Dla fanów sportu nie jest niczym nowym, że kolejne ważne imprezy w kalendarzu odbywają się w krajach Zatoki Perskiej. Koronnym przykładem przenoszenia wielkich wydarzeń były mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2022 roku, które odbyły się w Katarze. Kolejnym przykładem jest Superpuchar Hiszpanii rozgrywany w Arabii Saudyjskiej. W ślad za piłkarskimi działaczami poszły osoby z WTA. Tegoroczny WTA Finals rozgrywany jest w Rijadzie, a umowa z Saudami została podpisana na trzy kolejne lata. WTA Finals organizacyjną kompromitacją? Pojawił się głos z Rijadu Wielu fanów podczas pierwszych meczów turnieju zauważyło, że trybuny świecą pustkami i był to jeden z powodów dla krytyki pomysłu rozgrywania WTA Finals w Arabii Saudyjskiej. Przykre obrazki dotyczyły również rywalizacji Igi Świątek z Barborą Krejcikovą. Okazuje się jednak, że kibice pojawiają się jednak na arenie. Naocznym świadkiem wydarzeń w Rijadzie jest redaktor naczelny "Tenisklubu", Adam Romer, który w rozmowie z portalem Sport.pl opowiada o wrażeniach z turnieju. "Podczas meczu Igi z Barborą Krejcikovą w najlepszym momencie było może 750 osób. Nieporównywalnie więcej ludzi pojawia się na spotkaniach Qinwen Zheng. To chińscy turyści, którzy przylecieli specjalnie po to. To wszystko też pokazuje, że na ten turniej patrzymy bardzo mocno z naszej, europejskiej perspektywy. Oburzamy się, że WTA nie robi go tam, gdzie są kibice, ale oni są po prostu nastawieni na innych kibiców" - opowiada Romer. Dziennikarz nie zgadza się z głosami mówiącymi o tym, że turniej w Arabii Saudyjskiej jest kompromitacją organizatorów. "Zadzwonił do mnie wcześniej dziennikarz innej redakcji ze stwierdzeniem, że ten turniej to kompromitacja Saudów. Odparłem, że chyba żartuje, bo organizacja jest super. Najlepsza od co najmniej sześciu edycji. W porównaniu do Cancun i Fort Worth to duża jakościowa zmiana" - uzasadnia redaktor naczelny "Tenisklubu".