Iga Świątek jako pierwsza Polka w historii wygrała turniej WTA w naszym kraju - dokonała tego w bardzo efektownym stylu, gromiąc w finale Niemkę Laurę Siegemund 6:0, 6:1. Próbowała już tej sztuki dwanaście miesięcy temu, ale wtedy - jeszcze na mączce - przegrała w stolicy w ćwierćfinale z Caroline Garcią, która akurat wracała do wysokiej formy. Teraz Polce poszło już znacznie lepiej - wygrała wszystkie mecze bez straty seta i dostała za to niezłą nagrodę. Nie tyle finansową, bo turnieje WTA 250 są kiepsko płatne, ale punktową. Taki sukces WTA wycenia bowiem na 280 oczek, a po odliczeniu najgorszego wyniku z ostatniego roku (w Cincinnati - 105 pkt), jej ranking zwiększył się aż o 175. I to jest bardzo cenna informacja. Iga Świątek dogoni Caroline Wozniacki, będzie w dziesiątce najlepszych. Czy ją przegoni - jeszcze nie wiadomo Polka jest bowiem liderką rankingu WTA od 5 kwietnia zeszłego roku - jutro zacznie 70. tydzień jako "jedynka". Za tydzień, gdy zacznie się turniej WTA 1000 w Montrealu, będzie nią już przez 71. tydzień i zrówna się z dziesiątą w historycznym rankingu Caroline Wozniacki. Czy zdoła Dunkę wyprzedzić, tego jeszcze nie wiadomo. Na pozycję 22-latki z Raszyna czyha bowiem od wielu miesięcy Aryna Sabalenka. - Dla mnie ważniejsze jest to, jak kończysz rok. Teraz będę dalej naciskać i robić wszystko, co w mojej mocy, żeby zakończyć ten rok jako numer jeden na świecie - mówiła Białorusinka kilka tygodni temu w Londynie. Polka coraz bliżej obrony fotela liderki przed US Open. Duże straty Sabalenki Do rankingu WTA zalicza się 16 najlepszych turniejów z ostatnich 52 tygodni, ale w tym są obowiązkowo wszystkie Wielkie Szlemy i turnieje WTA 1000 Mandatory. Polka jeden z nich opuściła, z powodu kontuzji żebra wycofała się z rywalizacji w Miami, ma więc w tym polu zero. Wygrana w Warszawie sprawiła, że najbliższe turnieje przed US Open - najpierw w Montrealu, a później w Cincinnati, nie spowodują pomniejszenia łącznej zdobyczy Świątek. W zeszłym roku w obu przegrywała już drugie pojedynki, zdobywała ledwie po 105 punktów, te wyniki są teraz poza szesnastką najlepszych. Sabalenka ma inną sytuację - jej za tydzień odpadnie 99 punktów za zeszłoroczny ćwierćfinał turnieju w San Jose, w tym roku zrezygnowała bowiem z występu w tym samym czasie w Waszyngtonie. Później broni 105 punktów ze trzecią rundę w Toronto w 2022 roku (teraz w tym mieście rywalizując mężczyźni, kobiety zaś w Montrealu) - ta zdobycz jest wśród jej 16 najlepszych wyników. To wszystko oznacza, że Polce do obrony pozycji liderki wystarczy awans do ćwierćfinału w Kanadzie, za który dostanie 190 punktów (za półfinał jest 350, za finał 585, a za wygraną - 900). Do rankingu dopisze się jej wówczas 80 oczek - wypadnie z listy najgorszy obecnie wynik, 110 punktów za półfinał w Bad Homburgu sprzed miesiąca. Później zaś Sabalenka będzie miała więcej punktów do obrony w Cincinnati, tam grała bowiem rok temu w półfinale. Świątek zaś w Nowym Jorku - rok temu wygrała US Open, pokonując w półfinale Sabalenkę. Od tego turnieju będzie zależało najwięcej - która z nich będzie przewodzić stawce przed serią turniejów w Azji. Zapowiadają się więc bardzo ciekawe tygodnie.