Iga Świątek w tym roku na turniej rangi Wielkiego Szlema na kortach imienia Rolanda Garros przyjeżdżała w roli, w której od bardzo dawna nie była. Polka bowiem przed startem imprezy nie prezentowała dobrej formy, co sprawiało, że naprawdę niewielka część szeroko pojętego grona eksperckiego typowała właśnie naszą gwiazdę na wygraną tegorocznej edycji. Większe szanse dawano Arynie Sabalence, która rozgrywa znakomity sezon, czy Coco Gauff. Sabalenka pokonana w finale. Wielki powrót Gauff i triumf po thrillerze. Arynie puściły nerwy Teoretycznie można byłoby więc powiedzieć, że Świątek w Paryżu grała bez presji, ale nic bardziej mylnego. Oczywiście oczekiwania były inne - zdecydowanie mniejsze, niż w poprzednich latach, ale sama raszynianka zawsze podkreśla, że jej celem jest wygranie każdego turnieju. Trzeba przyznać, że była tego celu zaskakująco blisko, bo dość nieoczekiwanie awansowała aż do półfinału. Tam jednak czekała na Polkę przeszkoda, której nie udało jej się "przeskoczyć". Przepaść między Sabalenką i Świątek. Koszmar Polki Mowa o Arynie Sabalence, która do półfinału awansowała bez, choćby małego momentu testowego. Ostatecznie w rywalizacji o finał to Białorusinka okazała się lepsza, ale na pewno nie można powiedzieć, że Świątek zagrała słaby mecz, zwyczajnie liderka rankingu miała tego dnia więcej argumentów po swojej stronie i po trzech setach awansowała do ostatniego meczu imprezy. To oczywiście bardzo mocny rankingowy "cios" dla raszynianki, która w najnowszym notowaniu plasować się będzie dopiero na siódmym miejscu. Od tego, jak zakończy się finał między Sabalenką i Coco Gauff zależało to, jak wielka będzie strata Świątek do Białorusinki w kontekście walki o numer jeden wśród kobiet. Jasne było jednak to, że różnica osiągnie gigantyczny rozmiar. Starcie między Białorusinką i Amerykanką stało na niezwykle wysokim poziomie emocjonalnym, ale ostatecznie po trzech setach i prawie trzech godzinach walki to Coco Gauff wygrała i odebrała tytuł z rąk Igi Świątek. Polak mistrzem Rolanda Garrosa. 18-latek z Rzeszowa ujawnia, jak rzucił Paryż na kolana Tę informację w kontekście Polki można traktować dwojako. Z jednej strony Sabalenka nie zgarnęła kompletu punktów, z drugiej jednak Świątek oddaliła się także od drugiej w rankingu Gauff. Trzeba jednak niestety przyznać, że sytuacja raszynianki jest najgorsza od wielu długich lat. W poniedziałkowej aktualizacji rankingu WTA przy nazwisku Świątek widnieć będzie bowiem liczba ledwie 4618 punktów, z kolei Sabalenka uzbierała ich dokładnie 11553, co stanowi różnicę aż 6 935 punktów. Druga Coco Gauff po wygranej w Paryżu zapewniła sobie dorobek na poziomie 8083 punktów, a więc również zdecydowanie większy niż Polka. Nasza gwiazda ma więc przed sobą niesamowicie trudne zadanie, a odzyskanie pozycji liderki rankingu WTA w tym momencie wydaje się być misją, wymagającą olbrzymiego wysiłku i bardzo długiego czasu. Na korzyść Świątek działa fakt, że w drugiej części sezonu rok temu szło jej bardzo słabo i obecnie w analogicznym okresie może zdobyć naprawdę sporo punktów, a Sabalenka wielu będzie bronić.