Iga Świątek rozpoczęła tegoroczną edycję turnieju WTA 1000 w Rzymie w bardzo dobrym stylu. Jej pierwszy mecz potrwał zaledwie 52 minuty. Tyle Polka potrzebowała, by wyeliminować swoją koleżankę z czasów juniorskich - Elisabettę Cocciaretto. Nasza reprezentantka rozegrała bardzo solidne spotkanie i pokonała Włoszkę 6:1, 6:0. Później została wyłoniona kolejna rywalka dla raszynianki. Okazała się nią Danielle Collins, która pokonała Elenę-Gabrielę Ruse 6:3, 6:3. W ten sposób Amerykanka zagwarantowała nam jej dziewiątą bezpośrednią batalię z 23-latką. Przed dzisiejszym starciem w zestawieniu H2H aktualna wiceliderka rankingu prowadziła 7-1, triumfując w sześciu ostatnich potyczkach. Poprzednia rywalizacja, która miała miejsce w ćwierćfinale ubiegłorocznych igrzysk, wywołała sporo emocji. Zakończyła się wtedy kreczem Danielle w zaawansowanej fazie trzeciego seta. Po meczu Amerykanka kierowała sporo cierpkich słów pod adresem naszej tenisistki. Collins lubiła w poprzednich miesiącach zaczepiać Polkę, m.in. w swoich mediach społecznościowych. Pojawiało się zatem pytanie czy także w trakcie sobotniego pojedynku reprezentantka Stanów Zjednoczonych będzie próbowała sprowokować czymś raszyniankę. WTA Rzym: Collins postawiła trudne warunki Świątek. Polka miała sporo kłopotów Początek spotkania nie ułożył się najlepiej z perspektywy Świątek. Chociaż Polka prowadziła w pierwszym gemie 30-15 przy własnym podaniu, to później przegrała trzy akcje z rzędu. Ostatnią z nich po podwójnym błędzie serwisowym. Iga próbowała natychmiast odrobić stratę. Najpierw obroniła piłkę na 2:0, potem miała break pointa. Kluczowe trzy punkty powędrowały jednak na konto Collins i zrobiło się 2:0. Problemy raszynianki nie ustawały. Mimo piłki na premierowe "oczko", znów dała się przełamać. Gem zakończył się w taki sam sposób, jak pierwszy - podwójnym błędem serwisowym. Czwarte rozdanie również obfitowało w mini szansę po stronie Igi. Mimo wyniku 30-15 z perspektywy wiceliderki rankingu, znów zobaczyliśmy niekorzystne zakończenie. Nasza reprezentantka wpadła w spiralę błędów, z każdą minutą problemy się nawarstwiały. Świątek znów znalazła się w rozsypce, podobnie jak w pierwszym secie meczu z Keys czy przez całe spotkanie z Gauff. W piątym gemie raszynianka została przełamana do zera. Przy stanie 5:0 Collins serwowała po zwycięstwo w premierowej odsłonie. Amerykanka nie wykorzystała swojej szansy na uzyskanie tzw. bajgla. Pojawiły się break pointy dla raszynianki i przy drugim z nich Danielle popełniła podwójny błąd serwisowy. Chwilę później 31-latka dopięła już jednak swego. Znów w bardzo łatwy sposób dobrała się do podania Igi, nie tracąc ani jednego punktu. O tym, jak źle funkcjonował serwis Świątek, świadczył procent pierwszego podania. Po kilkuminutowej przerwie tenisistki wróciły do gry. Już pierwszy gem drugiej odsłony dostarczył niesamowitych emocji. Najpierw mieliśmy trzy break pointy z rzędu dla Polki, potem jedną piłkę na 1:0 dla Amerykanki. Ostatecznie to Świątek zamieniła piątą okazję na przełamanie w prowadzenie. W następnych minutach raszynianka miała w sumie dwie szanse na 2:0. Iga nie przypieczętowała swojej przewagi i pozwoliła rywalce na odrobienie straty. Chwilę później to zawodniczka ze Stanów Zjednoczonych znalazła się z przodu. Niebezpiecznie układał się początek szóstego gema. Na starcie Polka zanotowała dwa poważne błędy w drodze do siatki. Na szczęście udało się jednak wyjść ze stanu 0-30, wygrywając cztery kolejne akcje i mieliśmy 3:3. Z racji tego, że to Danielle serwowała jako pierwsza w drugiej odsłonie, Amerykanka próbowała narzucać przez to presję na naszej tenisistce. Podczas ósmego rozdania doprowadziła do równowagi. Decydujące słowo należało do Świątek i znów na tablicy wyników zagościł remis. W dziewiątym gemie wiceliderka rankingu doczekała się break pointów. 23-latka miała w sumie dwie okazje na 5:4, ale przy pierwszej świetnie wybroniła się Collins, a przy drugiej to raszynianka popełniła błąd z forhendu, zagrywając w siatkę. Ostatecznie piąte "oczko" powędrowało na konto Amerykanki. Kolejne rozdanie mogło być ostatnim. Po świetnym returnie Danielle wypracowała sobie meczbola. Iga wyszła jednak z opresji na swoich warunkach, po czym wyrównała na 5:5. Kolejnego zagrożenia Polka już nie oddaliła. 31-latka zakończyła spotkanie jeszcze przed potencjalnym tie-breakiem. Wykorzystała w sumie trzeciego meczbola i zapewniła sobie zwycięstwo 6:1, 7:5. Taki rezultat oznacza, że nasza reprezentantka spadnie na co najmniej 4. miejsce w rankingu. Dokładny zapis relacji z meczu Iga Świątek - Danielle Collins jest dostępny TUTAJ.