Nasza tenisistka od momentu niespodziewanego triumfu w Roland Garros 2020 mierzyć musi się z gigantyczną presją oczekiwań, czego sama nie ukrywa. Dwa ostatnie turnieje - w Dubaju i Miami - zakończyła na wczesnym etapie rywalizacji, mając problemy z kontrolowaniem emocji na korcie. - Po trzech miesiącach gry na wysokim poziomie właściwie bez przerwy, będąc nieustannie poza strefą komfortu na korcie i poza nim, nadal zdarza mi się mieć trudność z utrzymaniem nerwów na wodzy w trakcie meczu - napisała dodając, że cały czas "uczy się stabilizacji". Zapewniła także, że stara się wyciągać wnioski i z dnia na dzień stawać lepszą zawodniczką. - Myślę, że warto w tym wszystkim pamiętać, że to nie sprint, a maraton - podkreśliła dodając, że przed nią "jeszcze sporo meczów do rozegrania", a porażka z Konjuh to "najlepsza lekcja". Polka doceniła również klasę rywalki podkreślając, że ta napisała w Miami "piękną historię". Iga Świątek w Stanach Zjednoczonych wciąż rywalizuje w deblu. Razem z doświadczoną Bethanie Mattek-Sands zagra dziś o półfinał.TC