Iga Świątek przygotowuje się już do kolejnego sezonu, ale szum wokół jej zawieszenia nie ustał. Andy Roddick twierdzi, że Polka powinna poprosić o radę Jannika Sinnera. Iga Świątek już po karze zawieszenia. Eksperci porównują ją do Jannika Sinnera Relatywnie niedawno dowiedzieliśmy się, co stało za absencją Igi Świątek podczas azjatyckiej części sezonu. Pod koniec listopada Polka poinformowała, że została zawieszona, bo w jej organizmie wykryto środek zakazany - trimetazydynę. Substancja została przez Polkę spożyta przypadkowo, bo znalazła się w melatoninie. Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) zaakceptowała te wyjaśnienia. Na Świątek nałożono karę miesięcznego zawieszenia. Ta trwała od 12 września, lecz uchylono ją 4 października. Jednakże, jako że zawieszenie miało obowiązywać przez miesiąc, to od zakończenia postępowania w wykonaniu ITIA (czyli 27 listopada) było w mocy do 4 grudnia. Po tym ogłoszeniu podniosło się larum. Znaczna część ekspertów czy byłych tenisistów uznała, iż Świątek została potraktowana zbyt łagodnie. 23-latka nie uniknęła porównań do Jannika Sinnera. W marcu u Włocha wykryto śladowe ilości clostebolu - i to dwukrotnie. Mimo tego uniknął on poważnej kary. ITIA uznała, iż użył substancji nieświadomie. Sinnerowi odebrano jedynie nagrodę pieniężną oraz punkty za turniej rangi ATP 1000 w Indian Wells. Ostatecznie Włoch zakończył rok jako lider męskiego rankingu i poważna wpadka nie miała adekwatnych konsekwencji dla jego kariery. Roddick znów mówi o Świątek. Padło też nazwisko Sinnera Świątek w obronę wziął między innymi Andy Roddick. Zwycięzca US Open z 2003 roku wyśmiał pomysł Jewgienija Kafelnikowa, który nawoływał do dożywotniego zawieszenia Polki. "Tak... dyskwalifikujmy dożywotnio za melatoninę" - ironizował Amerykanin. Teraz 42-latek ponownie zabrał głos w sprawie raszynianki. Uważa, że powinna odezwać się do Sinnera, by dowiedzieć się, jak radzić sobie z nieustającą krytyką.