Nasza gwiazda podczas pierwszego, wielkoszlemowego turnieju tego sezonu dotarła do czwartej rundy. Uznać w niej musiała wyższość późniejszej finalistki, Jeleny Rybakiny, z którą <a href="https://sport.interia.pl/tenis/australian-open-2023/news-iga-swiatek-odpada-z-australian-open-triumfatorka-wimbledonu,nId,6548901">przegrała 4:6, 4:6</a>. Co ciekawe, reprezentantka Kazachstanu (urodzona w Moskwie) pokonała Świątek już drugi raz w ciągu zaledwie kilku tygodni. Poprzednio zrobiła to <a href="https://sport.interia.pl/iga-swiatek/news-swiatek-rozbita-w-finale-nasza-tenisistka-bezradna,nId,6493319">24 grudnia w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (6:3, 6:1).</a> Piekielnie mocne rywalki na drodze Świątek Po krótkiej przerwie od startów Polka wróci do zmagań 13 lutego, podczas imprezy w Dausze. Przed rokiem wygrała ten turniej, ogrywając w finale Anett Kontaveit. Był to jej pierwszy tytuł w kapitalnym sezonie 2022. Teraz będzie go bronić, jednak w starciu z piekielnie mocną konkurencją. Na wstępnej liście zgłoszeń do imprezy znalazło się aż osiem tenisistek z czołowej "10" rankingu WTA. Obok Świątek są to: Ons Jabeur, Jessica Pegula, Caroline Garcia, Aryna Sabalenka (zwyciężczyni Australian Open), Cori Gauff, Daria Kasatkina i Belinda Bencic. Obsada jest na tyle silna, że finalistka AO, wspomniana już Rybakina (która przed turniejem była klasyfikowana w rankingu na 25. pozycji) w teorii musi przebijać się przez kwalifikacje. "W teorii", bowiem spodziewać się można dla niej "dzikiej karty". Z grona największych gwiazd zabraknie jedynie Marii Sakkari, aktualnie siódmej rakiety świata. Świątek mimo pożegnania z Australian Open wciąż pozostaje liderką rankingu WTA z wielką przewagą nad rywalkami. W najnowszym notowaniu ma na koncie 10485 punktów, podczas, gdy druga Sabalenka - 6100.