Dariusz Wołowski, Interia: Agnieszka Radwańska była numerem 2 w rankingu WTA, w czasie niezwykłej kariery zarobiła na korcie 27,6 mln dolarów, co dało jest 9. miejsce w rankingu wszech czasów. Iga Świątek wchodzi na sam szczyt jeszcze przed 21. urodzinami. Adam Pawlukiewicz (Pentagon Research): - Już jest na szczycie, a przed nią, mam nadzieję, dekada wielkiej kariery. Iga jest kompletna, jako tenisistka, ale także jako marka. Myślę, że przez ten czas zbuduje sobie tak mocny wizerunek, że tak, jak na przykład Jerzy Dudek, będzie mogła na nim zarabiać nawet po tym jak już opuści korty. To zdecydowanie najmocniejszy kandydat na pierwszą damę polskiego sportu. Kawalera mamy. Robert Lewandowski to globalna marka. - Iga Świątek jest na dobrej drodze, by dołączyć do Roberta. Ma cztery podstawowe argumenty. Klasę sportową, charyzmę, dobrze zna angielski, w wielkim świecie porusza się swobodnie. Jest prowadzona przez profesjonalny team, także od strony wizerunkowej. Gra w czasach, po dominacji sióstr Williams, która była trochę nużąca dla kibiców. Uprawia dyscyplinę premium. Kibice tenisa to bardzo atrakcyjna i zamożna grupa odbiorców. Pytanie: jak długi Iga wytrwa na szczycie? Czy będzie w tenisie kimś w rodzaju Rafaela Nadala, Rogera Federera, czy Novaka Djokovicia, którzy są markami globalnymi, gwiazdami rozpoznawalnymi i kojarzonymi także poza kortem? To nie jest łatwe i oczywiste, ale biorąc pod uwagę wiek Igi i skalę talentu - możliwe. Polski sport cierpi na niedobór takich postaci. Tu mnie pan zaskoczył. Polscy lekkoatleci przywieźli z igrzysk w Tokio worek medali. - To prawda. Gdyby nie nasi lekkoatleci, igrzyska w Tokio byłyby dla Polski wielką klapą. Tyle, że igrzyska są w kryzysie. Nie wywołują już takiego zainteresowania jak w przeszłości. Niech pan spyta przeciętnego Polaka: kto zdobył dla nas medale na ostatnich igrzyskach? Wymieni Anitę Włodarczyk i może Dawida Tomalę. Sensację, którą sprawił Tomala w Tokio porównałbym nawet z eksplozją Adama Małysza w 2001. roku. Ogólnie jednak zainteresowanie sportem maleje. Dzisiejsi 10-latkowie mają wiele rozpraszaczy. Ja, gdy miałem 10 lat, znałem składy wszystkich czołowych klubów piłkarskich. Oni tego nie znają. Zajmują ich inne rzeczy niż sport, mają innych idoli niż gwiazdy boisk, kortów i hal. Iga nie musi się tym martwić, bo zanim dzisiejsi 10-latkowie będą dorośli, ona będzie już gwiazdą ze sporym stażem. - Myślę jednak, że nadchodzą trudne czasy dla sportu. Spadki oglądalności igrzysk o tym świadczą. Wielkie imprezy sportowe opuściły najbardziej rozwinięte kraje, trafiają do państw dziwnych, co do których mamy spore wątpliwości. Organizacje sportowe robią co mogą, by zniechęcić do siebie masy kibiców. Pogoń za pieniądzem, którą uprawiają na przykład FIFA i UEFA, ich coraz bardziej podejrzani sponsorzy, wyrządzają krzywdę wizerunkowi sportu. Zagorzali fani jeszcze to tolerują, ale ci mniej zdecydowani, już niekoniecznie. Wróćmy do Igi Świątek... - Jest w polskim sporcie ewenementem. Agnieszka Radwańska zaczynała jako skromna dziewczyna z Polski, której długo zajęło zbudowanie swojej międzynarodowej pozycji. Była delikatna, grała finezyjnie, trwało to trochę zanim rozkochała w swoim stylu ludzi również poza Polską. Trzeba było sporo czasu zanim dostrzegli jej kunszt i zaczęli poznawać, a nazwisko Polski stało się magnesem dla szerokiej publiczności. Iga ma to już na wyciągnięcie ręki, lub wręcz za sobą. Może zrobić krok do przodu. Tenisistka z Polski już nie budzi w świecie zdziwienia. Ale ten numer 1 w rankingu WTA - jak on jest marketingowo istotny? - Bardzo istotny. Rozglądając się za sponsorami można napisać w umowie: "Najlepsza na świecie". Ładnie to brzmi. Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Iga Świątek i Naomi Osaka. Spór o lody, a tak naprawdę wielka sympatia Naomi Osaka przewrotnie o swoim powrocie. Japonka komplementuje Igę Świątek