Już dzięki pierwszemu zwycięstwu (6:3, 6:4 nad Elise Mertens) w tegorocznym turnieju w Stuttgarcie Iga Świątek zapewniła sobie bezpieczne panowanie w rankingu WTA. Nie ma nawet matematycznych szans na to, że ktoś wyprzedzi ją w notowaniu aż do zakończenia French Open (20 maja - 9 czerwca). Polka w spokoju może przygotowywać się do następnych zawodowych wyzwań, przy okazji celebrując okrągłe 100 tygodni na tenisowym szczycie. W zeszłym roku bezlitośnie jej "panowanie" chwilowo przerwała Aryna Sabalenka. 11 września, po udanym dla siebie US Open, rozsiadła się w liderskim fotelu. Przy tej okazji opublikowała w mediach społecznościowych wpis z wrażeniami i podziękowaniami. "Gdyby ktoś kiedykolwiek na początku mojej tenisowej kariery powiedział mi, że pewnego dnia zostanę pierwszą rakietą świata, zapewne nie uwierzyłabym. Ale jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna, że przez całe życie byłam wspierana przez rodzinę i bliskich, abym mogła osiągnąć to, co mam dzisiaj" - napisała wówczas. Wcześniej, w serialu "Break Point" na platformie Nerflix, dosadnie "odgrażała się", że już obrała sobie na cel światową "jedynkę". Bez ogródek przyznała, że liczne wygrane Świątek z 2022 roku... działały jej na nerwy. "W tym sezonie Iga Świątek wygrała wszystko. To było bardzo irytujące" - wypaliła. "Iga to mój cel. W tym sezonie pokonała mnie cztery razy. Byłam naprawdę wkurzona. Dlatego potrzebuję się na niej zemścić" - stwierdziła. Przy okazji podzieliła się wtedy receptą, która miała zapewnić jej triumf nad Polką. "Muszę być silniejsza od niej. Muszę lepiej się od niej ruszać. Grając z Igą, jeśli stracisz koncentrację, masz zero szans na wygraną" - nie zostawiała złudzeń. W końcu dopięła swego, ale to nie koniec historii. Bolesna porażka Świątek z Sabalenką w finale i "tylko" srebro dla Polki? Kreślą scenariusz przed igrzyskami Gratulacje od Świątek dla Sabalenki. Ale bez wzajemności Nawet tracąc pozycję liderki w rankingu WTA, Iga Świątek pokazała ogromną klasę. Po finale US Open 2023 zabrała głos i pogratulowała Coco Gauff oraz Arynie Sabalence. "Gratuluję wam obu! Coco Gauff pierwszego tytułu wielkoszlemowego, i to tak wyjątkowego, bo zdobytego u siebie. I Arynie Sabalence za bycie nową światową 'jedynką'. Niesamowita noc i niesamowity czas dla kobiecego tenisa" - napisała w mediach społecznościowych. "Dziękuję" - krótko odpowiedziała Białorusinka. Potem przez zaledwie osiem tygodni cieszyła się z panowania w tenisowym świecie. Polka wróciła na szczyt po fenomenalnym występie w wieńczącym sezon WTA Finals. W ostatecznym starciu pewnie pokonała Jessicę Pegulę 6:1, 6:0. Wcześniej mierzyła się właśnie z Aryną. Po wszystkim Sabalenka doceniła klasę rywalki i przyznała, że ta była lepsza. Ale po finale i ponownym objęciu przez Świątek "jedynki", już tak wylewna nie była. W zasadzie w ogóle nie pogratulowała rywalce sukcesu. Iga Świątek zeszła z kortu i od razu taki komunikat. Zero litości Kontrowersyjne zachowanie Sabalenki po meczu ze Świątek. "Nie kupisz klasy" Brak tak z pozoru małych, ale w rzeczywistości dość znaczących, gestów budzi spekulacje. Świątek już nieraz publicznie zwracała się do Sabalenki z miłym słowem i gratulacjami, ale na wzajemność nie bardzo mogła liczyć, co jest nieraz przypominane. Taka postawa sprawia, że nawet z założenia żartobliwe zachowanie Białorusinki odbierane jest jako złośliwość. Tak było po zeszłorocznym finale turnieju WTA 500 w Stuttgarcie. O co konkretnie chodziło? Iga wygrała drugi raz z rzędu, zgarniając nie tylko statuetkę, ale i Porsche od sponsora tytularnego imprezy. Sabalenka znów musiała obejść się smakiem. Mogła jedynie obserwować efektowny przejazd Polki drogim autem. Internet obiegł filmik, na którym Białorusinka po odebraniu pucharu zmierza w stronę samochodu i... celuje w niego swoją nagrodą. Być może miało wyjść zabawnie, ale w rzeczywistości nie wszystkich rozśmieszyło, a w zamian sprowokowało kontrowersje i sprowadziło na Sabalenkę krytykę. "Co za wstyd", "Beznadziejny odruch", "Gdyby były przyjaciółkami to [byłoby śmieszne]. Jak wiadomo nie przepadają za sobą, więc to było żenujące i bez klasy", "Zdecydowanie nieśmieszne", "Zazdrość ma wiele twarzy", "Nie kupisz klasy i stylu" - komentowała część internautów. Sama Świątek zdaje się mieć dystans i do Sabalenki i do różnych sytuacji związanych z rywalką. "Nie powiedziałabym, że jestem dobrym charakterem, a ona złym, bo to stawia ją w negatywnym świetle. Jesteśmy po prostu inne. Nie chcę być jedną z tych osób, które oceniają. Wiem, jak wygląda życie w internecie i nie chcę się przyczyniać do hejtu wobec kogokolwiek. Przede wszystkim mamy do siebie duży szacunek i jesteśmy sobie życzliwe" - podsumowała ich relacje w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Ich rywalizacja na najwyższym tenisowym poziomie mimo wszystko budzi tyle emocji, że to zapewne nie zakończy tematu. A jednak, przełomowe wieści o Sabalence z Białorusi. Jest potwierdzenie ws. udziału w igrzyskach