Aryna Sabalenka idzie jak burza przez turniej WTA 1000 w Pekinie. Zagrała tam już dwa mecze: wyeliminowała Mananchayę Sawangkaew (6:4, 6:1) i Ashlyn Krueger (6:2, 6:2). Przed nią starcie 1/8 finału z Madison Keys - jeśli wygra, wyrówna swój wynik ze stolicy Chin z zeszłego roku, kiedy odpadła w ćwierćfinale po konfrontacji z Jeleną Rybakiną. Obecnie ma passę 14 wygranych z rzędu. Ostatnia porażka miała miejsce 10 sierpnia w Toronto. Z kolei Iga Świątek najpierw z powodu zmęczenia zrezygnowała ze zmagań w Seulu, następnie przez kwestie prywatne z China Open. W Pekinie miała bronić tytułu i tysiąca punktów rankingowych. Jej nieobecność pomaga Białorusince w walce o fotel liderki zestawienia WTA. Obie zawodniczki w rankingu z 23 września dzieliło ponad 2000 punktów, ale sytuacja jest bardzo dynamiczna, za chwilę różnica może wynosić dziesięć procent z tego. Obrazuje to ranking "na żywo", który można sprawdzać w sieci. Odjął on już punkty Polce - za kilka dni będzie ich mieć 9785. Z kolei "sufitem" zawodniczki z Mińska po turnieju w Pekinie jest poziom 9501 oczek. To oznaczałoby zaledwie 284 pkt różnicy. Jeśli Sabalenka chce skrócić dystans do takiego minimum, to musi wygrać imprezę w Pekinie. Aryna Sabalenka goni Igę Świątek w rankingu WTA. Jest już dość blisko Szanse na to są całkiem spore. Doskonale czuje się na chińskich kortach. Może na nich pochwalić się bilansem 39 zwycięstw i 9 porażek. Daje to 81,3 proc. wygranych. Żadna inna tenisistka w erze open nie miała na nich tak wysokiego odsetka, ani jedna nie przekracza 80 proc. W Pekinie Białorusinka idzie jak burza. Przed WTA Finals zagra jeszcze w Wuhan, gdzie jeszcze nigdy nie przegrała (12-0 uzyskane w 2018 i 2019 roku). Na teraz, po jej triumfie nad Krueger, różnica między nią a Świątek wynosi 1164 pkt. Napięcie rośnie, a strata w najbliższych dniach będzie tylko się kurczyć.