Świątek nagle przemówiła na temat Fissette'a. Komunikat Polki ws. trenera
Iga Świątek rozpoczęła krótki okres sezonu, w którym rywalizacja toczy się na kortach trawiastych. Polka pierwszy mecz na tej nawierzchni w tym roku zagrała w drugiej rundzie turnieju WTA 500 w Bad Homburg. Rywalką była doświadczona i utytułowana Viktoria Azarenka. Świątek wygrała w dwóch setach i awansowała do kolejnej rundy. - Wim (Fissette przyp. red.) wprowadza ciągle jakieś nowości, przekonał mnie, że warto jest dodać pewne rzeczy - powiedziała na gorąco Polka.

Iga Świątek w tym sezonie daleka jest od swojej najlepszej dyspozycji, ale gdy przychodzą ważne turnieje, to wyraźnie podnosi poziom. Nie będzie bowiem kłamstwem stwierdzenie, że Polka najlepiej w tym sezonie zagrała w dwóch Wielkich Szlemach, a więc Australian Open i Roland Garros.
Oba te turnieje zakończyły się dla niej na półfinałach i o ile w przypadku walki w Melbourne, to był sukces, o tyle jeśli chodzi o rywalizację w Paryżu, nastroje po tym wyniku były różne. Po walce na kortach imienia Rolanda Garrosa przyszedł czas na najmniej lubiany okres sezonu jeśli chodzi o Świątek. Mowa rzecz jasna graniu na kortach trawiastych.
Świątek gra dalej. Docenienie po wyeliminowaniu Azarenki
Przygodę z tą nawierzchnią w tym sezonie Polka rozpoczęła od meczu drugiej rundy turnieju w Bad Homburg. Jej rywalką była doświadczona i utytułowana Viktoria Azarenka. Polka wygrała 6:4, 6:4 i w naprawdę dobrym stylu rozpoczęła sezon na trawie. - W pierwszych gemach czułam, że gram naprawdę dobrze, ale nie potrafiłam wykorzystać swoich szans na przełamanie. Później zrobiło się nieco mniej intensywnie, ale wiedziałam, że muszę robić to, co potrafię. To był naprawdę dobry mecz. Nawet brak gry w tej pierwszej rundzie niekoniecznie był dla mnie dobry, bo chcę grać tak dużo meczów na trawie, jak tylko mogę - rozpoczęła nasza gwiazda, która w pierwszym secie przegrywała 1:4.
Poruszony został także temat tego, że Polka zaczęła turniej dopiero trzeciego dnia. - Szczerze, kocham trenować. Mam bardzo dużo radości, gdy jestem na korcie treningowym, także na trawie, nawet jeśli mój tenis na tej nawierzchni potrafi być nieco nieprzewidywalny. Każdy trening na trawie daje mi możliwość nauki czegoś nowego, Wim (Fissette przyp. red.) wprowadza ciągle jakieś nowości, przekonał mnie, że warto jest dodać pewne rzeczy i doskonale wiem, co mam robić na treningach. Trenowanie nie było dla mnie żadnym problemem, niezbyt często mamy tyle czasu między turniejami - dodała.
- Szczerze, gdy pierwszy raz przyjechałam na ten turniej, zakochałam się w nim. Tu panuje taka rodzinna atmosfera, którą absolutnie kocham, jest "słodki". Ten park, który jest niedaleko, to wszystko sprawia, że naprawdę uwielbiam tu przyjeżdżać. Naprawdę doceniam całe wsparcie, które otrzymuję, cieszę się, że mogę być tak blisko kibiców i że zapełniliśmy trybuny - zakończyła rozmowę na korcie Polka.
- Byłam zaskoczona, bo miałam wrażenie, że ten kort jest wolniejszy od tych treningowych. W niektórych momentach wydawało mi się, że ta piłka wręcz stawała i nie byłam w dobrym timingu. Cieszę się, że byłam cierpliwa i dobrze pracowałam nad ustawianiem się. Świetnie mi się dziś serwowało, trenowaliśmy sporo nad tym uderzeniem i mam nadzieję, że będzie działał tak dobrze przez naprawdę długi czas. Cieszę się, że te forehandowe slajsy wchodziły, bo są niezbędne na trawie - dodała w krótkiej rozmowie z Canal Plus.


