Iga Świątek ma za sobą solidne otwarcie tegorocznych zmagań w Melbourne. W premierowej fazie Australian Open pokonała Katerinę Siniakovą 6:3, 6:4. Poza dwoma momentami, gdy rywalka odrabiała straty przełamania, nasza tenisistka miała to spotkanie pod pełną kontrolą. Dobrze funkcjonował serwis, zwłaszcza w momentach, gdy trzeba było zamykać rywalizację w pierwszym i drugim secie. To był cenny test dla raszynianki, zwłaszcza, że Czeszka to wybitna deblistka i słynie z dobrego returnu. Teraz 23-latkę czeka starcie z rewelacją końcówki poprzedniego sezonu - Rebeccą Sramkovą. Przed rokiem druga runda rywalizacji w stolicy stanu Wiktoria przyniosła ogromne emocje z udziałem ówczesnej liderki rankingu WTA. Po wyeliminowaniu mistrzyni Australian Open 2020, czyli Sofii Kenin, nasza reprezentantka mierzyła się z inną Amerykanką - Danielle Collins. Z perspektywy Świątek była to wówczas okazja do rewanżu za jej porażkę z tą zawodniczką w półfinale zmagań w Melbourne podczas sezonu 2022. Misja zakończyła się powodzeniem, chociaż w pewnym momencie Polka była już blisko pożegnania się z turniejem. Mecz drugiej rundy Australian Open 2024 z udziałem Igi Świątek dostarczył mnóstwo emocji Od początku tamtego spotkania sporo działo się na korcie. Nie brakowało break pointów, ale premierowe przełamanie nadeszło dopiero przy czwartym rozdaniu. Wówczas Collins dobrała się do serwisu Igi i wyszła na prowadzenie 3:1. Świątek szybko zniwelowała stratę i walka o triumf w pierwszym secie rozgorzała na nowo. Kluczowy dla losów partii okazał się dziewiąty gem, gdy od stanu 40-15 dla Amerykanki doszło do równowagi. Końcówka potoczyła się po myśli Polki. Nasza tenisistka wywalczyła breaka i przy stanie 5:4 serwowała po zwycięstwo w tej odsłonie pojedynku. Danielle próbowała jeszcze walczyć, miała 30-15. Ostatnie trzy akcje powędrowały jednak na konto raszynianki. Pierwszy gem drugiej partii był kontynuacją wydarzeń z końcówki pierwszej. Świątek wygrała kolejny gem przy podaniu rywalki i wydawało się, że jest już na dobrej drodze do końcowego sukcesu. Nie udało jej się jednak potwierdzić przełamania i wpuściła przeciwniczkę do gry. Collins wyraźnie odżyła, była na fali. Zaczęła dominować na korcie i seryjnie gromadzić "oczka". Mało brakowało, a set zakończyłby się wynikiem 6:1 dla Danielle. Iga obroniła jednak cztery setbole przy serwisie Amerykanki i jeszcze nieco przedłużyła rywalizację. Potem obroniła też piątą okazję na zamknięcie partii, ale ostatecznie tenisistka z USA domknęła tę odsłonę rezultatem 6:3. Trzeci set miał być nowym rozdaniem. Polka dobrze go rozpoczęła, ale szybko wróciliśmy do pozytywnego ciągu zdarzeń z perspektywy reprezentantki Stanów Zjednoczonych. W pewnym momencie zrobiło się już 4:1 dla Collins, na dodatek z podwójnym przełamaniem. Finalistka AO z 2022 roku wygrywała wszystkie ważne punkty i wydawało się, że mecz jest już nie do odwrócenia. Wtedy rozpoczął się jednak spektakularny comeback ze strony Świątek. Break powrotny do zera, a potem wyjście ze stanu 0-40 przy własnym serwisie. Po kolejnych kilku minutach było już 4-4. Nagle sytuacja diametralnie się zmieniła. Amerykanka była zagotowana, a Iga robiła swoje. Wykorzystała niepewność w poczynaniach rywalki. Pięć gemów z rzędu na koniec pozwoliło Polce na triumf 6:4, 3:6, 6:4 i jeden z największych powrotów w dotychczasowej karierze. Spotkania z Collins i Kenin oraz wcześniejsza rywalizacja na United Cup, sporo kosztowały jednak Igę od strony mentalnej. W meczu trzeciej rundy Australian Open 2024 przytrafił jej się słabszy dzień i sensacyjnie uległa Lindzie Noskovej po kolejnym ciasnym pojedynku. Oby tym razem sytuacja potoczyła się inaczej niż przed rokiem. Jeśli Polka wyeliminuje w czwartek Rebeccę Sramkovą, to w następnej fazie zmierzy się z Emmą Raducanu lub Amandą Anisimovą. Dotychczas najlepszy wynik w Melbourne nasza reprezentantka uzyskała właśnie w sezonie 2022, gdy docierała do półfinału. Teraz raszynianka będzie celować w nawiązanie do tego rezultatu, a być może nawet jego poprawę.