Świątek nigdy nie była tak szczera. "Zaczęli traktować mnie inaczej"
Iga Świątek na każdym kroku podkreśla, jak ważne jest dla niej wsparcie bliskich i przyjaciół. Choć tata i siostra często towarzyszą jej podczas ważnych turniejów, z przyjaciółmi raszynianka kontakt ma mocno ograniczony. W rozmowie z Dorotą Wellman dla "Dzień Dobry TVN" tenisistka wyjawiła, jak wyglądają jej relacje ze znajomymi i czy są osoby, które przez karierę sportową zaczęły traktować ją inaczej.
Iga Świątek, choć ma zaledwie 24 lata, już zaliczana jest do grona najwybitniejszych zawodniczek w historii kobiecego tenisa. Polka na swoim koncie ma już pięć tytułów wielkoszlemowych i wielu ekspertów jest przekonanych, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, jeśli chodzi o imprezy tej rangi.
Niestety, raszyniance nie udało się obronić tytułu podczas tegorocznej edycji turnieju Rolanda Garrosa i z Paryża wyjechała ona bez trofeum. Nic jednak straconego - już za kilkanaście dni w Wielkiej Brytanii rozpocznie się kolejny turniej Wielkiego Szlema - Wimbledon. Na tych kortach Polka wygrywała jeszcze w czasach juniorskich, gdy w 2018 roku sięgnęła po końcowe trofeum w grze pojedynczej dziewcząt.
Iga Świątek: "Najbardziej doceniam to, że mam grono znajomych, które nie ma nic wspólnego ze sportem"
Jeszcze przed rozpoczęciem przygotowań do tej imprezy Iga Świątek znalazła moment, aby udzielić obszernego wywiadu Dorocie Wellman. Rozmowę pań wyemitowano podczas niedzielnego odcinka "Dzień Dobry TVN". Doświadczona dziennikarka w porównaniu do innych przedstawicieli mediów nie chciała jednak rozmawiać o sporcie. W pierwszej kolejności zapytała tenisistkę o to, co sprawia jej największą radość. Nad odpowiedzIą sportsmenka nie zastanawiała się długo.
"Akurat gra w tenisa jest główną częścią mojego życia, więc bez dwóch zdań to jak wygrywam sprawia mi ogromną radość. Ale poza kortem to powrót do domu i możliwość spotkania się z przyjaciółmi. Przez chwilę pożyć życiem, które nie ma nic wspólnego z rywalizacją. Kiedy mogę zrobić to, na co żywnie mam ochotę" - przyznała tenisistka.
Ze względu na napięty grafik Iga Świątek nie ma zbyt wielu okazji, aby w trakcie sezonu wracać do ojczyzny. Jak sama przyznała, zazwyczaj przyjeżdża ona do kraju raz na kilka miesięcy i spędza w Warszawie zaledwie kilka dni. Nie ma więc mowy o odpoczynku - w trakcie swojego pobytu tenisistka załatwia bowiem wszystkie sprawy urzędowe i spotyka się z przyjaciółmi, aby nadrobić zaległości.
"W turniejach jestem w takim rytmie, że jestem skupiona tylko na grze i troszeczkę się izoluję, żeby ograniczyć bodźce. A w domu jest trochę inaczej, więc z tego korzystam jak najbardziej. (...) Najbardziej doceniam to, że mam takie grono znajomych, które nie ma nic wspólnego z tenisem i ze sportem. To są ludzie ze szkoły, z którymi nadal utrzymuję kontakt. Więc mogę się odciąć i przez chwilę zaangażować w ich życia - bo wiadomo, że mamy kontakt na co dzień, ale jednak jak widzimy się na żywo, więcej może się wydarzyć, mamy czas spokojnie porozmawiać" - oznajmiła.
Sława ma swoje plusy i minusy. Jednym z nich jest fakt, że wielu znajomych zaczyna traktować cię inaczej. Iga przyznała, że są osoby, które po jej pierwszych większych sukcesach zmieniły swoje podejście w stosunku do niej, jednak najbliższe jej osoby wciąż traktują ją jak normalną, niczym nie wyróżniającą się młodą kobietę. "Najlepsze jest to, że moje dwie najbliższe przyjaciółki nadal traktują mnie tak samo i to mi sprawia największą przyjemność. Chociaż wiadomo, są ludzie, którzy zaczęli mnie traktować inaczej. Ale najbliższe mi osoby traktują mnie tak samo i to jest świetne" - podsumowała.
