Iga Świątek dobrze rozpoczęła tegoroczny Wimbledon. W dwóch pierwszych meczach wygrywała bardzo pewnie i wydawało się, że znacznie poprawiła swoją grę na trawie. Niestety, trzecie spotkanie z Juliją Putincewą, a szczególnie jego drugi i trzeci set, to była dla niej brutalna weryfikacja. Po dotkliwej porażce Igi Świątek w mediach społecznościowych nie zabrakło głosów ekspertów, którzy nie kryją swojego zaskoczenia, a może nawet delikatnego rozczarowania tym spotkaniem. To nie tak miało być. Iga znów bez przełamania Iga Świątek do tegorocznego Wimbledonu podchodziła w wybornej dyspozycji. 22-latka od połowy kwietnia kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa. Na początku maja pokonała w finale Mutua Madrid Open Arynę Sabalenkę (7:5, 4:6, 7:6) tylko po to, by po dwóch tygodniach... znów trafić na Białorusinkę w finale. Rywalka w Rzymie nie zaprezentowała się już tak dobrze i przegrała z Polką w dwóch setach (6:2, 6:3). Swoisty hat-trick Świątek ustrzeliła podczas French Open. Przez cały wielkoszlemowy turniej przegrała zaledwie jednego seta, a w finale rozbiła Jasmine Paolini (6:2, 6:1), zgarniając czwarty tytuł w Paryżu. Nie mogło zatem dziwić, że raszynianka była wielką faworytką Wimbledonu. Zresztą, Polacy mieli wielkie nadzieje na dublet, bo przecież przed startem turnieju spore szanse na sukces wśród mężczyzn dawano Hubertowi Hurkaczowi. Po sobotnich spotkaniach w londyńskim turnieju nie ma już nikogo z kraju nad Wisłą. Świątek zdołała wygrać pierwszego seta z Juliją Putincewą, ale ta ostatecznie wygrała 3:1 (3:6, 6:1, 6:2). To oznacza, że Świątek pożegnała się z Wimbledonem po zaledwie trzech rundach. Światowe media w szoku. "Co tu się wydarzyło?!" Rzecz jasna, tak szybkie pożegnanie się najlepszej rakiety świata odbiło się na świecie szerokim echem. W reakcjach dominuje niedowierzanie. "Co tu się wydarzyło?!" - możemy przeczytać w oficjalnym profilu US Open. Na kluczowy aspekt uwagę zwrócił Jose Morgado. Faktem jest, że odkąd Świątek wygrała juniorski Wimbledon, ta nawierzchnia jest jej przekleństwem. Pomimo wielu lat niemalże nieustannych sukcesów, raszynianka nie ma na koncie ani jednego seniorskiego triumfu na trawiastych kortach. To, rzecz jasna, nie umknęło i szeregowym internautom. W szoku jest także redakcja Sky Sports. Pozytywy starał się znaleźć Mateusz Stańczyk. Redaktorzy portalu Tennis World USA zwrócili zaś uwagę, że Wimbledon nie po raz pierwszy wsypał piasek w tryby Polki. 22-latce pozostaje skupić się na nadchodzących igrzyskach olimpijskich. Gdyby wróciła z Paryża z medalem, z pewnością szybko zapomniałaby o kolejnym niepowodzeniu na londyńskich kortach.