Jeśli spojrzymy na drabinkę Igi Świątek w tegorocznym Australian Open, to mecz w trzeciej rundzie może być dla Igi Świątek większym wyzwaniem niż tej w czwartej. W nocy z piątku na sobotę polskiego czasu - początek o godz. 1.30 - na Rod Laver Arenie Polka zmierzy się z Emmą Raducanu. Brytyjka w 2021 roku wygrała US Open - miała wtedy 18 lat, zaczynała grę od kwalifikacji, wygrała kolejnych 10 spotkań. Dziś mówi się, że to "zawodniczka jednego turnieju", właśnie tamtego US Open. Wyjątkową, orientalną urodą, ma pochodzenie rumuńsko-chińskie, ale obywatelstwo Kanady i Wielkiej Brytanii oraz tym triumfem w Nowym Jorku zbudowała sobie niezwykłą pozycję marketingową, z której do dzisiaj korzysta. Choć powoli to się być może kończy, Emma zdaj sobie z tego sprawę. Aby być twarzą wielkich firm, globalnych marek, potrzebuje też sukcesów na korcie. Bo powoli swoją pozycję traci, choćby na rzecz Qinwen Zheng. A do dziś, poza owym US Open, nie wygrała żadnego innego turnieju z głównego cyklu WTA. Australian Open. Mecz Igi Świątek z Emmą Raducanu hitem trzeciej rundy. Dwie wielkoszlemowe mistrzynie na korcie Patrząc na same wpływy marketingowe w 2024 roku, Raducanu jest nieznacznie przed Polką. Patrząc na te sportowe, podjęte z nagród na korcie, nie ma czego porównywać. Iga jest drugą zawodniczką świata, karierę Brytyjki przerywają liczne kontuzje i inne zawirowania. Latem zeszłego roku wróciła do najlepszej setki, dziś zajmuje w rankingu 61. pozycję. Na papierze: Polka jest zdecydowaną faworytką. Dwusetowe zwycięstwa nad Jekateriną Aleksandrową i Amandą Anisimovą zalecają jednak pewną ostrożność. Zwłaszcza że Emma bywa groźna, jeśli nie zagrozi się jej serwisem. Choć akurat u Polki ten element nie szwankuje. Osiem asów, prowadzenie Osaki. Pomoc medyczna, za chwilę dramatyczna decyzja Do tej pory grały ze sobą w głównym cyklu WTA trzykrotnie, zawsze lepsza była Polka. Dwa razy na mączce w hali w Stuttgarcie - 6:4, 6:4 w ćwierćfinale w 2022 roku oraz 7:6 (2), 6:3 na tym samym etapie w zeszłym sezonie. No i na "hardzie" w Indian Wells w 2023 roku (6:3, 6:1). O jednym z tych spotka Iga zresztą wczoraj zapomniała, gdy była pytana o ten fakt na konferencji po swoim spotkaniu z Rebeccą Sramkową. - Cóż... wiesz więcej niż ja, bo myślałam, że grałyśmy ze sobą tylko dwa razy. Ale to nie ma znaczenia - odpowiedziała nasza zawodniczka. Co ciekawe, po swoim spotkaniu z Anisimovą podobne wątpliwości miała Raducanu. - To będzie dla mnie bardzo ciekawy mecz. Uwielbiam grać z tymi najlepszymi na świecie, mogę się sprawdzić i zobaczyć gdzie jestem. Grałyśmy już dwa razy na mączce, więc zobaczymy na korcie twardym - powiedziała. Ona z kolei wyparła ten mecz w Kalifornii. Obie zaś zapomniały o niezwykle istotnym boju w początkowej fazie swoich karier - w Londynie. Świątek - Raducanu 6:0, 6:1. W drodze po wymarzony tytuł w Wimbledonie A chodzi o Wimbledon i turniej latem 2018 roku, gdy Iga miała już 17 lat, a Emma - 15,5. Obie nie było rozstawione, Polka w pierwszej rundzie wyrzuciła z turnieju "jedynkę", mistrzynię French Open sprzed miesiąca - Whitney Osuigwe z USA. Raducanu zaś zdążyła już ograć Leylah Fernandez. Ćwierćfinał zapowiadał się pasjonująco, eksperci nie byli w stanie wskazać wyraźnej faworytki, a tymczasem emocji nie było prawie w ogóle. Tak przynajmniej wskazuje wynik. Choć po prawdzie - działo się wiele. Zwłaszcza w pierwszym secie, gdy Polka i Brytyjka często rywalizowały na przewagi. Tyle że raszynianka posiadła pewną umiejętność, którą ma do dziś - wygrywania ważnych końcówek. I pierwszego seta zapisała na swoim koncie w stosunku 6:0. Drugą partię wygrała zaś 6:1, straciła gema na 1:1, a później dołożyła pięć kolejnych. W półfinale ograła Xinyu Wang 7:5, 7:6(1), a w finale Leonie Kung ze Szwajcarii 6:4, 6:2. I zdobya swój jedyny juniorski tytuł wielkoszlemowy w singlu. Początek meczu Świątek - Raducanu o godz. 1.30. Tekstowa relacja "na żywo" w Interii.