Świątek i Sabalenka poza WTA Finals, dla organizatorów... żaden problem. Zachwycający widok
Iga Świątek z rywalizacją w WTA Finals w tym roku pożegnała się już po fazie grupowej. Polka niestety odpadła z turnieju z powodu gorszego bilansu setów od rywalek. Pięterko wyżej w drabince zaszła Aryna Sabalenka, która odpadła w półfinale. To oczywiście oznaczało, że wymarzonego finału kibice nie obejrzą, co mogło wpłynąć na frekwencję na trybunach, z tą były bowiem problemy. W przypadku finału rozczarowania nie doznaliśmy.
Gdy ogłaszano, że tegoroczne finały WTA Finals odbędą się w Arabii Saudyjskiej jasne było, że pojawią się spore kontrowersje w tym temacie. Wszyscy wiedzą bowiem, jak do praw kobiet podchodzi się w tym kraju, a przecież mówimy o turnieju, w którym występują same panie.
Obawiano się także o to, jak cała impreza zostanie odebrana przez kibiców i czy uda się wypełnić halę, która może pomieścić kilka tysięcy osób. Ten problem przed pierwszym meczem turnieju wydawał się naprawdę realny, trudno bowiem mówić o kulturze tenisa w Arabii Saudyjskiej.
Pełna hala na finale WTA Finals. Obawy się nie potwierdziły
Pierwsze spotkanie jakby trochę te obawy odepchnęło. Na inaugurację oglądaliśmy rywalizację mistrzyni olimpijskiej Qinwen Zheng oraz liderki rankingu WTA Aryny Sabalenki. Wówczas trybuny były wypełnione, a hala naprawdę żyła tym, co działo się na korcie.
Niestety jednak kolejne dni pozostawiły bardzo słabe odczucie, bo choćby podczas meczów Igi Świątek trybuny świeciły pustkami. W związku z brakiem hitowego starcia Białorusinki i Polki w finale można było zastanawiać się, jak będzie wyglądała hala podczas meczu o tytuł.
Jak się jednak okazało, znów obawy były na wyrost, a kibice zdecydowanie zdali egzamin, co pokazał na swoim Twitterze Adam Romer. "Przed samym finałem WTA Finals w Rijadzie do kupienia zostały już tylko pojedyncze bilety w strefie VIP. Po 1500 riali (1650 PLN). Hala jest pełna" - przekazał dziennikarz, dodając wideo.