Świątek kompletnie bezradna i nagle przebudzenie. Dziesięć piłek meczowych
W półfinale WTA 1000 w Cincinnati kibice z całego świata dostali możliwość obejrzenia prawdziwego hitu. Naprzeciwko siebie stanęły bowiem Iga Świątek i Aryna Sabalenka. Bilans spotkań do tego popołudnia wynosił 8-3 na korzyść Polki, ale ultraszybka nawierzchnia na amerykańskich kortach zdawała się zwiększać szanse Białorusinki. Widać to było na korcie. Polka zdawała się być, jakby tempo wolniejsza, a to przełożyło się na wynik 6:3, 6:3 dla Sabalenki.

Iga Świątek od 2022 roku jest niezaprzeczalnie najlepszą tenisistką na świecie. Polka w kwietniu tamtego roku przejęła rolę numeru jeden i po ponad dwóch latach z pewnością można powiedzieć, że wywiązuje się ze swojej roli wręcz znakomicie. Jedyną tenisistką, która w dłuższych okresach potrafi dotrzymać kroku naszej gwieździe, jest oczywiście Aryna Sabalenka, która potrafiła nawet wyprzedzić Igę Świątek w rankingu WTA na osiem tygodni.
Polka rzecz jasna fotel liderki odzyskała i błyskawicznie uciekła swojej wielkiej rywalce. W tym sezonie Świątek z Białorusinką mierzyła się dwukrotnie i w obu tych przypadkach, to właśnie Polka schodziła z kortu z rękami uniesionymi do góry w geście triumfu. Warto jednak dodać, że oba te spotkanie odbywały się na ukochanej przez naszą gwiazdę "mączce". Raszynianka wygrała także ich ostatnie spotkanie na nawierzchni twardej, podczas WTA Finals w Cancun.
Iga Świątek nie zagra w finale WTA 1000 w Cincinnati. Sabalenka lepsza
W turnieju WTA 1000 w Cincinnati obie panie trafiły na siebie w półfinale i spotkanie zapowiadało się absolutnie hitowo. Bilans bezpośredniej rywalizacji był wybitnie dobry dla Świątek, bo Polka prowadziła przed tym spotkanie 8-3. Ultraszybka nawierzchnia na tych amerykańskich kortach zdawała się jednak nieco zwiększać Białorusinki. Nikt nie miał jednak wątpliwości, że kibice na trybunach i przed telewizorami będą świadkami wspaniałego meczu w walce o finał.
Pierwszy set potwierdził, że Sabalenka na nawierzchni w Cincinnati ma prawo czuć się bardzo dobrze. Trzecia obecnie rakieta świata rozpoczęła najlepiej, jak tylko mogła, bo od wygrania dwóch gemów z rzędu. Najpierw obroniła swoje podanie, a potem odebrała serwis Świątek bez straty punktu. Polka szybko zareagowała i po chwili na tablicy wyników mieliśmy rezultat 2:2. Niestety jednak znów Świątek nie utrzymała passy i dała się przełamać. Jeden odebrany serwis więcej sprawił, że Sabalenka wygrała 6:3 w ekspresowym tempie.
Niestety druga partia rozpoczęła się w dość podobnym stylu. Na korcie absolutną dominację wprowadziła Białorusinka, która atakowała każdą krótszą piłkę i korzystała ze słabszych zagrań Polki. To przełożyło się na dwa przełamania po ledwie trzech gemach serwisowych Świątek i Sabalenka prowadziła 4:1 z realną wizją wygrania całego meczu. Wówczas nagle Polka się przebudziła. Najpierw obroniła kilka piłek meczowych przy swoim podaniu, a później przełamała rywalkę. Niestety jednak dziesiątą szansę Sabalenka już wykorzystała i to ona zagra w finale.











