Tegoroczna droga Igi Świątek do półfinału WTA 1000 w Madrycie nie była usłana różami. W trzech z czterech rozegranych pojedynków Polka musiała walczyć na pełnym dystansie, dwukrotnie odrabiała stratę seta. Mimo wszelkich trudności, za każdym razem wydostawała się jednak z opresji. Nawet we wczorajszym ćwierćfinale, gdy po raz pierwszy od blisko czterech lat przegrała partię do zera, potrafiła się odrodzić i ostatecznie pokonała Madison Keys 0:6, 6:3, 6:2. Dzięki temu raszynianka zachowała szansę na obronę tytułu. Dzisiaj na drodze wiceliderki rankingu stanie kolejna Amerykanka. Tym razem mowa o Coco Gauff, która w środę również wydostała się z problemów, jakie miała w premierowej odsłonie pojedynku z Mirrą Andriejewą. Rosjanka serwowała, miała dwa setbole w dziesiątym gemie. Reprezentantka Stanów Zjednoczonych nie tylko wyrównała na 5:5, ale w sumie zgarnęła osiem gemów z rzędu i ostatecznie triumfowała 7:5, 6:1. Dzięki temu zagwarantowała nam 15. bezpośrednią potyczkę pomiędzy Świątek i Gauff. W zestawieniu H2H jest 11-3 dla Igi, ale ostatnie dwa pojedynki trafiły na konto Coco. Jeden z nich odbył się w fazie grupowej WTA Finals 2024, a kolejny - w finale tegorocznego United Cup. Polka czeka już blisko 11 miesięcy na pokonanie mistrzyni US Open 2023. Swój 11. triumf odniosła w półfinale Roland Garros 2024. To był zresztą także ich ostatni bezpośredni pojedynek na mączce. W poprzednich latach obie regularnie spotykały się na paryskim korcie ziemnym. Każdy z tych pojedynków kończył się po myśli raszynianki. Mimo to nie brakowało w nich ciekawych historii. Jak choćby we wspomnianym już meczu z ubiegłego sezonu, gdy walczyły o awans do decydującego starcia w stolicy Francji. Tak Świątek po raz ostatni pokonała Gauff. Wówczas Polka awansowała do finału Roland Garros 2024 Tamta batalia rozpoczęła się od serwisu Gauff. Amerykanka już na "dzień dobry" została przełamana przez Świątek. Coco miała okazję, by natychmiast zniwelować stratę, mimo że pierwotnie to Polka prowadziła 40-15, co oznaczało dwie piłki z rzędu na 2:0. Ostatecznie doszło jednak do takiego rezultatu. Reprezentantka Stanów Zjednoczonych wypracowała sobie break pointa także w czwartym gemie. W kluczowych momentach raszynianka potrafiła zagrać skutecznie i oddalała zagrożenie. Z kolei przeciwniczce brakowało odrobinę jakości, zwłaszcza ze strony forhendowej. Niewykorzystane okazje szybko zemściły się na tenisistce z USA. Po piątym rozdaniu nasza zawodniczka objęła prowadzenie 4:1, z podwójnym breakiem. Do końca seta pilnowała już wypracowanej przewagi i wygrała go 6:2. Więcej emocji dostarczyła wtedy druga odsłona rywalizacji. Na początku Gauff miała spore problemy z serwisem, popełniała podwójne błędy. Mimo to utrzymała swoje podanie po rywalizacji na przewagi, bez potrzeby bronienia break pointów. W kolejnych minutach obie pilnowały własnych serwisów i taki stan rzeczy potrwał aż do czwartego gema. W trakcie tamtego rozdania doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Po jednym z podań Igi sędzia liniowy krzyknął aut, ale nastąpiła natychmiastowa korekta ze strony głównej pani arbiter. Rozjemczyni spotkania zdecydowała, że nieudany return Amerykanki nie był spowodowany dźwiękiem liniowego i punkt został przyznany raszyniance. Rywalka nie mogła pogodzić się z taką decyzją. Próbowała przekonać, że głos miał wpływ na jej reakcję. Pani sędzia nie zmieniła jednak werdyktu. Po chwili Coco udała się do narożnika, a na jej twarzy pojawiły się łzy. Szybko rozładowała emocje i wróciła do rywalizacji. Wówczas raz jedna, raz druga dostawała swoją okazję przy serwisie Świątek. Ostatecznie doszło do przełamania na korzyść Gauff. Za drugim break pointem Amerykanka objęła prowadzenie 3:1. Polka natychmiast wzięła się za odrabianie strat. Najpierw dobrała się do podania przeciwniczki, potem utrzymała własne i po sześciu gemach na tablicy wyników zagościł rezultat 3:3. Raszynianka nie zamierzała się zatrzymywać. W trakcie kolejnych dwóch rozdań straciła tylko jeden punkt, dzięki czemu przedłużyła serię wygranych gemów z rzędu do czterech. Pojedynek mogła już zakończyć przy serwisie Coco. Amerykanka obroniła jednak dwa meczbole i po zaciętej rywalizacji dorzuciła jeszcze czwarte "oczko" na swoje konto. Na więcej Polka już jej nie pozwoliła. Świątek wykorzystała w sumie czwartego meczbola i zamknęła rywalizację rezultatem 6:2, 6:4 po 97 minutach walki. Dwa dni później Iga pognała po trzeci z rzędu tytuł Roland Garros, wyraźnie pokonując w finale Jasmine Paolini. Jak potoczy się 15. bezpośrednia potyczka pomiędzy Świątek i Gauff? O tym przekonamy się już wkrótce. Na pewno Amerykanka przystąpi teraz z większą pewnością siebie dzięki wygraniu dwóch ostatnich bezpośrednich pojedynków z raszynianką. Na mączce wciąż nie znalazła jednak sposobu na Polkę. I oby tak pozostało po ich czwartkowym starciu. Początek meczu o finał WTA 1000 w Madrycie nie przed godz. 16:00. Relacja z tej batalii będzie dostępna TUTAJ.