W sobotę nie przed godz. 13:00 dojdzie do dziewiątej bezpośredniej potyczki pomiędzy Igą Świątek i Danielle Collins. Tym razem stawką pojedynku będzie awans do czwartej rundy WTA 1000 w Rzymie. Aktualnie w zestawieniu H2H jest 7-1 dla Polki. Ostatni mecz panie rozegrały podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Wówczas walczyły ze sobą o półfinał imprezy czterolecia. Amerykanka skreczowała w zaawansowanej fazie trzeciego seta przy wysokim prowadzeniu naszej reprezentantki. Po tamtym spotkaniu skumulowało się mnóstwo emocji. Collins rzucała mocne oskarżenia wobec Świątek. Zawodniczka ze Stanów Zjednoczonych nawet na początku tego roku szukała zaczepki wobec raszynianki, gdy Polska rywalizowała z USA w finale drużynowych rozgrywek o nazwie United Cup. Wówczas nie doszło do bezpośredniej konfrontacji Igi z Danielle, bowiem tenisistka z Ameryki pełniła rolę rezerwowej, ale i tak 31-latka wykorzystywała każdą sposobność do prowokacji (podczas powitania ekip przy siatce lub za pośrednictwem mediów społecznościowych). Zobaczymy, jak Danielle zachowa się podczas dzisiejszego starcia. Chociaż Collins ma bardzo ujemny bilans w rywalizacji z naszą reprezentantką, to w przeszłości potrafiła mocno zagrozić Polce. Najbliżej swojej drugiej wygranej była podczas Australian Open 2024. Z perspektywy raszynianki był to rewanżowy pojedynek za porażkę z Danielle sprzed dwóch lat w półfinale australijskiego Szlema. Niespełna 16 miesięcy temu Amerykanka znajdowała się już o krok od kolejnego zwycięstwa ze Świątek w Melbourne. Na koniec meczu Iga dokonała jednak wtedy czegoś spektakularnego, co wydawało się nierealne. Tak przebiegało starcie Świątek - Collins w drugiej rundzie Australian Open 2024 Tamta batalia od początku miała bardzo ciekawy przebieg. Collins starała się narzucać swój ofensywny styl, generując presję na naszej zawodniczce. Już na "dzień dobry" obie tenisistki miały swoje okazje na przełamanie. Na pierwszego breaka trzeba było jednak poczekać aż do czwartego gema. Wówczas Świątek wypuściła z rąk prowadzenie 40-15. Polka przegrała cztery akcje z rzędu i zrobiło się 3:1 dla Danielle. Na szczęście raszynianka szybko zdołała zniwelować straty. W trakcie kolejnych dwóch rozdań straciła ledwie punktu i wyrównała na 3:3. Siódmy gem przyniósł ważną zmianę, teoretycznie na korzyść tenisistki z USA. Przy stanie 15-15 doszło do przerwy z powodu opadów deszczu. Zawodniczki opuściły kort. W tym czasie zamknięto dach (gra stała się przez to jeszcze szybsza, czynniki zewnętrzne nie wpływały na grę), osuszono arenę zmagań. Polka mogła skorzystać z porad ówczesnego trenera Tomasza Wiktorowskiego. Po powrocie do rywalizacji Iga polowała na przełamanie. Doczekała się go w trakcie dziewiątego rozdania, wracając z wyniku 15-40. A wszystko zaczęła magiczna akcja, dostępna poniżej. Ostatecznie raszynianka wygrała premierową odsłonę 6:4. Zdołała jeszcze wyjść z opresji w dziesiątym gemie, zgarniając trzy punkty od 15-30. Wydawało się, że nasza tenisistka pójdzie za ciosem. Już w pierwszym gemie drugiego seta wywalczyła przełamanie. W następnych minutach doszło jednak do zwrotu akcji. Nastąpił szybki break powrotny. Potem Polka nie wykorzystała jednej okazji na 2:1 przy serwisie Amerykanki i Danielle wyraźnie się rozkręciła. Partia mogła się zakończyć nawet rezultatem 6:1 z perspektywy reprezentantki USA. Finalistka Australian Open 2022 miała w sumie cztery setbole przy własnym podaniu, ale nie zgarnęła żadnego z nich. Ostatecznie doszło do przełamania. Potem Świątek dorzuciła jeszcze jedno "oczko" broniąc po drodze kolejnego setbola. Dziewiąty gem okazał się jednak decydujący w drugiej odsłonie. Collins utrzymała serwis do zera i triumfowała w tym fragmencie pojedynku 6:3. Początek decydującej partii przypominał to, co działo się w drugiej. Pierwszy gem trafił na konto Igi, ale potem nastąpiła kapitalna seria z perspektywy Danielle. Cztery "oczka" z rzędu sprawiły, że Amerykanka znalazła się na prowadzeniu 4:1, w dodatku z podwójnym breakiem. Wydawało się, że tenisistka z USA jest już jedną nogą w trzeciej rundzie Australian Open 2024. Wtedy jednak Polka dokonała jednego z najbardziej spektakularnych powrotów w swojej dotychczasowej karierze. Najpierw przełamała rywalkę do zera. Później od stanu 0-40 wygrała pięć akcji przy swoim serwisie i złapała kontakt z przeciwniczką. Po ośmiu gemach nie było już śladu po przewadze Collins, zrobiło się 4:4. Iga nie pozwoliła już przeciwniczce na dołożenie ani jednego "oczka". W sumie 23-latka zgarnęła pięć gemów z rzędu. W ostatnim Danielle miała jeszcze piłkę na 5:5, ale finalnie to Świątek wykorzystała trzeciego meczbola i zapisała na swoim koncie triumf 6:4, 3:6, 6:4. Jak przebiegnie ich dziewiąta bezpośrednia batalia? Czy znów doczekamy się dramaturgii? Czy pojawią się prowokacje ze strony Amerykanki? O tym przekonamy się już wkrótce. Relacja z meczu Iga Świątek - Danielle Collins o awans do czwartej rundy WTA 1000 w Rzymie będzie dostępna w serwisie Interia Sport.