Mija rok od momentu, kiedy Iga Świątek została liderką rankingu WTA. 4 kwietnia 2022 roku 20-letnia wówczas tenisistka z Raszyna została numerem 1 w jednym z najbardziej popularnych sportów na świecie. 12 miesięcy później nic się nie zmienia. Świątek jest nadal na czele notowań WTA i wcale się nie zanosi, żeby sytuacja miała się wkrótce zmienić. W tym czasie Joanna Sakowicz-Kostecka - kiedyś numer jeden w polskim tenisie - z bliska oglądała niektóre z turniejów z udziałem reprezentantki Polski, w telewizji komentowała kilkanaście meczów najlepszej obecnie tenisistki na świecie. A karierę śledzi ją od bardzo dawna. W 2014 roku organizowała w Krakowie tenisowe mistrzostwa Polski, w których wystąpiła 13-letnia wówczas Iga Świątek, o czym też wspomina w wywiadzie dla Interii. Dominacja Igi Świątek trwa Olgierd Kwiatkowski: Czy Iga Świątek bardziej zaskoczyła panią tym, że została numerem jeden, czy tym, że jest nim do dziś? Joanna Sakowicz-Kostecka, komentatorka i ekspertka tenisowa w Canal+, trenerka tenisowa*: Okoliczności przejęcia pozycji liderki były niecodzienne. Po zakończeniu kariery przez Ashleigh Barty awans z drugiej pozycji na pierwszą zajął Idze dużo mniej czasu, niż stałoby się to, gdyby Australijka cały czas grała. Patrząc na to jaką Iga osiągnęła przewagę i w jakim stylu to zrobiła, to że jest numerem 1 po roku, nie jest zaskoczeniem. Dlatego bardziej mimo wszystko zdumiało mnie to, że tak szybko znalazła się na pozycji numer jeden. Dla polskich kibiców miejsce Igi na szczycie stało się dziś czymś "normalnym". Ale pani, była zawodniczka, która brała udział w kwalifikacjach Wielkiego Szlema i była 138. zawodniczką na świecie, na pewno właściwie wytłumaczy to, że taki sukces z pani perspektywy i historii polskiego tenisa, jest czymś niewyobrażalnym. - Bardzo szybko zostaliśmy rozpieszczeni przez to, że Iga osiągnęła sukcesy, które do tej pory były zarezerwowane wyłącznie dla zawodniczek z Zachodu. Tak się rozochociliśmy, że to nam spowszedniało. Nie powinniśmy tak myśleć. Zawsze będę pamiętać i podkreślać to, w jakich czasach tenisowych wychowywałam się, jakie było wtedy podejście do tenisa, jakie trudności przeżywałam, a jak jest teraz. Kiedy ja zaczynałam grać w tenisa, każde pojawianie się polskiego nazwiska w drabince turnieju WTA było wielkim wydarzeniem, nie mówiąc o Wielkich Szlemach. Teraz jesteśmy świadkami niesamowitej historii. Reprezentantka Polski, która wychowywała się w Polsce, trenuje w Polsce jest liderką rankingu, a jej pozycja pozostaje niezagrożona przez wiele tygodni. Mało też jest doceniany fakt, że do pozycji numer 1 doprowadzili Igę polscy trenerzy. - To jest znamienne. Nasi szkoleniowcy, specjaliści w różnych dziedzinach są osobami bardzo zdyscyplinowanymi, chcącymi się dokształcać, uczyć. Jeśli wiedza jest osadzona na nauce, a nie wzięta z kosmosu albo podpatrzona u innych na zasadzie, że "u nich wyszło, to i u nas zadziała". Jej zastosowanie przynosi efekty. Mamy dużo specjalistów, tylko, że nasza mentalność nie pozwala cierpliwie czekać na oczekiwany rezultat. Chcemy mieć sukces tu i teraz, najlepiej w ciągu miesiąca. Sukces w tenisie to jest proces, coś co wymaga wielu lat cierpliwości i mądrej pracy w ciszy. Świątek "wiedziała, że jej miejsce jest na szczycie" Czym pani najbardziej imponuje Iga? - Świadomością tego, co chce osiągnąć i tego, na co ją stać. To jest bardzo istotne. Od czasów kiedy była nastolatką nie przerażało jej to, ze będzie w czołówce, że będzie zwracać na siebie uwagę jako osoba grająca ponadprzeciętnie w tenisa. Nie było to dla niej peszące, krępujące. Ona wiedziała, że jest dobra w tym co robi i że jej miejsce jest na szczycie. Obserwuję młodzież czy to polską, czy zagraniczną i czasami odnoszę wrażenie, że pomimo tego, że te dzieciaki dobrze sobie radzą pod względem technicznym i taktycznym, to czasami przeraża ich to, ze w pewnym momencie mogą się znaleźć na zbyt wysokiej pozycji. Nie są wewnętrznie przekonane, że to im się należy. Iga myślała inaczej od nich. Była pani w Krakowie organizatorką mistrzostw Polski w których startowała nastoletnia Iga Świątek. Kiedy to było i jak zapamiętała ją pani z tych czasów? - To był 2014 rok i pamiętam że Iga była zupełnie gdzieś z tyłu, z boku. Nie mówiło się o niej. Uwaga była skupiona wokół zupełnie innej zawodniczki. Wykreowało się wobec niej potężny PR i w polskim środowisku z czymś takim się do tej pory nie spotkałam. Iga jednak cały czas robiła swoje i mam wrażenie - ale to tylko moje odczucie - że do momentu wygrania juniorskiego Wimbledonu w 2018 roku nie towarzyszył jej taki zgiełk, takie zainteresowanie jak liderce 14-latek w Polsce. Jak długo jeszcze Iga pozostanie liderką WTA? - Iga ma wszelkie narzędzia, by być zakończyć ten rok na pozycji numer 1. Nie chcę przy tym kreować takiej narracji, że jeśli wyprzedzi ją Aryna Sabalenka, to stanie się coś strasznego. Taki jest po prostu sport. Nie oczekujmy od innych dziewczyn tego, że będą stać z boku, przyglądać się jak Idze świetnie idzie i będzie łamać kolejne bariery, bić rekordy. Nie, one też chcą być na jej miejscu. Na tym polega sport - na rywalizacji. Jeśli Iga straci pozycję liderki, to będzie stanowić to dodatkowy bodziec, żeby ją odzyskać. To będzie nowe wyzwanie. Patrząc na to, jak wygląda tenis naszej reprezentantki nawet przy jej wzlotach i upadkach, jest w stanie rywalizować z tymi dziewczynami, zawsze jest w stanie znaleźć na nie sposób. Pamiętajmy też o tym, że każda z rywalek będzie miała swoje wzloty i upadki. To kwestia odpowiedniego timingu, dyspozycji dnia. Porównując Igę z trójką, czwórką najlepszych zawodniczek, bo jest przecież Barbora Krejcikova, Iga jest z nich wszystkich najbardziej stabilna. Nie ma wpadek z zawodniczkami z niższych pozycji rankingowych. Sabalenka przegrała ostatnio z Soraną Cirsteą. Czy ktoś się tego spodziewał? Bardziej skłaniam się więc ku opinii, że Iga utrzyma tę pozycję i kolejny sezon zakończy jako liderka. Jakie są największe zagrożenia? Co może przeszkodzić Idze w realizacji tego celu? - Oczekiwania wobec siebie. Iga jest dziewczyną z takim charakterem i z taką świadomością sukcesu, że od niej będzie zależało jak sobie z tym wszystkim poradzi. Wspaniale jest być na szczycie, być numerem 1, zdobywać kolejne nagrody, ale są też cienie tego wszystkiego, czyli nieustanne mierzenie się z pewnymi oczekiwaniami ze strony kibiców, nieraz z hejtem nie tylko na płaszczyźnie sportowej, ale i społecznej. Jeżeli Iga wypracuje odpowiedni stosunek do tego, to myślę, że poradzi sobie w swojej pracy. Bo tenis jest jej pracą. Głos Świątek jest słyszalny Wiele zawodniczek mówi, że Iga jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Nie chodzi tylko o kwestie sportowe, ale i to, jak mówi, co mówi, jak się zachowuje. - Jej głos jest bardziej słyszalny i nie boi się zabierać głosu w istotnych sprawach jak wojna na Ukrainie, czy kwestia zdrowia mentalnego. Pod tym względem wykorzystuje swą rolę, ale jeśli ja miałabym ją porównać do innych zawodniczek, które tak zdominowały tenis i pod względem bycia liderką były bardziej wyraziste, to zdecydowanie wyróżnia się Serena Williams. Ona była postacią ikoniczną. Ale pamiętajmy ile Iga ma lat. Od dziewczyny w wieku 21 lat nie możemy wymagać tego, żeby jeszcze bardziej się udzielała. Na to przyjdzie czas. To co teraz robi jest doskonałe i bardzo potrzebne. Jak inni eksperci, komentatorzy, trenerzy, których pani spotyka na turniejach zagranicznych postrzegają Igę. Jest coś, co mogłoby nas zaskoczyć? - Są pod wrażeniem jej przygotowania fizycznego, tego jak jest sprawna, ale też jak podchodzi do swoich zadań, do swoich obowiązków natomiast nieco zdumieni są faktem, że tak mało czasu poświęca na różne obowiązki poza-tenisowe. Widzą, że inne tenisistki są skłonne poświęcić więcej czasu na to, żeby się bardziej wyeksponować, wypromować, żeby być bardziej popularną. W profesjonalnym sporcie jeśli chce się złapać kilka srok na ogon, to nie zawsze się to dobrze kończy. Iga i jej sztab wiedzą, jak bardzo ważny jest odpoczynek i regeneracja, i że ona nie może pozwolić sobie w trakcie okresu przygotowawczego, czy między turniejami kiedy nie ma startów, latać na jedną i drugą sesję zdjęciową. To jest wyczerpujące. Ktoś może się zaśmiać i powiedzieć: "Ale sesja zdjęciowa jest czymś przyjemnym. Wystarczy dwa, trzy razy zapozować i koniec.". To nieprawda. Sesje reklamowe mogą dać porządnie w kość. Trwają czasami dwa-trzy dni. A gdzie wtedy znaleźć czas na dwa, trzy treningi dziennie? To zaburza pewien plan przygotowań i dlatego myślę, że opinia zagranicznych mediów wynika z tego, że tam stawia się dużo na autopromocję, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Iga i jej sztab mają inne podejście do tej kwestii i to też jest czynnik, który nam tłumaczy, dlaczego Iga tak długo zajmuje pierwsze miejsce w rankingu WTA, a inne zawodniczki próbują ją dogonić. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski Joanna Sakowicz-Kostecka, komentatorka i tenisowa ekspertka telewizyjna w stacji Canal+, trenerka tenisa, prowadzi z mężem w Krakowie klub UKT Winner. Była tenisistka, wielokrotna mistrzyni Polski, reprezentantka kraju, w klasyfikacji WTA najwyżej na 138. miejscu, nr 1 w Polsce w 2002 r., doktor nauk o kulturze fizycznej.