Iga Świątek w zakończonej sobotnim finałem rywalizacji kobiet na kortach kompleksu Rolanda Garrosa dowiodła, że na paryskiej, wielkoszlemowej mączce, czuje się fenomenalnie. John McEnroe wywołał międzynarodowy skandal słowami o Idze Świątek Być może przesadą byłoby powiedzieć, że odjechała swoim rywalkom w stolicy Francji o lata świetlne, bo mecz drugiej rundy z Naomi Osaką mógł kosztować ją odpadnięcie z turnieju, ale jedno nie podlega dyskusji - jeśli jej przeciwniczka nie zagra na swoim najwyższym poziomie i maksymalnym ryzyku, wtedy Polka urządza sobie teatr jednej aktorki. Tak było we wszystkich pozostałych spotkaniach tegorocznego French Open, włącznie z finałem. Przy czym Jasmine Paolini próbowała wszystkiego, co w jej mocy, ale to wystarczyło tylko na trzy gemy. Gdy Świątek włączyła tryb "turbo", Włoszce polskiego pochodzenia pozostało już tylko po spotkaniu uznać, że tak grająca raszynianka jest nie do pokonania. Wcześniej mówiły to także inne zawodniczki, jak chociażby Czeszka Marketa Vondrousova. Wydawać by się mogło, że pięć tytułów Wielkiego Szlema, w tym cztery wywalczone we French Open są wystarczającym dorobkiem, by 23-latkę oceniać przez pryzmat tego, co prezentuje na korcie pod względem sportowym. Ale niestety nie dla wszystkich... I pal licho, gdyby sprawę podniósł anonimowy użytkownik mediów społecznościowych. Oto jednak John McEnroe, megagwiazda tenisa, mistrz siedmiu turniejów wielkoszlemowych w grze pojedynczej (1979-1984), dziewięciu w grze podwójnej (1979-1992) i jednego w grze mieszanej (1977), postanowił odnieść się do... wyglądu najlepszej tenisistki świata. Wydźwięk jego słów, wypowiedzianych w roli komentatora na antenie amerykańskiej NBC był tym potężniejszy, że seksistowska wypowiedź padła przy okazji finału. Odnosząc się do aparycji Polki, powiedział na antenie: - Myślisz, że gdyby Lancome (niedawno Polkę ogłoszono ambasadorką tej marki beauty - przyp.) zaoferowało jej wystarczająco dużo, może rozważyłaby rzucenie trochę makijażu za odpowiednią cenę? McEnroe szybko został za swoją osobliwą uwagę skrytykowany, a do NBC zaczynały napływać skargi od zażenowanych widzów, którzy odgrażali się, że już więcej nie będą oglądali transmisji, jeśli legendarny tenisista będzie pełnił rolę komentatora. Pożegnanie Johna McEnroe'a tylko symboliczne? Ważna wiadomość Tymczasem McEnroe bardzo szybko wziął sprawy w swoje ręce. I to już następnego dnia, gdy przyszło mu pracować przy męskim finale pomiędzy Carlosem Alcarazem i Alexandrem Zverevem. Amerykanin najpierw, podczas transmisji, złożył hołd Mary Carillo, czyli swojej wieloletniej koleżance z anteny NBC, która wcześniej była jego partnerką w grze mieszanej. A następnie sam podziękował i symbolicznie pożegnał się z telewidzami. McEnroe zawsze pozował na gruboskórnego i to z pewnością przyda mu się już za kilkanaście dni, bowiem znów będzie pracował przy okazji wielkoszlemowego turnieju. Tym razem będzie obsługiwał Wimbledon dla brytyjskiego giganta BBC.