W 2022 roku styczeń należał do Ashleigh Barty, a później do akcji wkroczyła już Iga Świątek. Polka grała fenomenalnie - od połowy lutego aż do początku lipca była niepokonana, wygrała 37 spotkań z rzędu. Zbiegło się to z zakończeniem kariery przez Australijkę, a Świątek od razu zaczęła zyskiwać olbrzymią przewagę nad resztą stawki. Wygrała dwa turnieje Wielkiego Szlema, aż cztery rangi WTA 1000. Tyle że w tym roku Polka musi bronić tych punktów, a rywalki - szczególnie Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina - dają się raszyniance mocno we znaki. Ta pierwsza już na przełomie kwietnia i maja może Polkę zastąpić. O ile podtrzyma formę ze stycznia, gdy triumfowała w Adelajdzie i Melbourne. Trzy tygodnie bez Polki. Ile punktów może odrobić Aryna Sabalenka? Dziś, z powodu kontuzji, 21-letnia Polka wycofała się z turnieju Miami Open. Przed jego rozpoczęciem Polka miała ponad 3200 punktów przewagi nad drugą Sabalenką, a to sporo. Nie ma więc takiej możliwości, że raszynianka straci prowadzenie w rankingu WTA już na Florydzie. Owszem, Sabalenka może odrobić do niej 1990 punktów (Polka tysiąc straci, Białorusinka może 990 dołożyć), ale wciąż będzie je dzielić sporo. Później Świątek i tak miała zrobić sobie blisko dwutygodniową przerwę, aż do wyprawy na mecz z Kazachstanem w ramach Billie Jean King Cup (z której też oficjalnie dzisiaj zrezygnowała), ale Sabalenka - już nie. Jej Białoruś w zespołowych rozgrywkach startować nie może, jest wykluczona. Sabalenka zostaje więc za oceanem i - podobnie jak rok temu - zgłosiła się do turnieju WTA 500 w Charleston. Rok temu w Karolinie Południowej odpadła w trzeciej rundzie, dostała za to 55 punktów. Jeśli tym razem zdołałaby wygrać całą imprezę, zgarnie aż 470. To już dużo - odrobi więc do Polski kolejne 415 oczek. W Stuttgarcie Świątek grała z Sabalenką w finale, w Madrycie - obie nie punktowały W połowie kwietnia obie zawodniczki powinny rywalizować w Stuttgarcie - w kolejnym turnieju WTA 500. Tam rok temu Polka była najlepsza (470 pkt), w finale pokonała właśnie Sabalenkę (305 pkt za finał). Gdyby Świątek nie zdołała wyleczyć się do tego turnieju, albo też szybko odpadła, różnica między światową jedynką i dwójką może zmniejszyć się nawet do ok. 200-300 punktów. A to już bardzo niewiele. Później obie powinny wystąpić w WTA 1000 w Madrycie. Rok temu Polka opuściła ten turniej, tłumacząc się kontuzją. Białorusinka z kolei odpadła po pierwszym pojedynku, więc zasadniczo też nic do rankingu nie ugrała. To właśnie ten moment, gdy Sabalenka mogłaby zastąpić Polkę na pozycji liderki rankingu WTA. Rzym i Paryż - królestwa Igi Świątek. Tylko czy to wystarczy? A jeśli tak się nie stanie, Iga Świątek będzie bronić swojego miejsca w dwóch kolejnych ważnych imprezach, które dwukrotnie już wygrywała: Rzymie (9-20 maja, WTA 1000) i Paryżu (28 maja - 11 czerwca, French Open). Ba, wygrywała je rok temu, więc broni tam aż 2900 punktów! A Sabalenka w Rzymie odpadła w półfinale (przegrała z Polką), zaś na kortach Rolanda Garrosa - w trzeciej rundzie. Ona zdobyła w tych turniejach zaledwie 480 punktów. Jedno jest pewne - Idze Świątek będzie bardzo trudno obronić pozycję liderki rankingu, jeśli sama będzie miała problemy ze zdrowiem, a Sabalenka będzie wciąż w świetnej formie. Z drugiej strony, zbliżają się turnieje na kortach ceglanych, a Polka nieprzypadkowo nazywana jest "królową mączki".