Iga Świątek zmierzający do końca sezon ma bardzo nierówny. Polka rozpoczęła bowiem nieudanie, od bardzo wczesnej porażki w prestiżowym turnieju rangi Wielkiego Szlema, a więc Australian Open. Później przyszły jednak sukcesy, bo nasza gwiazda przeniosła się na korty, które niezwykle lubi. Najpierw wygrała tysięcznik w Doha, a dokładnie miesiąc później zwyciężyła także w Indian Wells. Następnie przyszedł okres gry na kortach ziemnych. Wielki triumf Sabalenki, Białorusinka królową tenisa. Świątek już bez szans Ten oczywiście Świątek zdominowała, wygrywając prawie wszystko, co tylko było możliwe, na czele z Wielkim Szlemem w Paryżu. Ten zapewnił naszej gwieździe oczywiście największy zarobek w tym sezonie i podchodząc do WTA Finals Polka w rubryce "zarobki za sezon 2024" miała zapisaną kwotę nieco ponad siedmiu i pół miliona dolarów. W Arabii Saudyjskiej nagrody są wręcz kosmiczne, bo pula nagród wyniosła ponad 15 milionów dolarów i jest to prawie siedemdziesięcioprocentowy wzrost w stosunku do Cancun. Świątek mogła podnieść ponad milion z kortu. Szansa przepadła Za sam udział tenisistki mają zagwarantowany zarobek na poziomie 335 tysięcy dolarów (za rozegranie trzech spotkań przyp. red.), a więc sporo ponad milion złotych. W pierwszym spotkaniu nasza gwiazda pokonała Czeszkę Barborę Krejcikovą po bardzo zaciętych trzech setach. Za to zwycięstwo nasza gwiazda zarobiła kolejne 350 tysięcy dolarów. Szansa na kolejne wielkie pieniądze, które wpłyną na konto Polki pojawiła się oczywiście w drugim meczu grupowym. Akcja meczu, kapitalna gra Igi przy siatce. Reakcja Fissette'a mówi wszystko Tu na naszą gwiazdę czekała Amerykanka Coco Gauff, która ma bardzo dobrą końcówkę sezonu. Mecz z 20-latką był bardzo zacięty, ale ostatecznie w tych najważniejszych momentach Polka nie potrafiła pokazać swojej najlepszej wersji i to właśnie trzecia rakieta świata zakończyła spotkanie z uśmiechem na twarzy. Poza zwycięstwem, na jej konto powędrowało 350 tysięcy dolarów, które organizatorzy gwarantują za wygrany mecz fazy grupowej. Świątek jak na razie zarobiła więc w trwającym WTA Finals łącznie 625 tysięcy dolarów. To równowartość prawie dwóch i pół miliona złotych. Dla porównania, za wygranie całego WTA Finals w Cancun w ubiegłym roku bez żadnej porażki organizatorzy wypłacili naszej gwieździe niespełna półtora miliona dolarów. To pokazuje, jak wielkie są różnice. Przed Igą jeszcze przynajmniej jedna szansa na podreperowanie swojego dorobku, a potencjalne zwycięstwo z Jessicą Pegulą otworzy szansę na pobicie "wyniku" sprzed roku.