Iga Świątek rozpoczęła swoją tegoroczną przygodę z turniejem WTA 500 w Stuttgarcie od meczu z kwalifikantką - Janą Fett. Polka nie miała większych kłopotów z pokonaniem Chorwatki plasującej się w drugiej setce rankingu. Jedynie na starcie drugiej odsłony pojedynku rywalka prowadziła 2:0. Od tego momentu raszynianka zgarnęła jednak sześć gemów z rzędu i ostatecznie triumfowała 6:2, 6:2. Ponad dobę później została wyłoniona przeciwniczka dla naszej reprezentantki w ćwierćfinale imprezy. Po trzysetowej batalii okazała się nią Jelena Ostapenko. Łotyszka pokonała po emocjonującym starciu Emmę Navarro 7:5, 3:6, 6:2. Dzięki temu dostaliśmy szósty bezpośredni pojedynek pomiędzy Świątek i Ostapenko. Dotychczasowy bilans był bardzo niekorzystny z perspektywy Igi i wynosił 0-5. Nigdy wcześniej nie grały jednak ze sobą na mączce. Polka dostała zatem szansę, by przełamać się na swojej ulubionej nawierzchni. WTA Stuttgart: Trzysetowe starcie Świątek - Ostapenko. Aleksandrowa poznała rywalkę w półfinale Ostapenko wygrała losowanie i wybrała serwis. W związku z tym to ona rozpoczynała pojedynek. Świątek od razu próbowała atakować podanie przeciwniczki, ale miała problem ze zmieszczeniem returnu w korcie. W związku z tym Jelena pewnie zgarnęła premierowego gema. Po chwili testowany był serwis Igi. Niestety, Polka nie poradziła sobie najlepiej. Chociaż zgarnęła pierwszy punkt drugiego rozdania, to potem popełniła dwa podwójne błędy serwisowe z rzędu. Naszej tenisistce wyraźnie brakowało pierwszego podania i Łotyszka doskonale to wykorzystała. Mistrzyni Roland Garros 2017 wywalczyła przełamanie i wyszła na prowadzenie 2:0. Po chwili 27-latka miała już trzy "oczka" przewagi. Po stronie wiceliderki rankingu czuć było ogromne napięcie, a Ostapenko szła jak po swoje. Po kapitalnym uderzeniu kończącym z returnu miała break pointa na 4:0. I od razu go wykorzystała, grając kolejną ofensywną akcję. Podczas piątego rozdania Świątek w końcu zaczepiła się na grę. Zagrała dwa dobre returny, potem jedną niezłą akcję i nadarzyła się okazja na odrobienie jednego przełamania. Udało się wymusić jeszcze jeden błąd na Jelenie i Polka w końcu doczekała się premierowego "oczka". Po chwili Łotyszka znów prowadziła jednak z przewagą dwóch breaków. Znakomicie radziła sobie z serwisem 23-latki i nie straciła ani jednego punktu w gemie. Przy stanie 5:1 Ostapenko serwowała po zwycięstwo w pierwszej partii. Znów zobaczyliśmy lepszą wersję Świątek. W tym fragmencie meczu naszej reprezentantce zdecydowanie łatwiej grało się przy podaniu rywalki. Wypracowała sobie trzy break pointy z rzędu i udało się wykorzystać ostatniego z nich. W następnych minutach Polka w końcu zdołała utrzymać własny serwis. Prowadziła już 40-0, potem dwie piłki trafiły na konto przeciwniczki. Nasza reprezentantka zamknęła jednak rozdanie przed stanem równowagi. Presja zamykania premierowej odsłony znów przeszła na stronę Łotyszki. Tym razem Jelena nie miała żadnych problemów. Nie straciła ani jednego punktu, a na koniec posłała dwa asy. Ostatecznie pierwszy set zakończył się rezultatem 6:3 na korzyść mistrzyni Roland Garros 2017. Druga partia rozpoczynała się od podania Polki. Najpierw Iga popełniła czwarty podwójny błąd serwisowy w meczu, potem pojawił się as. Następnie znów zobaczyliśmy podwójny błąd serwisowy. Dało się zauważyć, że Polka nie była pewna tego elementu gry, presja ze strony mocno uderzającej przeciwniczki robiła swoje. Na dodatek nie pomagał negatywny wynik. Na szczęście Świątek udało się wrócić ze stanu 15-30, wygrywając trzy akcje z rzędu. Po chwili Ostapenko wyrównała stan rywalizacji w drugim secie i presja utrzymania podania znów przeszła na stronę raszynianki. Pojawił się break point dla Jeleny, znów Polka musiała posyłać drugi serwis. Na szczęście return Łotyszki okazał się autowy. Od momentu równowagi nasza tenisistka oddaliła zagrożenie na własnych warunkach i znów znalazła się z przodu. Ten moment wzmocnił Igę, a nieco zachwiał pewnością siebie rywalki. Wiceliderka rankingu wywalczyła przełamanie do zera i wyszła na prowadzenie 3:1. Mistrzyni Roland Garros 2017 chciała natychmiast odrobić stratę breaka. W trakcie kapitalnej akcji, gdzie raszynianka znakomicie broniła się w defensywie, Ostapenko zagrała na koniec wymiany w samą linię i pojawił się break point. Pierwszego udało się oddalić, a następnie także drugiego. W grze Polki zaczęła gościć coraz większa różnorodność uderzeń, widzieliśmy sporo slajsów. Po asie serwisowym usłyszeliśmy w końcu głośnie "Jazda!" z ust Igi. Nasza reprezentantka miała w sumie trzy szanse na 4:1. Jelena nie poddawała się jednak i wywalczyła sobie trzecią okazję na przełamanie. A przy niej znów wróciła zmora Świątek z tego spotkania, czyli podwójny błąd serwisowy. Po zmianie stron zrobiło się 3:3 po tym, jak Łotyszka wróciła ze stanu 15-30. Iga szybko wyrzuciła tę sytuację z głowy i w następnych minutach zgarnęła sześć punktów z rzędu. Potem doczekała się dwóch break pointów z rzędu na 5:3. Przez moment można było zadrżeć, bo Polka miała ogromną przewagę sytuacyjną po świetnym returnie, a zagrała prosto na rakietę rywalki. Na szczęście Łotyszka nie trafiła w kort i wiceliderka rankingu mogła serwować po doprowadzenie do trzeciej partii. Jelena zgarnęła pierwszą akcję po świetnym returnie, ale kolejne wędrowały już na konto raszynianki. Ostatecznie drugi set zakończył się wynikiem 6:3 na korzyść Świątek. Decydującą odsłonę batalii otwierała Łotyszka. Najpierw był as, potem podwójny błąd serwisowy. Kolejne punkty powędrowały do Jeleny, która tym samym rozpoczęła od prowadzenia. Ostapenko chciała wykorzystać ten moment i od razu ruszyła do ataku przy podaniu Polki. Szybko wypracowała sobie trzy break pointy z rzędu. Pierwszego Idze udało się obronić, ale przy drugim nastała już pomyłka i zrobiło się 2:0 dla mistrzyni Roland Garros 2017. Rywalka znów się rozpędziła, czysto posyłała piłki. W trakcie trzeciego rozdania od stanu 30-30 nasza tenisistka dwukrotnie posłała return w siatkę i przeciwniczka miała już trzy "oczka" przewagi. Po zmianie stron Świątek w dobrym stylu utrzymała serwis. Po jednym z dobrych podań znów można było usłyszeć "Jazda!". W trakcie piątego gema przez moment zrobiło się ciekawie. Ostapenko prowadziła już 40-0, ale potem przegrała dwa punkty. Na koniec posłała jednak dobry serwis, po którym Iga zagrała return w siatkę. Łotyszka była coraz bliżej szóstej wygranej z Polką. Po podwójnym błędzie serwisowym raszynianki w trakcie szóstego rozdania, 27-latka miała korzystny wynik 30-15. Od tego momentu nasza reprezentantka nie przegrała jednak żadnego punktu i dorzuciła drugie "oczko". W siódmym gemie nastała kontynuacja emocji. Po uderzeniu kończącym z returnu Świątek doprowadziła do stanu równowagi. Potem mieliśmy asa ze strony Jeleny i kolejną szansę na 5:2. Polka jeszcze raz wyszła z opresji i doczekała się break pointa. Ostapenko musiała skorzystać z drugiego podania. Ale Iga niestety popełniła błąd, wyrzucając return na długość. Ostatecznie ten zacięty gem powędrował na konto Łotyszki. Nasza reprezentantka znalazła się pod ścianą, nie miała już miejsca na pomyłkę. W trakcie ósmego rozdania zrobiło się bardzo nerwowo. Początkowo 23-latka prowadziła 30-0, ale potem doszło do równowagi. Po błędzie Świątek pojawił się pierwszy meczbol dla Jeleny. Iga trafiła pierwszym podaniem i wymusiła błąd z returnu na rywalce. Po chwili nastała jednak druga okazja dla Łotyszki na zakończenie pojedynku i ta została już wykorzystana. Ostatecznie Ostapenko triumfowała 6:3, 3:6, 6:2 po 127 minutach walki. Jelena podwyższyła bilans bezpośrednich starć do stanu 6-0. Dokładny zapis relacji z meczu Iga Świątek - Jelena Ostapenko jest dostępny TUTAJ.