Sobotni plan gier podczas Internazionali BNL d'Italia ułożył się idealnie dla naszych kibiców i dzięki temu otrzymaliśmy polskie święto tenisa w Wiecznym Mieście. Najpierw na głównym korcie swój mecz o awans do czwartej rundy WTA 1000 w Rzymie miała rozegrać Iga Świątek, a później zaplanowano pojedynek Huberta Hurkacza z 10-krotnym triumfatorem zmagań w Rzymie - Rafaelem Nadalem. Czekały nas dwa wykwintne dania. I rzeczywiście, od samego poranka czuć było namiastkę wyjątkowego wydarzenia. Przed Campo Centrale dało się zauważyć sporo kibiców z polskimi akcentami. Innych fanów również nie brakowało. Włosi, mimo nieobecności swojego nowego ulubieńca - Jannika Sinnera - tłumnie udali się na obiekt Foro Italico, by obejrzeć w akcji nie tylko naszych reprezentantów, ale przede wszystkim - samego Rafaela Nadala. Iga Świątek podbiła serca fanów. I to nie tylko polskich Punktualnie o godz. 11:00 na główną arenę w Foto Italico wyszły Iga Świątek i Julia Putincewa. Po regulaminowej rozgrzewce obie przystąpiły do walki o awans do 1/8 finału imprezy rangi WTA 1000. Od początku spotkania optyczna przewaga była po stronie Polki, ale brakowało czegoś ekstra, by udokumentować wyższość nad reprezentantką Kazachstanu. Starsza z zawodniczek próbowała urozmaicać grę, często stosowała dropszoty. I przez długi czas robiła to niezwykle skutecznie. W szóstym gemie raszynianka w końcu znalazła jednak sposób, by dobrze odegrać skrót posłany tuż za siatkę. Posłała piłkę wzdłuż linii i wywalczyła kluczowe przełamanie, które dał jej komfort w dalszej części seta. A na trybunach po raz pierwszy rozległ się aż tak gromki aplauz dla liderki światowej rankingu. Nie zabrakło słynnych okrzyków "Jazda, Iga", ale można było się usłyszeć także włoski odpowiednik "Forza, Iga". To tylko potwierdzało, że Świątek zdobyła serca również lokalnych kibiców. Druga partia rozpoczęła się dość nieoczekiwanie. Putincewa praktycznie w ogóle nie popełniała błędów, a Polka - wręcz przeciwnie. Mocno rozchwiała się jej gra, nie funkcjonował serwis. Rywalka miała swoje szanse, by wyjść na prowadzenie 5:1. Świątek przetrwała jednak trudny moment i domknęła długiego gema na własnych warunkach. I od tego momentu nastąpił zwrot akcji. Nasza zawodniczka wyraźnie się odblokowała, zaczęła seryjnie zdobywać punkty, a rywalka zaczęła okazywać mnóstwo frustracji. Iga odrobiła straty w mistrzowskim stylu. Wygrała w sumie pięć gemów z rzędu i triumfowała w całym spotkaniu 6:3, 6:4. Kilkanaście minut po emocjach związanych z meczem liderki kobiecego tenisa przyszedł czas na wyczekiwane starcie Huberta Hurkacza z Rafaelem Nadalem. Wyczekiwane, bowiem obaj nigdy wcześniej nie mierzyli się ze sobą, mieli jedynie okazję do wspólnego treningu przed ubiegłorocznym Australian Open. To ostatni z tzw. wielkiej trójki (Novak Djoković, Rafael Nadal i Roger Federer), z którym wrocławianin jeszcze nie rozegrał oficjalnego spotkania. Wszystko uległo jednak zmianie w Rzymie, w jednym z ziemskich królestw Hiszpana. Fantastyczny występ Huberta Hurkacza. Cieszył się grą z Rafaelem Nadalem Już samo wyjście obu zawodników na kort przyprawiało o ciarki na całym ciele. Zwłaszcza, gdy kibice zaczęli głośno skandować nazwisko Rafaela Nadala. Trybuny były szczelnie wypełnione niemal do ostatniego miejsca. Pierwsze dwa gemy pojedynku okazały się niezwykle elektryzujące. Panowie grali je aż... 26 minut! Z czasem zaczęła się jednak uwidaczniać dominacja Polaka nad słynnym rywalem, a entuzjazm fanów Hiszpana gasł z każdą sekundą. Wrocławianin był niemal bezbłędny, grał doskonale. Świetnie funkcjonował forehand, z którym miewał w przeszłości problemy. Dzięki temu Hubert zanotował pewne zwycięstwo - 6:1, 6:3. Po spotkaniu kibice tłumnie żegnali schodzącego z kortu Nadala. Oklaskiwał go na stojąco także Hubert. Zapytany przeze mnie na konferencji Polak o to, jak porównałby emocje, które czuł przed meczem z Rogerem Federerem na Wimbledonie, z tymi przed starciem z Rafaelem Nadalem w Rzymie, odpowiedział następująco: To był piękny dzień dla polskiego tenisa. I nie tylko, bo jak się później okazało - powód do radości mieli także organizatorzy turnieju. Właśnie przekazali informację, że w sobotę padł dzienny rekord widzów. Na sesję dzienną wykupiono 28 952 biletów, a na wieczorną - 7 719. To dało w sumie 36 671 biletów. Poprzedni rekord dziennej sprzedaży pobito 15 maja 2023 roku - wtedy to było 34 291 wejściówek. Wiadomo już także, że padnie rekord ogólnej frekwencji. Po raz pierwszy w historii turnieju gospodarze rozdadzą kupującym ponad 300 000 biletów. Iga Świątek i Hubert Hurkacz na swoje kolejne spotkania muszą poczekać do poniedziałku. To tego dnia odbędą się wszystkie mecze 1/8 finału kobiecych zmagań oraz spotkania trzeciej rundy w dolnej części drabinki turnieju Panów. Jutro na korcie zobaczymy m.in. Novaka Djokovicia i Arynę Sabalenkę. Z Rzymu dla Interii,Mateusz Stańczyk