Terminarz Igi Świątek jest niezwykle napięty. Zaledwie w niedzielę Polka świętowała triumf w Pekin WTA, a już musi szykować się do dalszych startów. W finale turnieju 22-latka bez najmniejszych problemów pokonała Ludmiłę Samsonową 6:2, 6:2 i dopisała do swojej pokaźnej kolekcji kolejny tytuł. Od 29 października Świątek rozpocznie zmagania w WTA Finals w Cancun. Turniej ma potrwać do 5 listopada. Na zaledwie dwa dni później zaplanowano start Billie Jean King Cup w Sewilli, gdzie powalczy reprezentacja Polski. Co prawda podopieczne Dawida Celta doznały ostatnio porażki w rywalizacji z Kazachstanem, jednak dzięki znakomitym osiągnięciom Świątek organizatorzy BJK Cup postanowili wręczyć biało-czerwonym "dziką kartę". Jednak w turnieju wiceliderki rankingu WTA nie zobaczymy. Świątek rozczarowała władze PZT swoją decyzją Świątek zabraknie na igrzyskach? Jest zagrożenie Brak występów w Billie Jean King Cup to nie tylko kwestia prestiżu, ale również zagrożenie dla Igi Świątek. Wszystko dlatego, że warunkiem uczestnictwa w igrzyskach olimpijskich jest udział w przynajmniej dwóch wydarzeniach zaliczanych do rozgrywek Billie Jean King Cup w cyklu kwalifikacyjnym. Przy czym jedno musi być w 2023 lub 2024 roku. I tutaj pojawia się niebezpieczeństwo. Nasza najlepsza tenisistka nie zdecydowała się na występ w Sewilli, ale w teorii możliwe jest jeszcze wystartowanie w kwalifikacjach do przyszłorocznej edycji. O ile oczywiście Polki będą w nich występować, bo wciąż mają szansę, by tego uniknąć. Dwie najlepsze drużyny ze zmagań w stolicy Andaluzji otrzymają automatyczną kwalifikację do przyszłorocznych finałów, bez konieczności rozgrywania kwietniowych kwalifikacji. A to będzie ostatnia okazja dla Świątek, by zaliczyć swój drugi występ w Billie Jean King Cup. Pierwszy miał miejsce w 2022 roku. To wszystko prowadzi do paradoksu, że dobry występ naszej reprezentacji będzie bardzo złą wiadomością dla najlepszej polskiej tenisistki. Rozłam w kobiecym tenisie. Wielkie rywalki idą za głosem Świątek Furtka dla Świątek? Wyczerpanie długim sezonem, 74 rozegrane spotkania, gra na różnych kontynentach i na koniec niewielki odstęp czasu między wymagającymi turniejami - takie są argumenty sztabu Igi Świątek, którymi tłumaczy decyzję o rezygnacji występu w kadrze. I trudno się z nimi nie zgodzić. Szczególnie, że choć istnieje pewne ryzyko, to jest tak czy inaczej furtka dla Polki. W kwalifikacjach olimpijskich jest bowiem zapis o dwóch dodatkowych miejscach dla złotych medalistek igrzysk i mistrzyń Wielkiego Szlema. Przy czym i tutaj jest to obwarowane pewnymi warunkami. Może ono zostać przyznane tylko i wyłącznie, jeśli nie ma dwóch innych zawodniczek z danej federacji, które wywalczyły sobie kwalifikację z rankingu i spełniły pozostałe warunki. Czy igrzyska olimpijskie bez Igi Świątek są zatem realne? Tak, choć mimo wszystko nie jest to szczególnie prawdopodobny scenariusz. Wszyscy, łącznie z samą Igą, trzymają kciuki za reprezentację Polski, ale awans do finału byłby raczej niespodziewanym sukcesem. Świątek z niesamowitą passą. Bilans robi wrażenie