Iga Świątek nie mogła sobie wymarzyć lepszego rozpoczęcia turnieju WTA rangi 1000 w Rzymie - w piątek 12 maja raszynianka bowiem zupełnie rozbiła Rosjankę Anastazję Pawluczenkową 6:0, 6:0 i po raz kolejny udowodniła, że na kortach w stolicy Włoch czuje się po prostu fantastycznie. Nasza reprezentantka jednocześnie mogła rozpocząć oczekiwanie na kolejną przeciwniczkę - a miała nią być albo Łesia Curenko, albo Bernarda Pera. Bezpośrednia potyczka obu tych pań rozpoczęła się kilka godzin po tym, jak Świątek postawiła kropkę nad "i" w meczu z Pawluczenkową. WTA Rzym - Italian Open. Łesia Curenko - Bernarda Pera: Przebieg meczu Starcie lepiej rozpoczęło się dla Curenki, która zwyciężyła w pierwszym gemie. Wkrótce jednak Pera zdołała jej odpowiedzieć - i po kolejnej mini-potyczce było już 1:1. Następnie sprawy zaczęły przybierać naprawdę bardzo interesujący dla widzów obrót. Pera zaczęła "dokręcać śrubę" - wyszła po pewnym czasie na aż 4:1, ale potem jej oponentka pokazała ogromy głód triumfu - najpierw doprowadziła do nowego remisu, a potem przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść, zamykając pierwszą część współzawodnictwa przy stanie 6:4. To jakby wręcz uskrzydliło przedstawicielkę Ukrainy w stolicy Italii - w drugim secie wygrywała gem za gemem i - niemalże bez większych kłopotów - zbudowała sobie przewagę 4:0. Dopiero wówczas tenisistka ze Stanów Zjednoczonych zdołała odpowiedzieć - za to z mocnym akcentem, bo tuż przed finiszem rywalizacji było już tylko 5:4 dla Curenki. Ta jednak "postawiła stempel" - zwyciężyła i niebawem stanie na korcie naprzeciw Światek. Italian Open: Łesia Curenko 2-0 Bernarda Pera (6:4, 6:4) WTA Rzym - Italian Open. Kiedy kolejny mecz Igi Świątek? Iga Świątek z kolejną już oponentką zmierzy się tym samym dokładnie w niedzielę 14 maja. Już teraz zapraszamy do śledzenia tego wydarzenia w relacji na żywo przygotowanej przez Interię Sport. Zmagania kobiet w singlu w "Wiecznym Mieście" potrwają w ogólnym rozrachunku do 20 maja. Polka już teraz może być spokojna przynajmniej o jedno - Aryna Sabalenka (światowa "dwójka") nieco straciła na swej "mocy" w rankingu WTA po niespodziewanej porażce ze zdecydowanie niżej notowaną Sofią Kenin. Tym samym perspektywa tego, że Białorusinka mogłaby wyprzedzić raszyniankę w tabeli, zwyczajnie się oddaliła.