Paweł Pieprzyca: Wielki sukces Igi Świątek, która wygrała dwa turnieje WTA z rzędu i to nie byle jakiej rangi. Jestem pod wrażeniem sukcesów Polki. Joanna Sakowicz-Kostecka: - Myślę, że ona też jest pod wrażeniem. Zarówno po turnieju w Dausze, jak i Indian Wells, podczas przemów, sama była zaskoczona, że wygrała jedną i drugą imprezę. To nawet nam, obserwatorom, nie mieści się w głowię. Ten "szklany sufit" kilka lat temu przebiła Agnieszka Radwańska, a teraz Iga nawiązuje do tych znakomitych wyników, chociażby drugą pozycją w rankingu. Początek sezonu w wykonaniu Igi zwiastował bardzo dobre wyniki, ale żeby aż takie, to tego się nie spodziewałam. O formie Igi świadczy też fakt, że ma na koncie 11 wygranych meczów z rzędu, a to może nie być koniec, bo przed nami turniej w Miami. - Mam taką nadzieję. Trzeba jednak pamiętać, że w drugiej rundzie turnieju w Miami Świątek może trafić na Szwajcarkę Golubic, z którą Iga grała trzy sety w Dausze. To bardzo niewygodna tenisistka, Iga będzie zmęczona, a w związku z tym, że wygrała turniej, to ma też dużo innych obowiązków i trudno będzie odpocząć. Potem też lot do Miami, zaaklimatyzowanie się w nowych warunkach. Oczywiście, w takiej formie, z taką pewnością siebie Iga będzie faworytką na Florydzie, ale to będzie trudny początek dla Polki po wymagającym okresie. Czy można się w takim razie obawiać o Igę - chodzi mi o zmęczenie fizyczne, ale także mentalne? - Na pewno pojawi się duże zmęczenie fizyczne, bo była spora liczba meczów, ale na szczęście ostatnie rozegrane w dwóch setach. Poza tym natłok innych obowiązków - wobec sponsorów, mediów, a także sama podróż. Takie pakowanie, transport itd. obciążają przecież organizm, zwłaszcza, że to jest wszystko wyliczone co do minuty i czasu na optymalną regenerację będzie mało. To jest jednak zadanie, które trzeba wykonać, a Iga jest profesjonalistką, jedną z najlepszych tenisistek świata i musi się do tego przyzwyczaić. Tenis. Iga Świątek wyrównała osiągnięcie Agnieszki Radwańskiej Pani już wspomniała, że Iga awansowała na drugie miejsce w rankingu WTA, co jest wyrównaniem polskiego rekordu, bo wcześniej tak wysoko była Agnieszka Radwańska. Po zwycięstwie w Indian Wells czytałem wywiad z Igą, w którym mówiła, że nawet do niedzieli nie wiedziała, że ma szansę zostać numerem dwa na świecie i dodała, że wyrównanie wyniku Agi bardzo wiele dla niej znaczy. - Jestem przekonana, że ona nie przystępowała do finału z myślą "jak wygram będę drugą rakietą świata". Większą nagrodą jest zwycięstwo w jednym z tych najbardziej prestiżowych turniejów, usytuowanych zaraz za Wielkimi Szlemami. To ją najbardziej motywowało. To jest jak z nagrodami pieniężnymi. Zdecydowana większość tenisistek czy tenisistów, około 90 procent, nie byłaby w stanie powiedzieć, jakie są nagrody za zwycięstwo w danym turnieju. To przychodzi do nich później, najważniejszy jest sukces sportowy, a ranking to miły dodatek, który wzmaga radość. Iga odniosła się też do ewentualnego bycia liderką zestawienia. Stwierdziła, że do tej pory o tym nawet nie myślała, a teraz jest to coraz bliżej. - To jest naturalne dla wielkiego sportowca, że nigdy nie zachłystuje się wynikami, że zawsze będzie chciał czegoś więcej. W przypadku Igi jest nim pierwsze miejsce w rankingu i jest ono "na wyciągnięcie ręki". Iga jest wiceliderką, jej strata do Ashleigh Barty jest spora, ale Australijka nie będzie w Miami bronić tytułu i jest to realne do zrobienia w tym sezonie. To się jednak nie stanie lada moment, będziemy musieli jeszcze na to poczekać. Wyniki Świątek w tym roku to już całkowicie zasługa Tomasza Wiktorowskiego, a może Iga, która jak sama przyznaje, zdobywa coraz więcej doświadczenia, się po prostu tenisowo rozwija? - Na pewno, ci, którzy kręcili nosem na wybór Tomka Wiktorowskiego, muszą się bić w piersi. Ja od początku mówiłam, że to bardzo dobry wybór, to świetny szkoleniowiec, a utwierdziłam się w tym przekonaniu, kiedy mieliśmy okazję pracować razem jako komentatorzy. Nie chcę powiedzieć, że Tomek przyszedł z czarodziejską różdżką i nagle Iga momentalnie poprawiła to, czego jej brakowało pod koniec poprzedniego sezonu. Fundamenty stworzył Piotrek Sierzputowski. Tomek natomiast umiał to w odpowiedni sposób uporządkować, poukładać, dodać coś od siebie. Widać, że Iga mu zaufała, a nie jest łatwo je zdobyć, jeśli zawodniczka pracowała kilka lat z innym szkoleniowcem. Z kolei u Igi widać, że uczy się na błędach. I to jest chyba najważniejsze, żeby samemu wyciągnąć wnioski z tego, co wcześniej robiło się na tak jak powinno. A propos błędów to Iga w tym sezonie zaczęła odwracać losy spotkań, z czym miała duże kłopoty poprzednio, kiedy przegrywała pierwszego seta. Tenis. Iga Świątek, kiedy przezwycięży słabości, to potrafi dominować - Zrobiła to niewiele razy w całej karierze do końca poprzedniego roku, a teraz, choć nie mamy jeszcze końca marca, już pięć. To jest największa poprawa. Już w Rzymie w tamtym roku pokazała, że jeśli potrafi przezwyciężyć pewne sprawy, to potem wchodzi na właściwe tory. Jeśli tak się dzieje, a to było już widać w meczu z Madison Keys w Kalifornii, to jest nie do powstrzymania. Tak było w Rzymie, pierwszym wygranym przez nią turnieju WTA 1000, po meczu z Barborą Krejčikovą wszystko już w dwóch setach, w Indian Wells po meczu z Angeilique Kerber tak samo. W tym momencie nie widzę innej tenisistki, która by tak dominowała, kiedy uda jej się rozwiązać własne problemy. Czasami jest tak, że ktoś wygra zacięte trzysetowe spotkanie, ale potem wychodzi na kort i dostaje "bęcki". U Igi jest na odwrót. Kiedy wygrywa wiszący na włosku pojedynek, dodaje jej to niesamowitej pewności siebie, którą potem pożytkuje na korcie z właściwym skutkiem. Jaki wpływ na grę ma mentalność? Po zwycięstwie w Indian Wells Iga pobiegła do swojego boksu, by się z nimi cieszyć, i najdłużej ściskała się Darią Abramowicz, czyli psycholożką, która współpracuje z nią od kilku lat. - To zależy też od zawodnika, bo nie każdy byłby w stanie współpracować z psychologiem sportowym. To się staje coraz bardziej popularne, ale jeszcze nie tak jak w innych dyscyplinach. Daria jest od dłuższego czasu w sztabie, doskonale zna Igę, jest bardzo dobrym specjalistą. Iga już dawno jej zaufała i jak widać dobrze na tym wychodzi, mimo że wiele osób chciało wieszać psy na Darii, kiedy Iga osiągała słabsze wyniki. Rozmawiał Paweł Pieprzyca