Kolejne rywalki Igi Świątek rezygnują z gry na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Zaczęło się od Emmy Raducanu, która choć od organizatorów otrzymała "dziką kartę", postanowiła odpuścić sobie najważniejszą imprezę sportową 4-lecia. Brytyjka wciąż ma problemy z odnalezieniem dawnej formy, zatem jej decyzja po części jest zrozumiała. - W ciągu ostatnich kilku tygodni i przeprowadziłem dłuższe rozmowy z Emmą, z których jasno wynikało, ile znaczy dla niej bycie częścią brytyjskiej drużyny na igrzyskach olimpijskich. Myślę, że jednak czuła, iż to lato nie jest dla niej odpowiednim momentem. Mam nadzieję, że ma przed sobą jeszcze wiele igrzysk olimpijskich. Czuję się dobrze z decyzją, którą podjęła - stwierdził Iain Bates, szef olimpijskiej drużyny tenisowej Wielkiej Brytanii, cytowany przez BBC. Odrodzenie Polki po 0:6, dramatyczna końcówka w portowym Ystad. Trzy godziny emocji Od Raducanu się zaczęło. Sabalenka i Jabeur także zrezygnowały z igrzysk Jak się okazało, Raducanu zapoczątkowała jedynie falę rezygnacji z igrzysk w Paryżu. Na taki sam ruch zdecydowały się Aryna Sabalenka i Ons Jabeur. Tym samym Idze Świątek ubyły dwie bardzo groźne rywalki w walce o olimpijskie złoto. 23-latka do Paryża jedzie jako murowana faworytka i postara się o pierwszy w historii polski w tej dyscyplinie krążek. Eksperci i spora część kibiców w decyzji Sabalenki dopatruje się drugiego dna. Pojawiają się plotki, że wpływ na postawę 3. rakiety świata mogły mieć naciski ze strony władz Białorusi. Sportowcy z tego kraju, podobnie jak z Rosji na igrzyskach nie będą reprezentowali barw narodowych. Nie wolno im również korzystać z narodowych symboli - występować będą pod neutralną flagą. W przeciwnym razie nie byliby w ogóle dopuszczeni do udziału w imprezie. Świątek brutalnie szczera ws. udziału w igrzyskach. "Odbiła piłeczkę" rywalkom O rezygnację rywalek zapytana została przy okazji ostatniego wywiadu Iga Świątek. Cytowana przez portal "tennisuptodate" raszynianka wbiła lekką szpilkę we wspomniane tenisistki. Odniosła się przy tym do słów o "zbyt napiętym terminarzu". - Chcę odnosić sukcesy bez względu na to, na jakiej nawierzchni gram. Nie bagatelizujemy (ze swoim zespołem przyp. red.) żadnego turnieju, a zwłaszcza zawodów Wielkiego Szlema. Zrozumiałam natomiast, że wciąż nie pokazałam pełni swojego potencjału na kortach trawiastych. Koncentruję się więc na pracy. Ogólnie przygotowania nie będą zbytnio się różnić, bez względu na igrzyska - stwierdziła Iga. Dopiero co świętowała tytuł, a tu takie rozczarowanie. Zmora wypada z drogi Rybakiny Tenisistki narzekały, że problem dla nich stanowi częsta zmiana nawierzchni w krótkim czasie. Wkróce rozpocznie się Wimbledon, gdzie zawodniczki czekają zmagania na kortach trawiastych. Rywalizacja na igrzyskach odbywać się będzie natomiast na obiektach Rolanda Garrosa - na mączce. Zdaniem Świątek nie jest to żadna wymówka. - Myślę, że większym wyzwaniem byłoby gdybyśmy najpierw grały na trawie, później w trakcie sezonu na mączce i potem znowu wracały na korty trawiaste. Powrót na mączke nie będzie dla mnie żadnym problemem. Kiedy na nią wracam po całym sezonie, wystarczą mi jakieś dwa dni i znów czuję się na niej świetnie. W tym roku grałam już na twardych kortach w Billie Jean King Cup, potem od razu przeniosłam się na mączkę do Stuttgartu i byłam w stanie rozegrać udany turniej. Dlatego uważam, że kolejny powrót na mączkę to żaden problem - zapowiedziała odważnie Świątek, nawiązując poniekąd do wypowiedzi Sabalenki. Zdaniem kibiców niektóre z uwag Polki skierowane były bezpośrednio do rywalek narzekających na napięty terminarz i coraz większe obciążenia fizyczne. W trakcie touru wiele z nich rezygnuje jednak z poszczególnych turniejów, co pozwala odnaleźć czas na regenerację. Polka nie bierze udziału w rozgrywkach WTA Berlin, a zamiast tego skupia się już na Wimbledonie, który startuje 1 lipca.