W finale poprzedniej edycji turnieju WTA 1000 w Madrycie oglądaliśmy pojedynek, który okrzyknięto meczem roku. Iga Świątek okazała się w nim lepsza od Aryny Sabalenki. Była w sportowym rozkwicie i zmierzała po kolejny triumf w Roland Garros. Wkrótce w Paryżu też okazała się poza konkurencją i... do dzisiaj to jej ostatni turniejowy triumf. Trudno obecnie rozpoznać w niej zawodniczkę, która przed niespełna rokiem rozstawiała rywalki po kątach. Polka popadła w poważny kryzys, który - na to wygląda - tylko się pogłębia. Pogrom w Madrycie. Eksperci zgodni ws. porażki Świątek. Tak źle jeszcze nie było Świątek za burtą turnieju w Madrycie. Boniek nie traci wiary w jej renesans W czwartkowe popołudnie wiceliderka światowego rankingu poległa w batalii o finał z Coco Gauff. Wygrała pierwszego gema, by potem... przegrać 11 kolejnych. Amerykanka praktycznie zmiotła ją z kortu rezultatem 6:1, 6:1. W sieci błyskawicznie ruszyła lawina komentarzy. "Takiej Igi Świątek jeszcze nie widziałem. Rozpadła się na kawałeczki. Niepojęte" - napisał Rafał Stec, dziennikarz "Gazety Wyborczej". Szybko odpowiedział m.in. Zbigniew Boniek. Tyle że w wyraźnej kontrze. "Niestety pojęte, ale jak to u nas - wszyscy cicho sza!!! Dla mnie Iga ma cały czas potencjał, by wrócić na fotel nr 1" - oznajmił honorowy prezes PZPN. Powrót na szczyt światowego rankingu trudno sobie jednak wyobrazić. Letarg, jaki dotknął Świątek, nie dotyczy tylko wymiaru sportowego. Gołym okiem widać, że 23-latka nie radzi sobie z tenisem również na poziomie mentalnym. Zamiast odzyskać od Aryny Sabalenki miano pierwszej rakiety świata, raszynianka lada dzień może spać na trzecią lokatę rankingu WTA. Stanie się tak, jeśli Gauff wygra finał w Madrycie. Co na to trener Wim Fissette? Kiedy pół roku temu obejmował szkoleniową pieczę nad Igą, miało być tylko lepiej. Tymczasem regres zaczyna przybierać prawdziwie niepokojące rozmiary.