Iga Świątek od samego początku zachwyca kibiców swoją postawą w drugim tegorocznym Wielkim Szlemie. Raszynianka moment słabości przeżyła tylko w jednym meczu i to z nie byle kim, bo Naomi Osaką. Japonka prowadziła w pewnym momencie 5:2 i miała nawet piłki meczowe. Nie z Polką jednak takie numery. Podopieczna Tomasza Wiktorowskiego podłączyła się do gry w ostatniej możliwej chwili i wróciła w stylu godnym liderki światowego rankingu. Starcie kosztowało obie zawodniczki mnóstwo sił. Rywalka raszynianki rozpłakała się jeszcze na korcie. Świątek zaś w szatni, o czym szeroko rozpisywały się media. "Nie to, że nie chciałabym takich meczów rozgrywać, bo one uczą dużo i inspirują, ale gdybym miała zagrać w turnieju każdy taki mecz, to pewnie fizycznie miałabym kłopot. Ogólnie ten mecz... Faktycznie już czułam, że jestem w ogromnych tarapatach. I to trochę sprawiło, że było dużo emocji po nim, ale ja zawsze będę taką zawodniczką, która lubi wygrywać w komforcie, ale jeśli wyjdzie się z takich opresji, to człowiek dostaje kopa. Niemniej fajniej jest mieć kontrolę i wygrywać zgodnie ze swoimi założeniami" - mówiła Polka na konferencji prasowej. Kolejna wymagająca przeciwniczka na drodze Igi Świątek. Będzie wyjątkowo I wspomnianego "kopa" rzeczywiście dostała. Dwa kolejne spotkania zakończyła ekspresowo i co najważniejsze w glorii zwycięzczyni. Zwłaszcza triumf nad Anastazją Potapową zrobił wrażenie, bo Rosjanka została odprawiona z kwitkiem w zaledwie czterdzieści minut. Będąca w stolicy Francji Agnieszka Radwańska przyznała, że nie zdążyła nawet pojawić się na trybunach. W ćwierćfinale takie łatwe zadanie się już jednak nie zapowiada. O półfinał Iga Świątek powalczy z Marketą Vondrousovą. Starcia nie mogą doczekać się nie tylko kibice, ale i organizatorzy. Na oficjalnej stronie turnieju zaledwie kilka godzin przed pierwszą piłką pojawiła się obszerna zapowiedź. Francuzi komplementują w niej Czeszkę, zwracając uwagę na to, iż w zeszłym roku okazała się najlepsza na Wimbledonie. To właśnie triumf 24-latki w Londynie sprawił, że jej potyczka z Polką zapowiada się wyjątkowo. Polacy trzymają kciuki za Igę Świątek. Czekają na dobre wieści Niezależnie od końcowego wyniku, kibice będą więc świadkami historii. Oby po meczu więcej mówiło się o Polce, bo to by oznaczało triumf raszynianki. Odpowiedź na pytanie czy podopieczna Tomasza Wiktorowskiego awansuje do półfinału otrzymamy we wtorkowe popołudnie. Obie panie rozpoczną grę nie wcześniej niż o godzinie 12:30.