Po pierwszym secie, przegranym dopiero w tie-breaku, w którym Aryna Sabalenka kompletnie zdeklasowała Igę Świątek, w drugiej partii od początku obserwowaliśmy pogoń naszej mistrzyni, a mecz cały czas miał swoją wysoką temperaturę. Świątek wyprowadzona z równowagi. Sabalenka poszła na stronę Polki sprawdzić Czterokrotna triumfatorka Rolanda Garrosa i obrończyni tytułu zaczęła budować przewagę. Zrewanżowała się tym samym, co spotkało ją na początku meczu, czyli doprowadziła do dwóch przełamań i już miała "złapany" dobry wynik. Już do końca tej partii nie obserwowaliśmy żadnej straty podania z obu stron, ale do "erupcji" emocji doszło w gemie numer siedem. Relacja z meczu Świątek - Sabalenka. Kliknij TUTAJ! Iga Świątek prowadziła 4:2, a zagrywała Sabalenka. Białorusinka miała przewagę w gemie (30:15), a kością niezgody był kolejny "strzał" z pola serwisu, który dał jej punkt na 40:15. Tyle tylko, że ze stratą tego punktu nijak nie mogła pogodzić się Polka. Iga ruszyła w pobliże linii, gdzie spadła piłka i zgłaszała, że serwis był autowy. Mówiąc to prosiła, by sędzia główny zszedł z wieżyczki i przyszedł przekonać się z najbliższej odległości, że racja jest po jej stronie. Po chwili liderka rankingu WTA domknęła tego gema, ale wydarzenia miały swój ciąg dalszy. Gdy zawodniczki schodziły z kortu na krótką przerwę po tym gemie, Sabalenka udała się w to miejsce, gdzie spadła piłka po jej serwisie. Jakby chciała przekonać się na własne oczy, czy racja była po stronie sędziego głównego czy kwestionującej jego decyzję rywalki z Polski. Z kolei nasza zawodniczka, przemierzając zaraz przy wieżyczce arbitra, wymownie spojrzała w jego stronę. Jednak słusznie nie szukała dłuższej konfrontacji, co z pewnością w niczym by jej nie pomogło. Artur Gac, Paryż