Do czwartego tytułu Rolanda Garrosa Idze Świątek pozostał już tylko jeden krok. W sobotę o godzinie 15:00 na korcie Philippe'a Chatriera zacznie się finał French Open pomiędzy nią a Jasmine Paolini. W przeszłości raszynianka grała w paryskim Szlemie trzy finały. Wygrywała 2:0 z Sofią Kenin oraz Coco Gauff, a w zeszłym roku 2:1 z Karoliną Muchovą. Teraz również będzie zdecydowaną faworytką do podniesienia trofeum. Kluczowe w drodze turniejowej Polki z pewnością okazało się starcie drugiej rundy. Losowanie połączyło w niej dwie czterokrotne mistrzynie Szlemów, bo po drugiej stronie siatki stanęła Naomi Osaka. Japonka zawiesiła wysoko poprzeczkę, ale nie postawiła kropki nad "i", prowadząc 5:2 i 30:0 przy stronie returnu w trzecim, decydującym secie. Po spotkaniu Świątek postanowiła zwrócić uwagę publiczności na zbyt głośne zachowywanie się w czasie wymian. - Chciałabym powiedzieć jedną rzecz, przepraszam, że w ogóle to poruszam. Mam ogromny szacunek dla was, kibiców, i wiem, że gramy właściwie dla was, bo to rozrywka i to dzięki wam zarabiamy pieniądze. Ale czasami, pod dużą presją, kiedy krzyczycie coś w czasie wymian albo tuż przed returnem jest bardzo, bardzo trudno się skoncentrować. Zazwyczaj tego nie podnoszę, bo chcę być taką zawodniczką, która pozostaje przez cały czas skupiona na grze, ale wiecie, to jest dla nas ważne, walczyć cały czas o to, by być lepszymi i czasami trudno się ze wszystkim pogodzić, bo to gra z wysoką stawką i o wielkie pieniądze. Strata kilku punktów może bardzo wiele zmienić, więc proszę, gdybyście mogli nas wspierać między wymianami, a nie w trakcie, to byłoby wspaniale - powiedziała podczas rozmowy na korcie z Alexem Corretxą. Nieco później wytłumaczyła jeszcze swoją decyzję w rozmowie z wysłannikiem Interii na turniej Arturem Gacem. - Właśnie ważyłam to, bo wiem, że francuska publiczność może na taki apel nie zareagować w pozytywny sposób. Ale pomyślałam, że jak powiem to w odpowiednich słowach, to zrozumieją - podkreśliła. Włoski dziennikarz o relacji Świątek z paryską publicznością: "Publika lubi ekstrawertyków" W półfinałowej rywalizacji z Coco Gauff kibice zgromadzeni na trybunach mocniej wspierali Amerykankę, dało się to odczuć zwłaszcza w momencie odwrócenia się Amerykanki plecami do kortu w odległości kilka metrów od linii końcowej. 20-latka była w takich emocjach, że uroniła kilka łez po niekorzystnej dla niej decyzji sędzi. Jasne jest, że publiczność lubi kibicować osobie przegrywającej, by mecz trwał dłużej, ale trzeba przyznać, że Świątek obecnie nie ma takiego statusu w oczach paryżan jak chociażby 14-krotny triumfator imprezy Rafael Nadal. Chłodniejsze traktowanie Polki zauważył także włoski dziennikarz Enrico Milani, który porozmawiał z WP SportoweFakty. Nie trzeba dodawać, że z energicznych reakcji po wymianach i "napędzania" publiczności znany jest właśnie "Rafa". Milani zwrócił uwagę także na to, że w jego kraju światowa "jedynka" nie jest obecnie zbyt rozpoznawalna. - Świątek na mączce jest jedną z największych tenisistek w historii. Niestety, poza środowiskiem tenisowym we Włoszech nie jest powszechnie znana - zaznaczył. Początek sobotniego finału o 15.00. Transmisja w Eurosporcie, a relacja tekstowa na żywo w Interii.