jeszcze wszystkich wiadomości. Najbardziej doceniam gratulacje, które dostałam od Olgi Tokarczuk. Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie. Nie miałam do tej pory czasu, żeby zapoznać się z jej dziełami. Ale teraz na pewno to nadrobię. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski