Iga Świątek przebrnęła przez pierwsze dwie rundy tegorocznego US Open bez straty seta, chociaż niewiele brakowało, by na otwarcie zmagań Polka musiała rozgrywać trzecią partię w potyczce z Kamillą Rachimową. Udało się jednak wrócić stanu 3-6 w tie-breaku i zameldować w kolejnej fazie bez dodatkowych emocji. W meczu z Eną Shibaharą liderka kobiecego rankingu zaprezentowała się już o wiele lepiej i to zaowocowało efektownym zwycięstwem 6:0, 6:1. W walce o 1/8 finału naszej tenisistce przyszło rywalizować z Anastazją Pawluczenkową. 23-latka miała dotychczas bardzo dobre wspomnienia z bezpośrednich konfrontacji. Raz pokonała ją w towarzyskich rozgrywkach World Tennis League, a w tych oficjalnych - rozgromiła doświadczoną zawodniczkę urodzoną w Samarze. Podczas ubiegłorocznego WTA 1000 w Rzymie obie spotkały się w drugiej rundzie i wówczas Iga wygrała 6:0, 6:0. To były jednak korty ziemne, a w dodatku Rosjanka wracała dopiero na wyższy poziom po dłuższej przerwie. Teraz zanosiło się na zdecydowanie bardziej zaciętą rywalizację. Zwłaszcza, że 33-latka prezentowała w ostatnich kilkunastu dniach dobrą formę. Bardzo solidny występ Igi Świątek. Ogromna przewaga w drugim secie Już na starcie spotkania dostaliśmy ciekawego gema, granego na przewagi. Polka dostała swoje okazje na przełamanie i powiodła się ta sztuka. Przy drugim break poincie zagrała sprytny return i sprowokowała błąd ze strony przeciwniczki. Później Idze udało się potwierdzić przewagę i wyjść na prowadzenie 2:0. W dalszej fazie obserwowaliśmy sporo ciekawych wymian, Rosjanka dotrzymywała kroku liderce rankingu. Po jednym z returnów nie miała jednak nic do powiedzenia. W siódmym gemie pachniało kolejnym przełamaniem dla Świątek, ale ostatecznie do żadnego breaka w tym secie już nie doszło. Przy stanie 5:4 nasza tenisistka bardzo pewnie zamknęła partię, wygrywając gema do zera. Na początku drugiego seta doszło do niebezpiecznej sytuacji, podobnej jaka miała miejsce na igrzyskach olimpijskich, gdy Danielle Collins trafiła piłką w Polkę podczas ich ćwierćfinałowego pojedynku. Teraz również doszło do takiego zdarzenia. Rosjanka, będąc przy siatce, zagrała prosto na reprezentantkę naszego kraju. W pierwszym momencie nie dało się dostrzec żadnych przeprosin ze strony Pawluczenkowej. Tego gema Anastazja domknęła jeszcze na swoją korzyść, ale w kolejnym liderka rankingu ruszyła do ataku. Wygrała pierwszy bardzo zacięty punkt, 33-latka mocno to odczuła. Iga zdominowała dalszy fragment i przełamała na 2:1. Na tym nasza tenisistka nie poprzestała. Rozkręciła się na dobre i zaczęła wręcz deklasować przeciwniczkę, oddając jej tylko pojedyncze wymiany. Ostatecznie Polka wygrała 6:4, 6:2. Na koniec obie ciepło pożegnały się przy siatce, a Rosjanka przeprosiła za swoje zachowanie sprzed kilkudziesięciu minut. W czwartej rundzie US Open nasza zawodniczka zagra z Ludmiłą Samsonową. Będzie to rewanżowe starcie za ich finał z ubiegłorocznego WTA 1000 w Pekinie. Wówczas raszynianka odniosła bardzo przekonujące zwycięstwo. Dokładny zapis relacji z meczu Iga Świątek - Anastazja Pawluczenkowa jest dostępny TUTAJ.