Postawa Igi Świątek na finiszu sezonu 2023 budzić musi wyrazy najwyższego uznania. Triumf w turnieju w Pekinie był jednak dopiero przedsmakiem tego, co czekało nas w kapryśnym, deszczowym i wietrznym Cancun. Zmagania WTA Finals były bowiem teatrem jednej aktorki. Polka przeszła przez fazę grupową jak burza, odprawiając kolejno Marketę Vondrousovą, Cori "Coco" Gauff i Ons Jabeur. O finał grała z liderką rankingu, Aryną Sabalenką, ją również odzierając ze złudzeń. Pokaz mocy Igi Świątek Kropkę nad "i" postawiła w poniedziałek, rozprawiając się brutalnie z Jessicą Pegulą. W żadnym z tych spotkań nie straciła nawet seta! Finałowa rywalka robiła co mogła, lecz nie była w stanie nawiązać ze Świątek wyrównanej walki. Już w pierwszym secie została szybko przełamana i zdołała "urwać" naszej gwieździe... jednego gema. Drugi był jeszcze większym pokazem mocy 22-latki. Wygrała go 6:0, pieczętując swój ogromny sukces. Podczas, gdy kibice na trybunach i przed telewizorami mogli już powoli szykować się do mistrzowskiej fety, znalazł się ktoś, kto na moment skradł Idze "show". Był to... jeden z fanów, który w samej końcówce spotkania wydał z siebie okrzyk, który zostanie zapamiętany na długo. Anonimowy kibic bohaterem - Królowa jest tylko jedna! - huknął, a zrobił to tak donośnie, że wyraźnie zarejestrowały to telewizyjne mikrofony, rozlokowane w Cancun. "Nie pomagają takie okrzyki" - kwitowali polscy komentatorzy. Choć sędzia zdecydowała się upomnieć kibica, na jego zachowanie nikt nie patrzył krzywo. Już kilkadziesiąt sekund później "koronacja" się dopełniła, a Świątek w szale radości padła na kort. Słowa bezimiennego fana Świątek lotem błyskawicy rozniosły się po sieci. Użytkownicy serwisu "X" (dawniej Twitter) podchwycili okrzyk, wielokrotnie powtarzając go w swoich wpisach. I nie ma się czemu dziwić - Polka wraca na pozycję liderki rankingu WTA. Oby jej panowanie trwało jak najdłużej!