Turniej w Ostrawie był znakomitą okazją dla polskich kibiców, którzy wykorzystali bliską odległość i bardzo licznie uczestniczyli w meczach Igi Świątek, która dotarła aż do finału, gdzie ostatecznie przegrała w trzech setach z reprezentantką gospodarzy, Barborą Krejcikovą. To był zresztą najdłuższy mecz w zawodowej karierze światowej jedynki. Głośno o zachowaniu kibiców zrobiło się po półfinale, gdzie Świątek otwarcie zwróciła się do fanów z prośbą o zmianę zachowania, konkretnie chodziło o okrzyki między serwisami. W Polsce odbiło się to echem mówiącym o krytyce, a zupełnie inaczej patrzy na to Załoga. WTA Ostrawa. Polska sędzia broni kibiców - Absolutnie nie było tak, że ktoś się musiał za kibiców wstydzić. Ludzi, którzy zaczęli się interesować tenisem, po prostu trzeba edukować, bo na tym sporcie kibicuje się trochę inaczej. Polska to kraj sukcesu, wszyscy u nas podążają za sportem, w którym pojawia się świetny wynik i na pewno teraz w Ostrawie było mnóstwo takich ludzi, którzy byli na tenisie po raz pierwszy. Ale gdy w trakcie półfinału poprosiłam, żeby nie krzyczeli między pierwszym a drugim serwisem, to była duża poprawa. A później to samo powiedziała Iga. I po meczu jej podziękowałam za to wystąpienie - tłumaczy sędzia międzynarodowa. Pewne wątpliwości miał się też pojawić przed meczem finałowym, kiedy sztab Igi Świątek spostrzegł, że ludzie udają się na mecz z trąbkami czy wuwuzelami. Załoga poradziła jednak, by nie stwarzać problemu na siłę, dopóki go nie ma. - Tenis ma swoje specjalne zasady, ale też prawda jest taka, że niektórzy łatwo przesadzają i uciszają ludzi bez powodu. Tenisowi jest potrzebne żywiołowe kibicowanie. Przed finałem porozmawiałam z sędzią z Chorwacji, która go prowadziła, sprzedałam jej kilka polskich zwrotów, których w razie czego mogłaby użyć i uznaliśmy, że sobie poradzimy reakcyjnie. W trakcie meczu pytałam ją, czy uważa, że trzeba coś ogłosić, o coś poprosić, a ona mówiła, że jest naprawdę okej. Nie niepokoiła się, bo też ani Iga, ani Barbora nie prosiła ją o żadną interwencję - zdradza Załoga. Głównym zwrotem, jaki Załoga nauczyła chowarcką koleżankę po fachu było "proszę o ciszę". Jak się jednak okazało, nie było potrzeby by polska sędzia musiała dodatkowo pomagać i specjalnie osobiście zwracać się o uspokojenie do rodaków, którzy zresztą bardzo dobrze zachowali się także po meczu, kiedy obie zawodniczki otrzymały gorące podziękowania za niezwykle emocjonujące spotkanie.