Szeroki uśmiech Igi Świątek po rozbiciu Collins. Polka rozbawiła publiczność do łez
Iga Świątek w trzeciej rundzie tegorocznego Wimbledonu mierzyła się z dobrze sobie znaną Danielle Collins. Spotkanie jeszcze przed pierwszym gwizdkiem niosło ze sobą mnóstwo podtekstów, związanych z ich wcześniejszą rywalizacją. Tym razem obyło się bez problemów. Polka wygrała 6:2, 6:3, a po meczu rozbawiła kibiców, wspominając o swoim ulubionym daniu.

Iga Świątek w tym sezonie zdaje się powoli w końcu zaprzyjaźniać z nawierzchnią trawiastą. Swoiste nemezis naszej gwiazdy, powoli przestaje takim być, co pokazał przede wszystkim turniej w Bad Homburg. W tej małej, malowniczej miejscowości w Niemczech, Polka w końcu dotarła do finału turnieju na trawie, co w karierze seniorskiej jeszcze jej się nie udało.
W walce o tytuł Polka ostatecznie musiała uznać wyższość Jessici Peguli, ale zaprezentowała się z naprawdę dobrej strony, co dawało spore nadzieje na to, że na Wimbledonie występ naszej gwiazdy może być naprawdę dobry. Pierwszy mecz był potwierdzeniem tych przypuszczeń. Świątek wygrała z Poliną Kudermietową, prezentując naprawdę dobry tenis.
Świątek w czwartej rundzie. Collins zmieciona z kortu
W drugiej rundzie na korcie centralnym Wimbledonu przyszło Świątek rywalizować ze znaną sobie bardzo dobrze z czasów juniorskich Catherine McNally. Rywalizacja była wyrównana. Ostatecznie po trzech setach to nasza zawodniczka cieszyła się z wygranej i awansu do trzeciej rundy, a tam czekała już Danielle Collins. Tym razem wielkich problemów Świątek nie miała. Polka wygrała 6:2, 6:3 i czeka już na swój mecz czwartej rundy.
- Szczerze nie wiem, jak pokonałam ją tak łatwo. Od początku byłam w tej swojej strefie, wiedziałam, co chcę grać, wiedziałam, że musiałam być odważna, wykonać swoją pracę na korcie, grać szybko od samego początku. Nie można pozwolić Danielle, żeby zaczęła grać swoje winnery. Jestem bardzo zadowolona ze swojego występów, nie było wzlotów i upadków, byłam naprawdę bardzo regularna - rozpoczęła na gorąco.
- Szczerze, w tym roku granie na trawie sprawia mi zdecydowanie więcej radości. Miałam więcej okazji do treningu, piłki mnie słuchały, co jest dla mnie pewnego rodzaju nowością na trawie. W każdym meczu szukam tego uczucia i dziś z pewnością był to dla mnie bardzo dobry dzień. Czuć tę pewność na trawie, to dla mnie coś nowego - dodała, zadowolona ze swojej adaptacji do trawy.
- Wiesz, teraz mówię do piłek, żeby po prostu leciały na linię (śmiech), a tak szczerze, gdy piłki mnie słuchają, ja nie muszę robić zbyt wiele na korcie. Staram się być po prostu agresywna, a wiem też, że mam bardzo dobrą defensywę, widzę też, że w tym roku zdecydowanie lepiej poruszam się na trawie - odpowiedziała na pytanie, co musi robić na korcie.
- Patrzę na mój zespół i oni codziennie mają "cheat meal", patrzę na nich i mówię sobie "to nie jest zdrowe". Ja mam swoje ulubione danie aktualnie, to makaron z truskawkami, pamiętam je z dzieciństwa. Musicie tego spróbować. Makaron z truskawkami i trochę jogurtu, to jest naprawdę dobre - zakończyła Polka, która tymi słowami rozbawiła publiczność do łez.


