Historia rywalizacji Igi Świątek z Jessicą Pegulą rozpoczęła się 31 lipca 2019 roku w stolicy USA, Waszyngtonie. W 1/8 finału turnieju WTA 500 zawodniczka gospodarzy pokonała naszą rodaczkę, choć przegrała pierwszego seta. Co ciekawe, w 2020 i 2021 r. los ich ze sobą nie połączył. Stało się to dopiero w 2022 r., kiedy to stoczyły aż cztery pojedynki, wszystkie z nich wygrane przez raszyniankę (w tym dwa wielkoszlemowe). Zaczęło się od półfinału imprezy WTA 1000 w Miami, potem ćwierćfinał Rolanda Garrosa i US Open, a następnie półfinał turnieju WTA 500 w San Diego. Zawodniczka urodzona w Buffalo ugrała w nich zaledwie jednego seta, wychodząc na prowadzenie w ostatnim z wymienionych spotkań. Nie była jednak w stanie postawić kropki nad "i". W sezonie 2023 z pewnością chciała poprawić niekorzystny bilans meczów ze Świątek, który wtedy wynosił 1-4. Częściowo się to udało, bo w tej chwili wynosi on 3-5. Pegula była górą w styczniowym United Cup (starcie drużyn narodowych) i sierpniowym półfinale WTA 1000 w Montrealu. Pomiędzy tymi rywalizacjami to jednak Polka była znowu górą i to w finale - dzięki wygranej sięgnęła po triumf w Dausze. Nie zmienia to jednak faktu, że druga rakieta świata w tegorocznej rywalizacji przegrywa 1-2. Teraz przed obiema tenisistkami finałowa rywalizacja w WTA Finals. Pegula sama przyznaje, że całkiem nieźle odnajduje się w wietrznych i co za tym idzie czasem nieco loteryjnych warunkach atmosferycznych, które panują podczas pory deszczowej w meksykańskim Cancun. WTA Finals 2023. Pegula prowadzi w tegorocznym bilansie meczów bezpośrednich ze Świątek - Jestem szczęśliwa, że wygrałam, wykonałam dobrą robotę. Jestem niepokonana w Meksyku, nie wiem dlaczego, może dlatego, otoczenie wydaje mi się znajome, tutaj warunki przypominają mi miejsce, gdzie mieszkam. W wietrznych warunkach grałam jeszcze lepiej. Udało mi się zebrać siły pod koniec roku. Wykonałam to, co chciałam zrobić naprawdę dobrze - powiedziała Amerykanka po półfinałowym zwycięstwie nad swoją deblową koleżanką, czyli Coco Gauff. - Po prostu starałam się nie frustrować moim serwisem, returnami czy jakimikolwiek dziwnymi punktami, które miałyśmy, i po prostu utrzymywać nogi w ruchu - odparła, zapytana o przepis na okiełznanie silnego, porywistego wiatru, który chociażby Jelenę Rybakinę doprowadzał do ironicznych uśmiechów. Spotkanie finałowe nie zacznie się szybciej niż o godzinie 22:30 polskiego czasu. Relacja na żywo będzie dostępna w Interii.