Rywalka wypaliła do Świątek. "Jesteś fałszywa". A potem jeszcze taki gest
Historia szorstkiej znajomości Igi Świątek z Danielle Collins nie jest żadną tajemnicą. Apogeum tej znajomości z pewnością obejrzeliśmy podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Amerykanka po przegraniu meczu z Polką zarzuciła naszej gwieździe publicznie, że jest fałszywa. Potem nie było lepiej, co pokazało United Cup i bardzo chłodne przywitanie.

Danielle Collins w żeńskim tenisowym tourze dała się światu poznać jako osoba, która niekoniecznie budzi sympatię u każdej kolejnej rywalki. Nawet gdy patrzy się na Amerykankę na korcie, widać, że nie jest to zawodniczka, która miałaby zarażać innych swoją energią, jak chociażby Jasmine Paolini, która wiecznie się uśmiecha. U Collins jest wręcz przeciwnie, uśmiech to raczej odstępstwo od tej ponurej twarzy, którą zwykle oglądamy na korcie. To nie jest jednak oczywiście nic złego.
31-latka w Polsce pierwszy raz większą sławę zyskała, gdy odebrała Idze Świątek szansę o tytuł rangi Wielkiego Szlema na kortach Australian Open w 2022 roku. Wówczas obyło się jednak bez żadnych nieprzyjemnych incydentów, które nie są związane z rywalizacją na korcie. Trudno też było spodziewać się, że takie w przyszłości faktycznie będą mieć miejsce.
Collins znów na drodze Świątek. Gorzka historia będzie miała dalszą część
Rzeczywistość okazała się jednak bardzo brutalna i wręcz smutna. To, co wydarzyło się podczas ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu, na stałe przejdzie do historii i poniekąd zgodne jest z tym, co wytatuowała sobie na wardze Amerykanka. 31-latka zdecydowała się bowiem umieścić tam słowo "savage", co w wolnym tłumaczeniu oznacza "brutalna, dzika". Taka właśnie na korcie w wielu momentach jest Collins i dobitnie przekonała się o tym Świątek.
Do najbardziej ikonicznej sytuacji, gdy obie panie mierzyły się ze sobą w ćwierćfinale olimpijskiego turnieju. Mecz był bardzo wyrównany. Przy stanie 1:1 w setach i pierwszym gemie serwisowym doszło do "starcia pod siatką". Amerykanka, próbując mijać naszą zawodniczkę, trafiła w nią piłką w brzuch na tyle mocno, że Świątek aż zgięła się w pół i potrzebowała naprawdę dłuższej chwili na to, żeby dojść do siebie. Ta akcja wyraźnie rozjuszyła Polkę, która oddała potem już tylko jednego gema i mecz wygrała.

Nie było to jednak zwycięstwo na pełnym dystansie. Przy stanie 4:1 w trzeciej partii Collins podeszła do siatki i niespodziewanie przekazała Świątek, że kończy mecz. Wówczas Amerykanka powiedziała do Polki słowa, które obiegły cały tenisowy świat. - Powiedziałam Idze, że nie musi być nieszczera, fałszywa w kontekście mojej kontuzji. Dużo dzieje się przed kamerą czy wśród ludzi, ale to, co dzieje się w szatni to już inna sprawa. Nie mam tu zbyt miłych doświadczeń. Nie potrzebuję nieszczerości. Niech ludzie zachowują się tak, jak czują, nie potrzebuje fałszu - powiedziała Collins.
- Lepiej jej się spytać, bo szczerze mówiąc, nie wiem, co tam się wydarzyło. Bo było to dość dziwne. Raczej niespotykana dla mnie sytuacja na korcie. Nie chcę wnikać w szczegóły, bo to jest jej ostatni rok na tourze i chcę po prostu życzyć jej wszystkiego dobrego. Trochę nie miałam okazji tego zrobić właśnie wtedy. Z uwagi na to, że kończy karierę, wiem, że to także musiał być dla niej ciężki moment. Po prostu życzę jej wszystkiego dobrego na przyszłość - tak opisała tę sytuację Świątek.
Oficjalnie powodem przerwania tamtego meczu była kontuzja mięśni brzucha, ale następne godziny pokazały, że z tymi jest wszystko dobrze. Collins bowiem, jak gdyby nigdy nic wyszła na swój mecz 1/8 finału turnieju deblowego i wspólnie z Desirae Krawczyk rozegrała całe spotkanie, które trwało ponad półtorej godziny. Ostatecznie do ćwierćfinałów para amerykańska się nie dostała.
Od meczu ze Świątek w Paryżu Collins zagrała cztery spotkania i wszystkie przegrała. Wówczas mogłoby się wydawać, że z Polką w swojej karierze już się nie zmierzy. W październiku 2024 roku Amerykanka przekazała jednak, że nastąpiła zmiana zdania i zobaczymy ją na kortach także w 2025 roku. Każdy ma prawo do zmiany zdania, za to trudno Collins krytykować, ale to nie pierwszy raz, gdy Amerykanka jest niekoniecznie szczera, więc raczej nazywanie Świątek "fałszywą" nie do końca jest na miejscu.
Los chciał, że w 2025 roku ze Świątek Collins spotkała się błyskawicznie, bo już podczas reprezentacyjnego United Cup. Panie nie zmierzyły się na korcie, ale i tak doszło do małego spięcia. Przed startem rywalizacji między Polską i USA obejrzeliśmy tradycyjne przywitanie zespołów, a tam Świątek z Collins podały sobie dłonie. Amerykanka nawet nie spojrzała na naszą gwiazdę, a jej mina mówiła wszystko, o tym, co jest w tamtym momencie w jej głowie.
Panie mierzyły się ze sobą w bezpośrednich pojedynkach już dziewięć razy, siedmiokrotnie górą była Polka. Kolejne spotkanie między Świątek i Collins obejrzą w sobotę kibice na korcie centralnym Wimbledonu. Niech zapowiedzią tego starcia pozostaną słowa raszynianki z konferencji prasowej. - Szczerze? Uważam, że wszystkie nasze mecze były "o tenisie". Była jedna sytuacja, gdzie na igrzyskach dostałam piłką i miałam wrażenie, że to było trochę celowe - powiedziała Świątek.


