Nie da się ukryć, że starcie ze znakomicie prezentującą się w Pekinie Karoliną Muchovą było dla Sabalenki pierwszą trudniejszą przeprawą. Niby miała 15 wygranych meczów z rzędu, niby kiedyś pokonała Czeszkę właśnie w Chinach, ale dwa ostatnie starcia z nią przegrała. W tym to pamiętne w półfinale Roland Garros w czerwcu 2023 roku, gdy Sabalenka miała piłkę meczową. Teraz sytuacja się powtórzyła, choć bez meczbola dla zawodniczki z Mińska. Ta porażka oznacza, że Białorusinka nie wyprzedzi w rankingu WTA Igi Świątek już w poniedziałek 14 października, po zakończeniu zmagań w Wuhanie. Wiele wskazuje jednak na to, że dojdzie do owej roszady dwa tygodnie później. Pytanie - na jak długo? Porażka Sabalenki z Muchovą daje pewien obraz. Po turnieju w Wuhanie Świątek wciąż będzie liderką Duży wpływ na sytuację w rankingu, a może nawet największy, ma cała otoczka związana z osobą Igi Świątek. Mistrzyni French Open, po niespecjalnie udanej sesji na kortach twardych w USA, wycofywała się kolejno z turniejów w Seulu, Pekinie, a dziś także poinformowała o rezygnacji z Wuhanu. Mało tego, prawdziwym trzęsieniem ziemi była informacja, że kończy trzyletnią współpracę z Tomaszem Wiktorowskim. W rankingu WTA Iga straciła w sumie już 1100 punktów - rok temu China Open było turniejem tygodniowym, a wcześniej Polka grała jeszcze w ćwierćfinale w Tokio. Sabalenka z kolei powtórzyła wyczyn z poprzedniego sezonu, w stolicy Chin również była w ćwierćfinale. W poniedziałek Świątek będzie miała w dorobku 9785 punktów, Sabalenka zaś - 8716 punktów. To oznacza, że Białorusinka, nawet jeśli wygra pięć spotkań w Wuhanie i zdobędzie tam tytuł, jeszcze nie wyprzedzi Polki. Może bowiem dostać 1000 punktów, a Polka nic nie straci. Wuhan wróciło bowiem do kalendarza WTA po pięcioletniej przerwie, a co ciekawe, dwie wcześniejsze edycja wygrała właśnie Sabalenka. W najlepszej dla Aryny sytuacji, będzie tracić do Polki 69 punktów. Tyle że jeśli dotrze tam do ćwierćfinału, to i tak zdetronizuje Świątek przed startem WTA Finals. Tak mówi regulamin WTA. WTA Finals. Zmiana na szczycie możliwa tuż przed startem zmagań w Rijadzie. Ostatnie słowo może należeć do Igi Świątek Zwykle punkty "spadają" z dorobku zawodniczek po 52 tygodniach, w większości turnieje mają podobne daty, więc po roku się ich po prostu broni. Bywają też i wyjątki, takim jest np. turniej w Tokio, za który już zabrano zeszłoroczny dorobek Idze, a teraz rywalizacja w Japonii odbędzie się pod koniec października. Inaczej jest jednak z WTA Finals, do którego "wyścig" zakończy się 28 października, nie będzie obejmował trzech ostatnich turniejów WTA 250 w Chinach, Hongkongu i Meksyku. Ona zaczną się 28 października i potrwają do 3 listopada. A "Turniej Mistrzyń" w Rijadzie, z pulą nagród przekraczającą 15 milionów dolarów, zacznie się już 2 listopada. Regulamin WTA na ten sezon, w sekcji VII, mówi zaś o wyjątku dotyczącym dorobku z zeszłorocznego WTA Finals: punkty z niego "przepadną w poniedziałek po ostatnim turnieju WTA odbywającym się przed rozpoczęciem kolejnego WTA Finals". Iga zdobyła rok temu w Cancun komplet 1500 punktów, Sabalenka - 625. I ten dorobek zostanie im odpisany. Na dziś Polka, jeśli odliczymy te punkty z WTA Finals, ma więc 8285 punktów, Sabalenka - 8091. Potrzebuje więc w Wuhanie 194, by wyprzedzić Igę. Z pierwszej rundy będzie zwolniona, za wygraną w drugiej dostanie 65 punktów, za trzecią - 120. I awans do ćwierćfinału zapewni jej powrót na tron w rankingu - daje bowiem 215 punktów do rankingu. A i tak wszystko rozstrzygnie się w Rijadzie, jak i rok temu w Meksyku.