Aryna Sabalenka może już powoli mówić o kompleksie Igi Świątek. Od kwietnia głośno mówi, że chciałaby być zawodniczką numer jeden w światowym rankingu, ale nie wykorzystuje kolejnych szans, aby tak się stało. Mogła Polkę wyprzedzić podczas Rolanda Garrosa, ale musiała zajść wyżej od 22-latki, czyli np. pokonać Świątek w finale. Tyle że w decydującym momencie zawiodła - choć wyraźnie prowadziła z Karoliną Muchovą, miała piłkę meczową, do finału się nie dostała. I zawiodła też w trakcie Wimbledonu, gdy Polka niespodziewanie przegrała swój mecz z Eliną Switoliną. Wtedy do przejęcia fotela liderki wystarczał jej sam awans do finału. A jednak powtórzyła się historia z Paryża - wyraźnie prowadziła z Ons Jabeur i... przegrała. Wygląda ta na to, że na kolejną szansę będzie musiała trochę dłużej poczekać. Białorusinka nie wykorzystała kolejnej szansy. Ba, pogorszyła swoją sytuację! Teoretycznie Białorusinka miała taką w tym tygodniu w Montrealu, ale tu potrzebowała "współpracy" Igi Świątek, czyli porażki Polki w pierwszym lub drugim spotkaniu. Tak się nie stało, raszynianka po bardzo długim, zaciętym, przerywanym przez deszcze meczu wygrała dziś nad ranem polskiego czasu z Muchovą. To sprawiało, że mogła być już pewna utrzymania pierwszej lokaty w rankingu na 72. tydzień. A tym samym przeskoczenia w rankingu wszech czasów Caroline Wozniacki, która liderowała przez 71 tygodni. Tyle że nie było wiadomo, jak wielką przewagę Polka będzie miała nad Sabalenką po całej rywalizacji. Mogła być minimalna, ledwie 29 punktów, mogła też wzrosnąć aż do 1534 punktów, czyli dającej olbrzymi komfort. Pierwsza opcja jest już nieaktualna, Sabalenka nie wygra turnieju, a Polka wciąż jest w grze. Druga pozostaje otwarta - stanie się tak, jeśli 22-latka po raz pierwszy w karierze wygra cały turniej WTA 1000 w Kanadzie. Iga Świątek może mieć olbrzymią przewagę nad Aryną Sabalenką. Wszystko zależy od niej Dziś Iga Świątek ma zagwarantowane 9570 punktów, Sabalenka zostanie przy swojej punktacji sprzed turnieju - 8746. Jeśli Polka wygra ćwierćfinał z Danielle Collins, będzie miała 9730 punktów. Po awansie do finału jej dorobek może urosnąć do 9965 oczek. A jeśli triumfuje w finale - będzie mieć aż 10280 punktów. To już by była przepaść między nią a Białorusinką, pozwalająca na wielki komfort psychiczny w kolejnych tygodniach. Z Montrealu rywalizacja przeniesie się do Cincinnati, też na twarde korty. Tam Sabalenka broni aż 350 punktów za zeszłoroczny półfinał, Polka nie broni niczego, bo rok temu odpadła w trzeciej rundzie i ten wynik jest w jej dorobku poza jej najlepszą szesnastką. Nie ma możliwości, by po tej rywalizacji Białorusinka wyprzedziła naszą reprezentantkę - swoją szansę dostanie najwcześniej w Nowym Jorku. To wszystko sprawia, że sytuacja obecnej liderki rankingu WTA jest znacznie lepsza niż miesiąc temu, gdy kończył się Wimbledon. Niewykluczone, że Iga Świątek wcale nie będzie musiała wygrać US Open, aby obronić swoją pozycję.