"Tajemnica zakładu" Igi Świątek wyszła na światło dzienne. Majchrzak otwarcie jako pierwszy
Temat rozpoczęła Iga Świątek, która po meczu drugiej rundy Wimbledonu z Cathy McNally została zapytana o największe objawienie w polskiej ekipie, Kamila Majchrzaka, piszącego życiowy rozdział w Wimbledonie. Po awansie do najlepszej szesnastki singlowego turnieju 29-latek został poproszony przez wysłannika Interii, by ustosunkował się do niezwykłych słów swojej młodszej koleżanki. To, co powiedział, brzmi wręcz nierealnie.

fmocaCo pokazał piątkowy mecz z Francuzem Arthurem Rinderknechem? Krótko mówiąc potwierdził, że oglądamy wersję Kamila Majchrzaka, jakiej świat jeszcze nie widział. Polak rozsiadł się w jednej z najbardziej ekskluzywnych witryn tenisowego światka, w kierunku której teraz, przez dwa tygodnie, patrzą dziesiątki milionów fanów tego sportu na całym globie.
Umysł i serwis. Kamil Majchrzak zbudował się Berrettinim
Na papierze miał bardzo wymagające losowanie, na "dzień dobry" trafił na finalistę Wimbledonu z 2021 roku Matteo Berrettiniego i zaczął turniej od wielkiej niespodzianki. W drugiej rundzie już nie był skazywany na przegraną, ale niczego nie otrzymał w prezencie. Zagrał jak profesor i 21-letni Ethan Quinn nawet nie zdążył pokazać, jak dobrym jest zawodnikiem młodego pokolenia. Wreszcie dostał rywala, który doprowadził do tego, że rundę wcześniej wielki Alexander Zverev wygłosił przejmujące przemówienie na konferencji prasowej. Rinderknech miał w arsenale najgroźniejsze narzędzie, w postaci piorunującego podania i całkiem dobrze chodził do siatki, ale Polak wyposażył swój arsenał w znacznie okazalszy ekwipunek.
Imponowała pewność siebie 29-letniego Polaka, który wygrywał wojnę nerwów w dwóch setach, gdzie potrzebna była rozgrywka tie-breakowa. Widać było jak na dłoni, że jeśli ktoś nie wytrzymywał tych newralgicznych chwil, to był nim Francuz. Jak to wszystko wytłumaczyć?
- Przed Wimbledonem tej pewności nie czułem, bo miałem serię przegranych meczów. Na pewno mecz z Matteo Berrettinim dał mi bardzo dużo. Może nie był to najlepszy Matteo na wimbledońskiej trawie, natomiast pokonanie go dało bardzo dużo pewności siebie i pokazało, że mogę prezentować naprawdę niezły tenis. Potwierdziłem to bardzo dobrze i mądrze rozegranym spotkaniem z Ethanem Quinnem. Tam też czułem się na korcie bardzo dobrze, poza kilkoma fragmentami dyktowałem warunki i cały czas ustawiałem grę pod siebie plus świetnie returnowałem - sięgnął pamięcią do ostatnich wydarzeń.
I skoncentrował się na tym najświeższym doświadczeniu. - W tym meczu, pomimo że presja była spora, starałem się robić właściwe rzeczy. Starałem się zagrywać i wykorzystywać to, co podpowiadał mi umysł i często z dobrym skutkiem. Akurat w wielu sytuacjach wspomagałem się dobrym serwisem, asami i bezpośrednio wygrywającym, czy serwisem plus jeden - mówił Polak, potwierdzając słowa swojego trenera Christophera Kasa, które ten wypowiedział w rozmowie z Interią.
Majchrzak o niebywałej intensywności Świątek. "Na dużo wyższej niż moja"
Dyspozycja Kamila robi wrażenie także na zagranicznych fachowcach, w tym dziennikarzach, którzy starają się go coraz lepiej poznać. Aby nieco bardziej otworzyć sobie oczy na to, jakim tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego jest nie tylko sportowcem, ale także człowiekiem, zwrócili się do Igi Świątek. A Polka wygłosiła niemal pean pod adresem serdecznego kolegi, akcentując, że ma świetne wyczucie rytmu w wymianach. I niesamowitą, wręcz niezwykłą kontrolę nad piłką, co jest dla niej imponujące. Majchrzak zrewanżował się stwierdzeniem, które brzmi aż nierealne, ale musi być prawdziwe i jest koronnym dowodem, dlaczego Świątek stała się tak wytrzymałym mocarzem na korcie. Zawsze gotowym, by odwrócić wynik rywalizacji, a wiele przeciwniczek "zjadając" intensywnością gry.
- Rozgrzewałem Igę przed meczami właśnie na United Cup. Do najlepszej zawodniczki na świecie musiałem się dostosować i grać taką piłkę, jaką wymagała. Cieszę się, że spełniłem swoją rolę. Też te rozgrzewki Igi są na bardzo wysokiej intensywności, pewnie nawet na dużo wyższej niż moje rozgrzewki przedmeczowe. Granie z nią to naprawdę kawał zadania. Było to fajne doświadczenie
Gdy przywołaliśmy ciąg dalszy wypowiedzi Igi, która stwierdziła: "Kamil zawsze był super miłym facetem, naprawdę skromnym i pracowitym. Zasługuje na wszystko, co najlepsze. To, jak piął się w górę... Oczywiście miał swój przypadek i ja sama to rozumiem (sprawa dopingowa - przyp.). Jemu było o wiele trudniej, ale cieszę się, że wrócił. Zawsze mu kibicuję, bo jest jedną z najfajniejszych osób" - twarz Majchrzaka wyrażała jeszcze więcej emocji.
- Bardzo miło z Igi strony, bardzo dziękuję za te słowa. Ja Igę także uważam za świetnego człowieka i wzór do naśladowania. Z mojej perspektywy osiągnęła w tenisie wszystko. Natomiast wiem, że jeszcze wiele wyzwań przed nią i też jej zawsze kibicuję. Zresztą tak, jak wszystkim Polakom. Nie jest nas aż tak dużo, ale wszyscy jesteśmy zżyci. Czy to obie Magdy, czy Hubert, czy debliści. Wszyscy jesteśmy naprawdę zgraną ekipą, bardzo mocno sobie kibicujemy i wydaje mi się, że ta synergia jest doskonała - zapewnił Kamil.
Dziś Iga ma do wykonania swoje kolejne zadanie, którym jest pokonanie Amerykanki Danielle Collins, co zapewni jej awans do 4. rundy. Raszynianka i jej rywalka wyjdą na kort około 16:45 czasu polskiego, rozgrywając drugi mecz licząc od godziny 14:30.
Artur Gac, Wimbledon


