Dla Igi Świątek to potężny cios - nasza czterokrotna triumfatorka French Open pragnęła, aby właśnie w stolicy Francji, w miejscu skrojonym pod swój tenis, w którym jest w stanie pokazać pełnię swoich umiejętności, awansować do finału. A w wielkiej rozgrywce zgarnąć najważniejszy skalp - złoto igrzysk. Iga Świątek miała do przekazania tylko trzy słowa. Nokautująca porażka Plany niestety musi odłożyć co najmniej o cztery lata, bo wrota do finału przed nosem zatrzasnęła jej Chinka Zheng, siódma tenisistka świata. Polka przegrała w dwóch setach 2:6, 5:7, popełniając masę niewymuszonych błędów, a dodatkowo świetnie dysponowana była przeciwniczka. Do bólu wykorzystując wszystko, co tego dnia na korcie centralnym kompleksu Rolanda Garrosa mogła zrobić w starciu z naszą gwiazdą. Po meczu tradycyjnie, w pierwszej kolejności, biegniemy do mix-zony, gdzie rozpoczyna się oczekiwanie na zawodników. Zawsze trzeba być przygotowanym na każdy scenariusz, dlatego najlepiej, by czym prędzej znaleźć się w specjalnie wydzielonej strefie, która w Paryżu znajduje się na końcu pawilonu sąsiadującego z kortem Philippe'a Chartiera. Najpierw otrzymaliśmy komunikat, że Iga przebywa na kontroli antydopingowej, wobec czego także pozostało niewiadomą to, po jakim czasie dotrze do naszej strefy. Zanim się pojawiła, musiała jeszcze wypełnić obowiązek względem oficjalnego telewizyjnego nadawcy, którym w Paryżu jest stacja Eurosport. I już wtedy, czego na własne oczy nie widzieliśmy, ogromne emocje zaczęły dawać upust u Świątek. - Bez dwóch zdań miałam dziurę na bekhendzie i rzadko to się zdarza, bo to moje najlepsze zagranie. Technicznie nie byłam dobrze ustawiona, pewnie też ze względu na napięcie i to, że mecze grałam dzień po dniu, więc nie mieliśmy kiedy doszlifować tego, choć to nie jest żadne usprawiedliwienie. Starałam się to korygować w trakcie meczu, ale totalnie mi to nie wychodziło, a ona to wykorzystała - stwierdziła Iga Świątek w rozmowie z Eurosportem, a po tym, jak dopowiedziała "po prostu zawaliłam", już nie była w stanie kontynuować tej rozmowy. Kamery uchwyciły, jak chwilę później 23-latka odwróciła się w stronę ściany i rozpłakała. Jak już wspomniałem, my dowiedzieliśmy się o tym po czasie, ale jakby przygotowując nas na każdy możliwy scenariusz, pracująca w tej strefie pani przekazała, że nie gwarantuje, iż uda nam się porozmawiać z Igą. Zapewniła, że Polka przejdzie przez to miejsce, bo to leży w jej olimpijskich obowiązkach, ale już to, czy zechce porozmawiać, zależy tylko od niej. Pozostaje mieć nadzieję, że zgoła inna sytuacja nastąpi po meczu o brązowy medal. Dziś wieczorem Świątek pozna rywalkę, z którą zmierzy się w "finale pocieszenia". Artur Gac, Paryż