Iga Świątek rozpoczęła swoje występy na wielkoszlemowym Australian Open od pokonania Kateriny Siniakovej. Następnie reprezentantka Polski nie zostawiła wielkich nadziei na awans również i Rebecce Sramkovej, a w trakcie trzeciego etapu AO zmierzyła się z Emmą Raducanu. Brytyjka zupełnie nie mogła znaleźć sposoby na Świątek i raszynianka pokonała ją 6:1, 6:0 czyli - jak to się mawia w żargonie tenisowym - druga rakieta globu zaliczyła tzw. "bagietkę" oraz "bajgla". Znaczące było również to, co 23-latka zrobiła tuż po zakończeniu starcia. Pogromczyni Świątek z Londynu już nie zagrozi Polce. Właśnie odpadła z Melbourne Iga Świątek zadedykowała triumf nad Raducanu dziadkowi. "Bez niego by mnie tu nie było" Polka zadedykowała bowiem swoje zwycięstwo dziadkowi - zgodnie ze znanym zwyczajem skreśliła kilka słów na obiektywie jednej z przykortowych kamer i w ten sposób przesłała "serduszka" dla bardzo bliskiej dla siebie osoby. "Zawsze chciałam zadedykować jakiś turniej dziadkowi, ale nigdy mi to nie przyszło do głowy, bo nie mam zbyt dużej wyobraźni i nie jestem kreatywna" - przyznała potem bez bicia w rozmowie z Eurosportem Iga Świątek. "Myślę, że czwarta runda to jest już dobry wynik, więc ten turniej i moja gra zasługują już na to, bym mogła je komuś zadedykować" - kontynuowała. "Gdyby nie on, to by mnie tutaj nie było. Zawsze wierzył, że mogę osiągać wspaniałe rzeczy na korcie" - skwitowała. Przerwa medyczna dla Rybakiny już po trzecim gemie. Przykre obrazki na John Cain Arena Australian Open 2025. Świątek w kolejnej rundzie zmierzy się z Lys Wiceliderka rankingu WTA zna już swoją kolejną przeciwniczkę - a będzie nią Niemka Eva Lys, która ostatnio pokonała Rumunkę Jaqueline Cristian, a wcześniej ogrywała też przedstawicielkę Francji Warwarę Graczową i Australijkę Kimberly Birrell. Starcie to odbędzie się najprawdopodobniej w nocy z niedzieli na poniedziałek lub w poniedziałek rano według czasu środkowoeuropejskiego.